Rozdział 13

78 37 3
                                    

Zaczęłam czuć przyjemne ciepło, którego mi brakowało w ciągu nocy. Uchyliłam powolnie powieki, ale od razu je zmrużyłam, kiedy dotarła do mnie jasność. Raził mnie blask dnia codziennego. Mimo wszystko zmusiłam się, aby wstać z drewnianego łóżka i wyprostować nogi.

— Wstałaś. — Spojrzałam na Samuela, który siedział nieopodal mnie. Dopiero wtedy go zauważyłam.

— Jak zwykle ostatnia — fuknęłam poirytowana. Zarzuciłam na siebie bluzę, którą miałam ze sobą od czasu rozpętania wirusa i ucieknięcia z rodzinnego domu. Włożyłam dłonie do kieszeni i ponownie przeniosłam wzrok na mężczyznę.

Samuel stanął naprzeciwko mnie, przez co nasze ciała były bardzo blisko siebie. Patrzyłam na jego twarz, analizując każdą niedoskonałość. W walce o przetrwanie ciągle je zdobywaliśmy, zadrapania, rany, a nasza skóra była futerałem dla odznaczeń. Los potrafił nieźle z nas drwić.

— Każdemu z nas jest trudno — odezwał się Sam i złapał mnie za ramiona. Czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. — Nie możemy się poddawać.

— Nie poddaję się — zaprzeczyła od razu, marszcząc brwi. — Ale trzydzieści kilometrów to sporo... — Patrzyłam na niego niepewnie, szukając motywacji, wsparcia czy nawet nadziei.

— Jesteś silna. Nie takie rzeczy przetrwałaś. — Nasze twarze znacząco się zbliżyły, a chwilę później o dystansie między nami nie było mowy. Nawet kartka nie zdołałaby przecisnąć między nasze spragnione ciała. Pochłonęliśmy się doszczętnie w zmysłowym pocałunku, w którym nasze dłonie błądziły po wzajemnych zakamarkach skóry.

To było moja nadzieja – moja szansa na przetrwanie i sposób zaspokojenia wewnętrznego strachu. Nie czułam się z tym źle. Nie czułam się również wykorzystana. W tym świecie nie istniało coś takiego jak głębsze uczucia. Każdy z nas czuł wyłącznie pragnienie przetrwania, które bywało bardzo silne.

Nie zwróciłam nawet uwagi, kiedy przenieśliśmy się na łóżko, a ciało mężczyzny zawisło nad moim. Błyskawicznie pozbywaliśmy się ubrań, a chwilę później byliśmy już całkiem nadzy. Nie krępowało mnie przebywanie przed nim w zupełnym ubóstwie odzieżowym. Wręcz przeciwnie – czułam się pewnie. Znałam swoje atuty i potrafiłam je wykorzystać.

Przejechałam koniuszkami palców po jego gołej klatce piersiowej. Uwielbiałam to robić. Muskałam jego skórę, sprawiając mu coraz większe pragnienie. Pożądanie wyczuwałam bez macania, kiedy jego męskość opierała się o moje udo. Uśmiechnęłam się zmysłowo, widząc jego urocze rozkojarzenie. Nie potrafił skupić się na jednej czynności. Był tak bardzo podniecony, że przestawał myśleć racjonalnie. Mogłam z nim zrobić wszystko, na co tylko miałam ochotę.

Miałam dosyć bycia pod nim, dlatego umiejętnie przekręciłam nas w taki sposób, że tym razem to ja zawisłam nad jego sylwetką. Wyprostowałam się, w pełni ukazując moje piersi, które od razu przyciągnęły jego uwagę. Wpatrywał się we mnie, a jego oczach dostrzegłam potężne pożądanie. Pragnął mnie – całym sobą. Ten widok był dla mnie bardzo zadowalający, dlatego poprawiłam jeszcze swoje rozczochrane włosy, wypinając się do tyłu.

Jego dłonie sunęły po moim ciele, badając każdy jego zakamarek. Podobały mi się jego czyny, bo nie były na tyle dominujące, co moje. Lubiłam, kiedy facet był ode mnie zależny. Jęknęłam gardłowo, kiedy dotknął mojego czułego punktu. Oddałam się mu całkowicie, a mimo wszystko to ja byłam inicjatorką sytuacji.

Po skończonym stosunku pospiesznie się ubraliśmy i spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Nie rozmawialiśmy się o tym, co się wydarzyło, bo nie miało to sensu. To nic zobowiązującego.

Ludzkie zmysłyWhere stories live. Discover now