Rozdział V -Dom zbudowany z kart, a w środku my-

19 2 0
                                    

Ciepły sobotni dzień nie wróżył nic dobrego dla Taehyunga. Wczorajsza ulewa mogła znacznie ułatwić im zadanie, jednak Hoseok nie tylko postanowił rozmówić się z łowcą, ale też napić się z nim alkoholu na pusty żołądek. Już wieczorna rozmowa z przyjacielem była wystarczającym dowodem, że poranek przyniesie nie tylko nowy dzień ale i lekkiego kaca.

Mężczyzna ruszył korytarzem w stronę kuchni i zastając pełną lodówkę podziękował w duchu Hoseokowi. Szybko zrobił jajecznicę, jednocześnie starając doprowadzić do ładu zagracone pomieszczenie.

-Mam wrażenie panowie, że Ami będzie chciała utrudnić nam dziś zadanie- powiedział do samego siebie, nabierając na widelec jedzenie.

            Po skończonym posiłku, chłopak miał dla siebie cały dzień nim uda się do urzędu. Musiał on bowiem poczekać do zamknięcia, by wykraść potrzebne mu urządzenie. Nie chciał bezczynnie spędzić tego dnia, więc schodząc po schodach narzuciła na siebie niebieską bluzę z czarnym paskiem.

Kiedy wyszedł z kryjówki, nie lękał się ataku łowcy. Wierzył, że Hoseok wystarczająco namieszał w głowie dziewczynie, by ta nie zechciała najpierw ich zabić, a później przesłuchiwać. Stojąc na środku chodnika zaczął się rozglądać szukając sobie zajęcia. Pierwszym co rzuciło mu się w oczy, był wysoki pomarańczowy budynek, którego wnętrze zajmowały jedynie schody. Chłopak zawsze chciał udać się na schody donikąd, jednak nigdy nie miał wystarczająco odwagi ani chęci. Dziś jednak postanowił wykorzystać ten dzień, właśnie na zrobienie rzeczy, o której wcześnie by nawet nie pomyślał. Wchodząc do budynku stanął na samym środku klatki schodowej. Stopnie były otoczone betonowymi barierkami przez co budynek wydawał się bardziej masywny. Zadzierając głowę do góry, można było zobaczyć kwadratowy otwór, a obłoki chmur sprawiały, że przypominało to fotografie zawieszoną na suficie, a nie wyjście na dach. Wesołe krzyki dzieci biegnących do góry, były dla chłopaka jak oderwanie się od szarej rzeczywistości. Żałował, że nie zabrał ze sobą małego aparatu, by móc uchwycić tę chwilę. Zamiast tego uniósł dłonie do góry w taki sposób, jakby chciał zamknąć nieboskłon w małym prostokącie.

            Dotarcie na szczyt zajęło mu niewiele ponad dwadzieścia minut. Panorama sektora siódmego jak i szóstego rozpościerała się na horyzoncie. Ciepłe słońce okalało twarz Taehyungowi, a jesienny wiatr rozwierał ciemne włosy. Chłopak podszedł do krawędzi i spojrzał w dół. Do ziemi dzieliła go odległość trzynastu pięter. Naraz pomyślał o łowcy. Zaczął zazdrościć dziewczynie nie tylko czystości ale i odwagi. W duchu obiecał sobie, że jeżeli kiedyś przyjdzie taki dzień, że w końcu będzie wolny, skoczy z dużej wysokości. Jeszcze przez chwilę napawał się widokiem miasta, nim w końcu zszedł z dachu.

Na resztę dnia udał się do Mriette, która z radością przywitała chłopaka. Mężczyzna, pomagał jej znosić towary, a w zamian za pomoc dostał swój obiecany słoik z truskawkami. Kiedy w końcu słońce chyliło się ku horyzontowi, Taehyung pożegnał kobietę i ruszył w stronę kryjówki. Musiał jedynie wrócić się po pendrive z plikiem, który stworzył Hoseok.

*

            Spojrzał na zegarek nim wszedł w obszar kamer. Pozostał kwadrans z niewielkim okładem, by urząd zaczął świecić pustkami. Chłopak przeczekał jeszcze dwadzieścia minut po zamknięciu, nim ruszył w kierunku budynku. Zakładając kaptur na głowę wszedł po schodach do góry. Liczył się z tym, że szklane drzwi będą zamknięte, jednak wierzył w dobrotliwość ochroniarza, który chociażby z czystej ciekawości otworzy osobie zakłócającej mu pracę. Miał dość proste zadanie. Obezwładnić pracownika, wpiąć się w jego komputer, zakłócając obraz kamer i jak najszybciej zdobyć urządzenie.

            Gdy w końcu stanął przed drzwiami i uderzył w szybę dostrzegł, że są one otwarte. Rozejrzał się po okolicy, jednak nie dostrzegł nikogo, kto byłby w pobliżu. Wszedł więc do środka z myślą, że strażnik nie zdążył zamknąć jeszcze urzędu, tym samym uławiając mu zadanie. Czym prędzej przemknął do pomieszczenia ochroniarza, by podpiąć USB do komputera. Jakież było jego zdziwienie, gdy kamery monitorujące okolice były wyłączone, a na ekranie widniały jedyne czarne prostokąty.

Wild & WingsWhere stories live. Discover now