8. Sprzymierzeńcy

75 5 3
                                    

Rankiem Aika wstała później niż za zwyczaj i poszła się odświeżyć w łazience, po powrocie do pokoju zdecydowała się na krótką poranną gimnastykę bo nie chciała za bardzo hałasować. Kiedy zeszła do kuchni zastała tam krzątającą się Ruth, która stojąc przy kuchence smażyła naleśniki których pokaźny stosik piętrzył się już na talerzu.

- Dzień dobry - odezwała się cichutko, nie była pewna jakie zasady panowały w domu Sorensonów o poranku. Z pewnością nie chciała się zachować nietaktownie żeby nie pogarszać swojej i tak na razie nie pewnej pozycji.

- Dzień dobry moja droga, siadaj zaraz podam ci jedzenie mam nadzieję, że lubisz naleśniki to takie nasze tradycyjne sobotnie śniadanie. – powiedziała mrugając porozumiewawczo.

Ciepłe zachowanie kobiety ośmieliło Aikę, która usiadła przy stole i nalała sobie ciepłej herbaty, a chwilę potem Ruth postawiła przed nią talerz z parującymi naleśnikami. W międzyczasie do kuchni zaczęli schodzić się pozostali domownicy, krzątali się śmiejąc się i rozmawiając. Panowała tu zupełnie inna atmosfera niż ta, do której była przyzwyczajona. Było dużo głośniej no i towarzystwo tylu osób sprawiło, że zwykły posiłek był bardzo ciekawym doświadczeniem. Domowej roboty naleśniki smakowały Aice jak mało co, a ożywione rozmowy z Sethem i Warrenem sprawiły, że poczuła jakby wszyscy spojrzeli na nią przychylniejszym wzrokiem. Przysłuchiwała się przekomarzaniu rodzeństwa z uśmiechem, szczególnie rozbawiło ją kiedy temat zszedł na Gavina wtedy Kendra spojrzała na nią zakłopotana, a ona rzuciła jej porozumiewawcze spojrzenie. Karma za denerwowanie siostry szybko wróciła do Setha bo ta wypomniała mu czytanie pomimo niechęci do książek co bardzo rozbawiło dziadków rodzeństwa.

- Aika po śniadaniu możemy poćwiczyć walkę mieczem. – chłopak chciał jak najszybciej zmienić temat. – Możemy wyjść do ogrodu prawda?

- Wolałbym żebyście zostali w domu, nie wiem na ile wpis w rejestrze powstrzymał przemienione wróżki. – odpowiedź dziadka wyraźnie ostudziła zapał chłopca.

- Spokojnie – powiedziała Aika wstając od stołu poklepała go po ramieniu – możemy poćwiczyć w pokoju i nie walkę mieczem ale zaczniemy od czegoś prostszego.

Seth nie wydał się szczególnie zachwycony ale nie protestował żeby nie wrócić do tematu dzienników. Podziękowali za śniadanie i poszli na górę do pokoju rodzeństwa, w którym było dużo wolnego miejsca.

- Od czego zaczniemy, łamanie kości, rzucanie przez plecy? – potok pytań posypał się z ust chłopca gdy tylko przekroczyli próg.

- Dźwignia. – spojrzał na nią nieco zdezorientowany. – Chyba potrafisz założyć przeciwnikowi dźwignię, prawda? – spytała unosząc brew.

- Oczywiście, że umiem. – odpowiedział krzyżując ręce na piersi.

- Dobrze to pokaż. – położyła mu prawą dłoń na ramieniu i spojrzała wyczekująco.

Niezdecydowany Seth zaczął wykręcać jej rękę na różne sposoby ale niewiele miało to wspólnego z prawidłową dźwignią, zachichotała.

- Jesteś pewny, że nie chcesz żebym ci najpierw pokazała jak to zrobić? – zapytała rozbawiona.

- Może krótka prezentacja się przyda. – odmruknął.

- Okej połóż mi prawą rękę na ramieniu, mhm teraz patrz. Musisz przełożyć rękę pod moją i tak jakby podważyć mój łokieć, jednocześnie pilnując aby był wyżej niż nadgarstek i musi być cały czas wyprostowany na zgiętej ręce ci nie wyjdzie. Pamiętaj, że kiedy ćwiczymy nie powinieneś robić nic na siłę ale w prawdziwej walce szybkość jest bardzo istotnym elementem. – To powiedziawszy wykonała opisywany ruch, Seth z zaskoczenia albo przez dźwignię cicho syknął i wspiął się na palce.

Złota klatkaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora