- Ileee możnaaa? - jęknął poirytowany Seth, na widok rozbitego pojazdu.
Samochód znajdował się w opłakanym stanie, wgnieciona maska i dach, potłuczone szyby i dziwny dym wydobywający się z rury wydechowej.
- Zatrzymaj się – mruknął Warren. - Dzwonię do Stana.
Ruth dała po hamulcach, zatrzymali się na tyle blisko, że doszedł ich dźwięk klaksonu zniszczonego auta.
-Pewnie to jakaś pułapka – powiedział Tanu sięgając po swoją torbę.
Aika gimnastykowała się na tylnym siedzeniu żeby mieć nieco lepszy widok.
Jeszcze zanim Warren wybrał numer komórka zadzwoniła.
- Tak przed bramą, widzimy go... Jak dawno?... W porządku, poczekamy.
Rozłączył się.
-Ruth wycofaj na główną drogę. Samochód rozbił się dosłownie przed chwilą. Stan chce żebyśmy poczekali, aż zorientuje się w sytuacji.
Ruth wrzuciła wsteczny bieg. Drzwi samochodu otworzyły się. Wygramoliła się przez nie dziewczynka, podpełzła do bramy i podciągnęła się na prętach. Wyglądała kropka w kropkę jak Kendra.
- Babciu, zatrzymaj się. To moja żądlikula!
Ruth znów wcisnęła hamulec.
- Jak to twoja żądlikula?
Jak to jej żądlikula? - rozmyślała Aika wiedząc, że jej ojciec ma dostęp do jednego z ostatnich drzew.
- Stworzyłam ją kiedy uciekłam z rezydencji. Miała zdobywać informacje i uciec jak nadarzy się okazja. Poleciłam jej przyjechać tutaj, podałam jej adres.
- I tak sądzę, że to podejrzane – stwierdziła Aika, świadoma tego, że choć żądlikule są niemal idealną kopią mogą nieco różnić się od pierwowzoru. A jej ojcu rzadko kiedy umykają różnice.
- Sprawdzę to – zaproponował Warren.
Wysiadł z suv-a i z nożem w pogotowiu zbliżył się do samochodu. Dookoła nie było widać innych śladów, tylko ośnieżony las.
- Samochód w rozsypce, a na bramie ani śladu – rozmyślał Seth. - Jak to możliwe?
- Brama jest znacznie mocniejsza, niżby się mogło wydawać. Nie zapominaj gdzie jesteśmy. - Ruth mrugnęła do wnuka porozumiewawczo.
Warren dotarł do rozbitego pojazdu, zajrzał przez okna. Zbliżył się do dziewczynki, która na jego widok osunęła się na ziemię. Warren opuścił nóż i powiedział coś, na co ta się uspokoiła. Wychyliła się aby lepiej zobaczyć suv-a.
Kendra wyskoczyła z samochodu, a Ruth i Tanu za nią, wołali żeby wróciła. Dobiegła do swojej kopii, obie wydawały się bardzo ucieszone swoim widokiem. Pozostali również wyszli z wozu i zbliżyli się, aby słyszeć o czym rozmawiają.
- Bałam się, mam ważne informacje, a nie wiedziałam czy pogoń nie jest tuż za mną. Brama wydawała się łatwiejsza do sforsowania.
- Jesteś strasznie poobijana – zmartwiła się Kendra.
- Większość ran odniosłam wcześniej, tylko czoło zaczęło krwawić kiedy się rozbiłam.
Kendra uważnie przyjrzała się swojej kopii.
- Przybyłaś tu sama i z własnej woli, prawda?
- Tak, choć nie mam pewności czy mnie nie gonili. Mam nadzieję, że nie.
Z drugiej strony bramy nadciągnęli Stan, niesiony przez Hugona oraz Dale i Coulter, na quadach.
- Mam ważne wieści. Ulgą będzie przekazać je komuś jeszcze. Sfinks użył Oculusa. Miał kłopoty, ale przeżył.
CZYTASZ
Złota klatka
FantasyAika dorasta w dość niecodziennym otoczeniu, mimo to niczego jej nie brakuje. Wychowana bez matki bardzo wdała się w ojca , według wszystkich których zna jest jego dokładną kopią. Szesnastolatka od zawsze ambitna w końcu zyska możliwość by się wykaz...