7. Nowy etap

95 5 13
                                    

Kiedy zrezygnowali z poszukiwania artefaktu, każdy zabrał parę skarbów z komnaty – Aika wybrała dla siebie drewniane berło z białym kryształem na końcu. Bezproblemowo minęli Chalize udobruchaną skarbami przyniesionymi przez Gavina, najbardziej traumatyczne było chyba przejście komnaty dławistrąków i przeczołganie się obok rozpuszczonych zwłok Neila, reszta drogi minęła szybko i sprawnie. Wyszli ostrożnie na szczyt góry i na szczęście nie napotkali istot z którymi zmagali się wczorajszej nocy. Słońce przygrzewało, a ulewa była już tylko wspomnieniem minionej nocy. Kiedy obchodzili górę w poszukiwaniu ścieżki powrotnej Aika wypatrzyła na ziemi swoją rękawiczkę, podniosła i otrzepała ją z pyłu zadowolona z odnalezienia zguby. Zerknęła na pozostałych Gavin w koronie zabranej ze skarbca wyglądał jak król oglądający pole bitwy pozostali wyglądali na zmęczonych, a z pewnością wszyscy byli przygnębieni, ona sama odczuwała jak schodzi z niej napięcie. Nieustanne zagrożenie skutecznie odpędzało zmęczenie ale teraz kiedy było już po wszystkim powieki zaczęły jej ciążyć. W końcu znaleźli krętą ścieżkę i powoli zeszli ze szczytu, kiedy dotarli do podnóża dziewczyna po raz ostatni obróciła się by zerknąć na górę – ścieżki, którą weszli nie było już widać. Znaleźli też Tammy, Aice mimo wszystko było przykro widząc ją tak zmasakrowaną, na to była najmniej przygotowana – na stratę towarzyszy. Ojciec uczył jej logicznego myślenia, rozwiązywania problemów i walki solo nie do końca wiedziała więc jak radzić sobie ze śmiercią. Nie chciała tego dać po sobie poznać ale strata dwóch osób mocno nią wstrząsnęła, mimo że w żadnej sytuacji nie miała szans im pomóc czuła, że zrobiła za mało. Dougan i Gavin przynieśli zwłoki zawinięte w materiał i razem z Warrenem położyli je na platformie, ponieważ klucze do dżipa zostały z Neilem ona i Gavin musieli jechać z tyłu. Ustalili, że powiedzą że to kielich zabrany przez Dougana jest artefaktem i nikomu nie wspomną o prawdziwej wersji. Jechali w milczeniu rozmyślając o minionych wydarzeniach, kiedy zajechali przed hacjendę powitali czekających niewesołymi minami. Wysiedli i Dougan opowiedział co ich spotkało, Aika zerknęła na Rosę starszej kobiecie zebrały się łzy w oczach, dziewczyna szybko odwróciła wzrok było w tym widoku coś gorszego i smutniejszego nawet od oglądania zwłok. Weszli do środka Aika szybko poszła do pokoju zdjęła cały zbędny sprzęt i narzuciła czyste ubranie, potem poszła do kuchni żeby się napić. Siedział tam już Warren również przebrany ze smętną miną. Usiadła obok niego i pociągnęła duży łyk wody, zimno przyjemnie rozeszło się po jej ciele.

- Aiko?

Spojrzała na mężczyznę, miał przekrwione i podkrążone oczy, ona sama za pewne nie wyglądała lepiej.

- Tak?

- Czy mogła byś zajrzeć do Kendry, a potem przyjść do mnie przed hacjendę chciałbym cię o coś spytać?

- Oczywiście. – odparła, a on z wdzięcznością skinął głową. Wstali od stołu i każdy ruszył w swoją stronę.

Kiedy Aika stanęła przed drzwiami pokoju Kendry lekko w nie zapukała, nie otrzymała odpowiedzi więc lekko uchyliła drzwi. Dziewczynka leżała na łóżku z twarzą w poduszce na dźwięk skrzypiących drzwi poderwała się szybko ocierając z twarzy łzy.

Aika poczuła się dziwnie, nie do końca rozumiała dlaczego Warren ją o to poprosił, może myślał że poradzi sobie z pocieszeniem Kendry lepiej od niego. Tymczasem ona nie miała totalnie doświadczenia w pocieszaniu przebywanie z kimś kto płakał nieco ją krępowało. Wzięła szybki wdech i weszła do pokoju siadając obok dziewczynki. Potarła ręce o kolana i spojrzała na nią, zaczerwienione oczy, napuchnięty nos i włosy przyklejone do twarzy, które delikatnie i może nieco sztywno odgarnęła z jej twarzy.

- Warren prosił żebym do ciebie przyszła więc jeśli czegoś potrzebu... - nie dokończyła bo Kendra przytuliła się do niej mocno obejmując ją rękoma.

Złota klatkaWhere stories live. Discover now