Rozdział 49

13 0 0
                                    

Tydzień później...

Stan psychiczny Agnes był bez zmian, nadal mocno cierpiała, a Damien nie dostrzegał poprawy, chociaż mocno w nią wierzył każdego dnia.

Evans siedziała w fotelu, który zwykła zajmować, i patrzyła w tępy płomień. Jej wzrok był pusty, bez emocji. Liczyła dźwięki, które towarzyszyły pękaniu drewna. Musiała czymś zająć swoje myśli, które nie były przyjemne. Wszystko dookoła było zbyt pesymistyczne. Już nawet przestała rozmyślać o powiązaniu Cage z tym całym cyrkiem. Bestie też przestały być dla niej zagrożeniem odkąd mieszkała w mieście.

Damien spojrzał na nią tęsknie. Widział w niej kogoś, kto zawrócił jej całym światem, wywracając go do góry nogami. Ciągle próbował sprowadzić ją na ziemię, żeby wróciła do żywych, jednak wszystkiego jego zmagania okazywały się bezsensowne. Rozmawiał, radził się także Wyroczni, ale oni uważali, że na to potrzeba czasu. Frost w to wątpił, czując obawy.

Agnes poczuła potrzebę skorzystania z toalety, dlatego podniosła się z fotela, który tak bardzo uwielbiała. Przeszła dwa kroki, lecz nagle zatrzymała się w miejscu, nie mogąc się ruszyć. Świat zaczął jej wirować przed oczami, przez co przestała cokolwiek widzieć. Chwilę później jej ciało przestało reagować na jej żądania, a ona sama runęła na podłogę, uderzając głową o posadzkę.

Frost przyglądał się temu w ogromnym zaskoczeniu. Jego reakcja była mocno spóźniona. Dopiero po chwili podbiegł do niej, podnosząc jej bezwładne ciało i wtulając w swoją klatkę piersiową.

Nie czekał na żadne jej pozwolenie, którego i tak by się nie doczekał. Wybiegł z nią z domu i ruszył prosto do budynku, w którym przyjmował lekarz. Przed drzwiami kobieta zaczęła się wybudzać, a jej powieki delikatnie drgnęły. Damien patrzył na nią niecierpliwie.

— Z czym do mnie przychodzicie? — zwrócił się do niego doktor, a przynajmniej za niego był uznawany ze względu na wykształcenie, jakie skończył jeszcze za ,,normalnych" czasów.

— Nie wiem, co się stało — zaczął zdesperowany mężczyzna, drapiąc się po karku. Mimowolnie spojrzał na kobietę, która leżała na prowizorycznej kozetce. — Zemdlała — dodał w końcu, wyjaśniając co nieco.

Lekarz przytaknął bezgłośne, po czym zajął się badaniem Agnes.

— To już mój czas? — spytała słabym głosem Evans, zerkając na mężczyznę, który nie był jej znany. Ten patrzył na nią zaskoczonym wzrokiem.

— Nie, na pewno nie umierasz — stwierdził lekarz, głaszcząc się po swoim pokaźnym zaroście. — Wszystko się zgadza — powiedział w końcu, zaczynając snuć swoje przypuszczenia. — Miałaś miesiączkę?

Agnes zastanawiała się przez chwilę nad jego pytaniem. Była zaskoczona, że w ogóle pytał o coś tak prywatnego, osobistego. Poczuła się delikatnie skrępowana, jednak wszystko minęło, kiedy uświadomiła sobie pewien fakt.

— Nie — odparła sztywno bardzo cichym głosem.

Wszyscy spojrzeli po sobie, jakby uderzyło w nich coś silnego. Najbardziej załamana była Evans, która nie dopuszczała do siebie takiej myśli.

Lekarz uśmiechnął się życzliwie do obojga. Doskonale znał ich historię, jak chyba każdy w tym mieście. Widząc minę kobiety, zagryzł wargę w skupieniu.

— Jesteś w ciąży, ale to nie oznacza, że to koniec świata — powiedział łagodnym głosem.

— Dla mnie to właśnie koniec.

Mężczyzna rzucił jej współczujące spojrzenie, po czym przeniósł wzrok na Damiena. On także był zaskoczony, chociaż właśnie tego oczekiwał.

Wyrocznia się ucieszy...

Po policzku spłynęła pojedyncza łza, którą dostrzegł także doktor. Przełknął znacząco ślinę i odszedł od Agnes, zostawiając ją na moment samą. Zaciągnął Frosta na bok, chcąc z nim pomówić na osobności.

— Musisz na nią uważać — stwierdził od razu, wgapiając się w mężczyznę. Jego postawa była delikatnie schylona, żeby użyć jak najbardziej cichego tonu. Nie chciał, aby kobieta usłyszała ich rozmowę.

— Zauważyłem — prychnął Damien, jakby było to co najmniej oczywiste.

— Mówię poważnie. Powinna być pod stałym okiem kogoś... najlepiej bliskiego.

— Po tym, co się stało w tej feralnej wannie, nie spuszczam jej z oczu — zapewnił pewnie współlokator Evans.

— Musi się zdrowo odżywiać — zmienił temat. — Nie jeść niczego, co mogłoby być źle uwędzone. Tylko pieczone mięso, zero surowizny — przestrzegał lekarz z poważną miną. — Może pić zioła. Powinny ją uspokoić i wyciszyć — dodał po chwili, zerkając na Agnes. Wskazał bezgłośnie, żeby do niej wrócić.

— Będziemy wracać — oznajmił w końcu Damien, kiedy stanął przy kobiecie. Ta spojrzała na niego, rozumiejąc. Podniosła się z łóżka i zachowała równowagę.

— Jest dobrze — poinformowała, kiedy Frost chciał jej pomóc z chodzeniem.

Pożegnali się z lekarzem i razem udali się z powrotem do domku. Agnes od razu zajęła swoje standardowe miejsce, w fotelu, a Damien ruszył do kuchni, przygotował kolację.

Nie zajęło mu to dużo czasu, ponieważ już wcześniej miał wszystko przygotowane. Pożywnie i smacznie – to jego priorytety.

Postawił jeden z talerzy przed Agnes, która pogardziła obiadem. Mężczyzna usiadł naprzeciwko niej przy stole i patrzył w jej smutną twarz.

— Ag, proszę, zjedz — próbował swoich sił. — Tak dawno nie jadłaś... martwię się o ciebie — mówił dalej, a kobieta spojrzała na niego. — Zrób to chociaż raz, proszę.

— No, dobrze — odparła niechętnie i usiadła przy stole, zerkając na apetycznie wyglądający obiad. Zapachem także ją kusił. Jadła.

Zjadała zawartość talerza, nie przejmując się tym, że nie miała nic w ustach przez ostatnie dni.

Damien patrzył na nią z ogromnym zadowoleniem. Czuł się od razu lepiej, wiedząc, że Agnes nie będzie głodna...

Uśmiechnął się do niej, co odwzajemniła. Przyjemne ciepło zawitało w jego podbrzuszu, a usta jeszcze bardziej poderwały się ku górze, ukazując głębokie dołeczki.

Ludzkie zmysłyWhere stories live. Discover now