Nie mogę Cię znowu stracić...

1.6K 84 90
                                    

Kochać. Co to znaczy ? Kochać można przyjaciela. Kochać można jedzenie. Kochać można materialną rzecz. Ale kochać coś co jeszcze nie przyszło na świat?

To uczucie dla wielu może być jeszcze nie znane, ale jest ono wyjątkowe. Wiedzieć, że ktoś będzie Cię bezgranicznie kochać, że będzie ktoś dla kogo będzie się chciało wstać rano z łóżka.

Dziecko jest największym skarbem jakim możemy otrzymać w naszym życiu. Najpiękniejszy prezent, ale musimy dbać o ten prezent i sami o nim decydować i decydować o tym czy chcemy go dostać.

Brzuszek ciążowy Mads szybko rosnął a ona sama czuła się bardzo dobrze. Draco skakał obok niej cały czas, gdyby nie to, że musi chodzić do pracy to pewnie też by został z nią w domu. Mimo iż sam jest lekarzem to panikował bardziej niż rudowłosa.

Każdy skórcz, który miała przeżywał sto razy bardziej niż ona. Nie jedna by chciała takiego męża.

-No to skoro ja będę mieć córeczkę, a ty będziesz mieć synka bo może by ich tak sparować?- zapytała uśmiechnięta blondynka i popatrzyła na Maddiez nadzieją.

-Jeśli będzie taka sama jak matka to wolę nie.- zaśmiała się ruda, a Olivia udawała obrażoną.

-No wiesz co ?! Przyjaciółkę, najlepszą przyjaciółkę tak obrażać?! Zawsze Ci pomogę, to tu to tamto, a ty mi się tak odwdzięczasz?!

-Co tu się ciekawego dzieje?- Zabini wszedł do salonu z dość nietypową miną, ale widać było po nim, że stara się to ukryć.

Może i udało mu się zamaskować emocje przed żoną, ale nie przed Madelaine. Kobieta nerwowo patrzyła na ciemnoskórego wypalając w jego ciele dziurę. I kiedy tylko Olivia stwierdziła, że musi iść do toalety zaatakowała go milionem pytań.

-Co się dzieje? I nawet nie próbuj mówić że nic bo przecież widzę.

-Nie mnie powinnaś zapytać. Mads przyjaźnimy się tak? Ale to z Draco znam sie dłużej...

-Czyli o niego chodzi? Co się znowu dzieje?

-To nie jest jego wina.

-Co nie jest jego winą? Odpowiedz mi?!

-Ej czemu tak krzyczysz Malfoy? Uspokój się, stres nie jest dobry dla dziecka.- blondynka wróciła do pokoju, w którym napięcie ewidentnie wzrosło.

Zapadła ta niezręczna cisza, której nikt z nich nie lubił. Każdy z nich analizował sobie w głowie inne myśli. Blaise myślał o tym co zrobi mu smok kiedy się dowie, że wygadał się Mads.
Olivia próbowała dojść do tego co się stało i o czym rozmawiała dwójka przyjaciół. A Maddie zastanawiała się nad słowami przyjaciela ,,To nie jego wina". Było jej smutno bo kiedy wszystko nareszcie się układa to przychodzi moment taki jak ten i potrafi spieprzyć wszystko.

-Idę do niego.- ruda gwałtownie wstała i ruszyła do drzwi, ale czyjeś dłonie próbowały ją zatrzymać.

-Nie! Poczekaj, aż wróci do domu.- powiedział Blaise, który nie mógł pozwolić na to by Mads zobaczyła swojego męża.

-Bo?! Podaj chociaż jeden powód?! Co?! Języka w gębie zabrakło?! Ukrywasz coś przede mną i chronisz przez to Draco! Powiedz mi co się dzieje do cholery!

-Jesteś zdenerwowana Maddie...- chude palce blondynki spoczeły na jej ramieniu, ale ruda szybko się ich pozbyła.

-Mung zatrudnił smokowi asystentke... Draco nie wiedział, że to będzie ona...

-Kto?! Blaise do cholery !

-Pansy... całował się z Pansy, ale on ją od razu odepchnął... to ona go...

-Zabije gnoja.

-Mads czekaj Mads...- niestety nie udało mu się zatrzymać kobiety ponieważ szybko się deportowała.

Znalazła się kilka przecznic dalej niż św. Mung, ale nie czuła się najlepiej. Draco jej mówił, że w tym stanie już nie powinna się deportować, ale to było jej ostatnie wyjście. Szybkim krokiem zmierzała w stronę szpitala. Czuła jak łzy napływają do jej oczu i kiedy chwyciła za klamkę wszystko się jej przypomniało. Jak wtedy rok temu przyszła tu i go spotkała. Wtedy kiedy znowu poczuła, że jest dla nich nadzieja, że mogą być razem i będą szczęśliwi. Pamiętała jak ich oczy się spotkały, widziała w tęczówkach Draco wtedy tyle emocji od ulgi po złość. I właśnie wtedy ich drogi ponownie się spotkały i połączyły w jedną.

-Przepraszam mogę się dowiedzieć gdzie jest Draco Malfoy?- kobieta weszła do budynku i od razu skierowała się do recepcji przy, której oczywiście siedziała jej ulubiona pani.

-A kto pyta?- zapytała wyraźnie zniesmaczona jej wizytą.

-Jego żona, Madelaine Malfoy.

-Pokój 009.

-Czyli nic się nie zmieniło...-szepła pod nosem puchonka. Bała się otworzyć drzwi bo nie wiedziała co może tam zobaczyć. Bała się tego, że on wybierze Pansy i ją zostawi, że wszystko co było między nimi to tylko zabawa.

-O część kochanie.- blondyn od razu się podniósł i szedł się przywitać z żoną, ale zamiast pocałunku dostał dość mocne uderzenie w policzek.- Za co?!

-Ty się jeszcze pytasz za co?! Gdzie ona jest co?! Gdzie jest ta czarna suka?! Już jej dałeś?!

-O czym ty do cholery mówisz Mads?!

-O jest ta szmata! Ładnie to tak całować się z żonatymi mężczyznami?!

-Nie moja wina, że woli mnie od Ciebie. Popatrz na siebie, przytyłaś dobre siedem kilo i co dalej myślisz, że go w jaki kolwiek sposób pociągasz?

-Zamknij się Pansy!- warknął Draco, ale ciemno włosa się tylko zaśmiała.

-Co nie powiesz żonie o naszym szybkim numerku przed pracą? Może ja to zrobię?

-Posłuchaj mnie uważnie. To ja jestem JESZCZE jego żoną więc dopóki się nie rozwiedziemy masz się trzymać od niego z daleka, a ty możesz sobie w dupe wsadzić te obrączkę bo jak widać dla Ciebie nic to nie znaczy skoro nawet jej nie masz na palcu. Co spadła podczas ruchania tej pustej lali?

-Mads to nie tak... zaczekaj Mads...

-Pierdol się Malfoy. Jutro składam papiery rozwodowe i zrobię wszystko żebyś nie miał żadnych praw do MOJEGO syna.

-Nie możesz mi się zabronić z nim widywać!

-A ty możesz pieprzyć Parkinson?! Jak ma Ci zaufać?! No jak?! Jak robisz takie rzeczy?! Widzisz ładną laske i od razu myślisz kutasem, a nie głową! Jak mogłeś to zrobić?!

-Ja nie chciałam Cię zranić....

-Nie chciałeś mnie zranić?! Nie chciałeś mnie zranić?! To co może ja teraz pójdę i będę się pieprzyć z Markiem lub nie lepiej może nawet z Adrienem?! Wtedy będziemy kwita!

-Ale ty jesteś moją żoną! Nie możesz sobie tak po prostu teraz pójść!

-Jestem dorosła i mogę robić to co chce!

-Ale ja Cię kocham...

-Kochasz mnie i pieprzysz inną fajnie.

-Nie mogę Cię znowu stracić...

-Trzeba było o tym myśleć wcześniej! Za nim dałeś Parkinson!

-Nie zostawiaj mnie proszę... Nie teraz !

-Pierdol się Malfoy.

Inna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें