Rozdział 49

1.6K 104 20
                                    

*31.12.2016*

ROSELYN

Niespodziewanie w wejściu do mojego pokoju pojawia się Annie. Gwałtownie odwracam się w jej stronę i posyłam kobiecie niepewne spojrzenie. A co jeśli uzna, że wyglądam zbyt wyzywająco?

- Rose... co za... niespodzianka – mówi cicho, gdy uważnie mi się przygląda.

Spuszczam wzrok na podłogę, czując jak moje policzki zaczynają się czerwienić.

- Znaczy... mam na myśli, że wyglądasz ślicznie. Po prostu cię... nie poznałam – tym razem w jej głosie słyszę entuzjazm i rozradowanie.

Uśmiecham się lekko i wracam wzrokiem do twarzy kobiety.

- Przyszłam powiedzieć ci, że razem z Paulem wychodzimy do znajomych. Dlatego koniecznie zabierz klucze, żebyś miała jak wrócić do domu – szatynka posyła mi promienny uśmiech. - Nie wrócimy na noc, a Justin jest u kolegi, także o nic nie musisz się martwić. Jedyna osoba, której możesz się spodziewać w domu to Emma. Choć jak popatrzyłam na jej strój to raczej nie zapowiada się, że zawita tu dzisiejszej nocy.
- Okej. Postaram się nie zapomnieć. Właściwie to zaraz schowam je do torebki – zapewniam.
- Baw się dobrze, Rose.
- Będę. Chyba...
- Na pewno. Szalej póki możesz. Na powagę przyjdzie jeszcze czas.

Annie obejmuje mnie na pożegnanie, po czym wychodzi z pokoju, a ja wygładzam dłońmi dół sukienki. Łapię się na tym, że próbuję nieco ją obciągnąć, co oczywiście kończy się fiaskiem, biorąc pod uwagę, że nie została uszyta z gumy.

Zerkam kontrolnie na zegarek, aby upewnić się, że mam jeszcze chwilę. Jednak w momencie, gdy chcę odłożyć telefon, w pokoju rozlega się głośna melodyjka, a aparat zaczyna wibrować.

- Tak? – pytam ze zniecierpliwieniem, gdy przykładam telefon do ucha.

Chciałam jeszcze zdążyć pójść do toalety, więc jakakolwiek rozmowa w tym momencie nie jest mi na rękę. Zresztą nawet nie sprawdziłam kto dzwoni. Z automatu wcisnęłam zieloną słuchawkę.

- Aż tak się niecierpliwisz, złotko? – słyszę znajomy, niski głos po drugiej stronie.
- Oh... przepraszam – mamroczę. – Nie spojrzałam kto dzwoni, a mam coś jeszcze do zrobienia i... no... Myślałam, że to jacyś ankieterzy czy coś. Ostatnio ciągle do mnie wydzwaniają.
- Stety bądź niestety, ale nie. Tym razem to tylko ja.
- Coś się stało?
- Nie. Pomyślałem, że uprzedzę, że już jadę.
- No wiesz... nie domyśliłabym się bez twojej informacji – kąciki moich ust lekko drgają ku górze.
- Jest taka szansa. A właściwie to właśnie wjechałem na podjazd więc lepiej zbieraj tyłek i biegnij tu w podskokach, bo naprawdę nie lubię czekać.
- Co? Już? Ale...
- Raz dwa – rzuca do słuchawki i nim zdążę odpowiedzieć, kończy połączenie.

W pośpiechu chowam najpotrzebniejsze rzeczy do mojej małej, czarnej torebki na cienkim, złotym łańcuszku.

Wychodzę z pokoju i szybkim krokiem pokonuję wszystkie stopnie.

- Wychodzę! – rzucam na tyle głośno, żeby Annie i Paul słyszeli.

Narzucam na ramiona cienki płaszcz, zapinam kilka guzików, chwytam klucze z małej etażerki, stojącej przy drzwiach i wychodzę na podjazd.

Jason stoi oparty o maskę samochodu i jak gdyby nigdy nic pali papierosa, przyglądając się uważnie posesji sąsiadów.

- Hej – mówię cicho, gdy podchodzę nieco bliżej.
- Cześć Rose – rzuca niedopałek na ziemię i miażdży go swoim czarnym butem. – Miło cię widzieć. Szczególnie po tylu dniach.

Zaginiona | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz