Dobrze Pani Malfoy.

1.8K 109 13
                                    

Dzień nie zapowiadał się jakoś wspaniale mimo iż jeszcze tak naprawdę nic się nie wydarzyło. Para jeszcze spała w swojej sypialni, a już ciemne chmury nad nimi wisiały.

Ruda zaczęła powoli otwierać swoje oczy czując znajomy ciężar, który ja trzymał. Lubiła się przytulać do blondyna zwłaszcza wtedy kiedy spał i nie próbował się z nią droczyć.

W jej głowie było milion myśli, które krążyły wokoło dwóch osób. Jej matki i ojca. Byli to ludzie, którzy nigdy nie powinni dostać roli rodzicielstwa. Nie poradzili sobie wtedy kiedy było z ich dziećmi najgorzej i po prostu zostawili ich samych.

-Nie lubię kiedy jesteś smutna.- usłyszała nagle kobieta przez co lekko drgneła.

-A ja myślałam, że śpisz.

-Leżę z zamkniętymi oczami.- zaśmiał się mężczyzna lecz Mads nie było wcale do śmiechu.- Hej przecież nie będzie aż tak źle.

-Będzie gorzej niż źle Draco.

-Przesadzasz. Przecież twoi rodzice nie mogą być, aż tacy przerażający.

-Nie znasz ich Malfoy. Oni są jakimiś robotami bez duszy.

-To chyba dobrze, że się w nich nie wdałaś?

-Gdybym taka była to dawno bym się zabiła.

-I co bym wtedy bez ciebie zrobił?

-No właśnie co ty byś beze mnie zrobił Malfoy? Przecież jedyne co umiesz robić to tylko dobre obsługiwane różdżki.

-Czy ty wiesz, że też będziesz Malfoy?

-Wiem dlatego korzystam jeszcze z wolności.- zaśmiała się ruda i wstała z łóżka sięgając po koszulkę blondyna.

Kobieta wyszła z ich sypialni, a za nią ślizgon. Mimo iż fizycznie może i byli gotowi na spotkanie z jej rodzicami to psychicznie Madelanie ledwo się trzymała. Nie rozumiała jak można tak szybko zmienić uczucia do swoich dzieci. Żeby od ulubionego dziecka stać się tym najgorszym. Ona nawet nie wyobrażała sobie szufladkować do lepszych czy gorszych, a jej rodzice to robili. Wiedziała, że od miłości do nienawiści jest bardzo cienka linia, ale nie rozumiała czym zawiniła.

-To jak już wszystko ogarniemy z rodzicami to zrobimy imprezę dla znajomych?- zapytał smok siadzając na blacie kuchennym i przyglądając się dziewczynie.

-Chyba tak będzie najlepiej. Chciała bym już od następnego tygodnia zacząć przygotowania do ślubu.

-No to może Olivia z Blaisem przyjdą na tą imprezę, a nie dziś? Wolę, żeby to było takie oficjalne.

-Może być. Dla mnie i tak to nie robi różnicy kiedy oni mają przyjść przez to, że dziś zobaczę rodziców.

-Naprawdę jest mi przykro, że ciężko dogadujesz się z nimi, ale postaraj się zachować cierpliwość wieczorem.

-Tssa....- powiedział Mads i z gotowym śniadaniem usiadła przy stole.

To nie tak, że ich nienawidzi tylko po prostu jest jej przykro za to jak ją traktowali. Zawsze była ich oczkiem w głowie, ale potem coś się zmieniło.

-Mam nadzieję, że nic nie brałaś.

-Draco, ale może to za wcześnie na dziecko?

-Dzidzia będzie moim prezentem ślubnym od Ciebie dla mnie.

-A więc tak się bawimy to, ja chce....

-Potter może przyjść na nasze wesele więc to wystarczająca nagroda.

Inna||Draco Malfoy [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now