S: Próbowałeś do niej zadzwonić? - spytał, zakładając ręce na piersi.

Ja: Nie zdąrzyłem. - odpwiedziałem

S: Taehyung spróbuj do niej zadzwonić. - zwrócił się w stronę bruneta.

Kiedy Tae wyciągnął telefon i miał wybrać numer, jego telefon zaczął dzwonić.

V: To Wonho. - rzucił zdziwiony, po czym odebrał połączenie. - Halo Wonho? Nie moge rozmawiać, mamy problem Luna gdzieś zniknęła, nie widziałeś...

Przerwał.

V: CO? Żartujesz sobie ze mnie, gdzie ona jest? - włączył na głośno mówiący

W: Szła na spotkanie ze mną, ale ktoś ją śledził i kazałem jej biec w stronę opuszczonego teatru. Jedzcie tam!

V: Cholera, już jedziemy!

W: Nie rozłączaj się, spróbuję namierzyć jej telefon, będę wam mówić gdzie iść.

Natychmiast wszyscy zerwaliśmy się z miejsca i ruszyliśmy do samochodu. Dobrze wiedziałem kto za tym wszystkim stoi.

LUNA POV.

Kiedy zostałam siłą wepchnięta do busa, co spowodował bolesny upadek, zaczęłam krzyczeć i sie wyrywać. Od razu jednak zostałam przetrzymana przez jednego z oprawców, zasłonił mi on również usta ręką, spanikowana bez wahania przekrzywiłam się i ugryzłam z całych sił jego dłoń. Od razu mężczyzna zabrał dłoń.

?: Ała! Jebana suka mnie ugryzła. - odparł wkurwiony mocniej ściskając moją szczękę, co bolało zdecydowanie bardziej - Daj tą taśmę i zaklej jej usta. - rzucił w stronę drugiego kolesia.

Ten bez wahania urwał kawałek taśmy izolacyjnej, po czym zbliżył sie do mnie. Spanikowana zaczęłam kręcić głową, aby tylko mu to uniemożliwić. Jednak na marne, był silniejszy i juz po chwili zakleił mi usta taśmą. Po chwili miałam też zaklejone ręce w nadgarstkach.

Nadal jechaliśmy, a ja siedziałam w samym koncie busa skulona, z podwiniętymi nogami. Byłam przerażona i nie ukrywałam swoich łez. Bałam się ruszyć. Bałam się, poprostu cholernie się bałam, bo wiedziałam gdzie najprawdopodobniej za chwilę się znajdę. Przerażona zdenerwowałam się jeszcze bardziej.

?: Japierdole niech ona się już zamknie! Ucisz ją jakoś. - krzyknął zdenerwowany jeden z kolesi, do drugiego. Ten na polecenie wstał z miejsc i podszedł do mnie.

?: Uciszysz się w końcu? - jego głos przeraził mnie jeszcze bardziej. Zacisnęłam oczy przez co poleciały kolejne łzy. - No zamknij się! - niespodziewanie jego dłoń uderzyła w mój lewy policzek. Poczułam pieczenie na twarzy.

?: Zostawcie ją, szef kazał przywieść ją całą. - przerwał mężczyzna za kierownicą, spoglądając w lusterko.

Mężczyzna po chwli zastanowienia odszedł ode mnie i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Reszte drogi żaden się nie odezwał.

Minęło jeszcze kilkanaście minut i samochód zatrzymał się. Mężczyźni zaczęli wychodzić kolejno z busa, po chwli jeden z nim podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę ciągnąć za sobą, wyrywałam się jednak to i tak było na nic. Byliśmy w lesie. Miejsce w jakim sie znajdowaliśmy to był jakis pustostan. Tak czy siak miejsce było opuszczone, a przynajmniej nie urztkowe. W końcu weszliśmy do środka budynku. Kierowaliśmy się jakimiś korytarzami aż w końcu dotarliśmy do jakiegoś pomieszczenia, stanęliśmy pod drzwiami, które otoworzyli, a następnie wepchneli mnie do środka, powodując mój upadek, przez co zdałam sobie skórę na rękach.

?: Oklejcie jej taśmę z ust i pilnujcie drzwi na zewnątrz póki szef nie przyjdzie. - odparł jeden z nich, po czym wyszedł z pomieszczenia.

Reszta tak jak powiedział tak też zrobili. Jeden z nich podszedł do mnie i zerwał mi taśmę z ust przez co nie kontrolowanie syknęłam, a następnie oboje opuścili pomieszczenie zostawiając mnie samą.

Zacisnęłam mocno oczy. W końcu nie wytrzymałam i uwolniłam wszystkie swoje emocje, pozwalając spływać moim łzą po policzkach. Spanikowana rozejrzałam się dookoła, ogladajac pomieszczenie w którym się znajdowałam. Było tu pare nieptorzebnych i zepsutych rzeczy, jakieś drewniane popękane krzesła, wiadra, tkaniny. Jak w jakimś kantorze.

Strach ogarnął mną kompletnie. Nie chciałam tu być, tak bardzo nie chciałam. Czułam jak mój oddech przyspieszył, nie mogłam wziąć oddechu. Strach ogarnął mną całkowicie,  przez co poczułam jak zaczął boleć mnie brzuch, a ciało zaczęło się trząść. Nadal siedząc na zimnej posadzce, poczułam jak robi mi się nie dobrze. Rozejrzałam się, szybko doczołgałam się i sięgnęłam przypadkowe stojące niedaleko stare wiaderko. Przyciągnęłam je do siebie i zwymiotowałam prosto do niego. Kiedy lekko mi ulżyło wyrzucając to z siebie, próbowałam unormować swój oddech. Bez sił oparłam się o zimną ścianę i odchyliłam głowę do tyłu. Tak bardzo nie chciałam tu być...

☆♥︎☆

Witajcie kochani. Tak jak mówiłam wstawiam dla was rozdział. Mam nadzieję, że rozdział się podobał, jeśli tak to pamiętajcie o gwiazdkowaniu i komentowaniu. Przepraszam za błędy jeśli się pojawiły. Uważajcie na siebie i dbajcie o siebie w tych ciężkich czasach. Do następnego.♡

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now