Rozdział 20 |Dwa ciała, jedna dusza|

1.2K 64 10
                                    

Pov. Ellen Pevensie

Znów czułam ten rozdzierający ból, miałam wrażenie jak każda komórka mojego ciała wrzy niczym gotujący się wrzątek. Krzyczałam wyrzucając tym samym z siebie wszystkie negatywne emocje. Płakałam, błagając by już to wszystko się skończyło. A jedynym ukojeniem były jego sile ramiona obejmujące mnie ze wszystkich stron i słowa otuchy kierowane od wszystkich zebranych nade mną przyjaciół.

Nie wiem ile trwała moja przemiana, jednak aż do zniknięcia ostatniego włosa mojej kociej sierści, wciąż czułam się tak samo źle. Nagle jednak wszystko magicznie ustało, a ja sama byłam w końcu zdolna by otworzyć powieki. Zrobiłam to z wielkim trudem, wszystko wydawało mi się takie inne, mniej intensywne. Nie czułam już tak wielu zapachów jak przedtem a mój słuch był co najmniej przeciętny. Uniosłam przed siebie prawą dłoń i dokładnie przyjrzałam się mojej delikatnej porcelanowej skórze. Następnie za pomocą sprawnych rąk zaczęłam dotykać swojej twarz, z ulgą przyjmując fakt, że zamiast szerokiego pyska pełnego ostrych kłów, znajdują się małe, pełne usta. A kiedy już w pełni dotarło do mnie, że nie śnię intensywnie odwróciłam się za siebie i rozejrzałam się po wszystkich zebranych w pomieszczeniu. Każdy z Narnijczyków przypatrywał mi się ze skupieniem i ekscytacją, lecz byli też tacy, w których oczach czaił się tak dobrze znany mi strach. Wielu patrzyło tak na mnie gdy byłam tą krwiożerczą bestią.

Badając otoczenie natknęłam się w końcu na to, na co tak długo czekałam. Błękitne tęczówki, piękne niczym wzburzony ocean, patrzyły wprost na mnie. Niepewnie na mojej twarzy zakwitł na początku lekki a potem coraz to większy uśmiech.

-Piotrek-powiedziałam ostrożnie wstając-Uratowałeś mi życie-dodałam, po czym lekko chwiejnie oddałam mu pokłon.

Blondyn długo wpatrywał się we mnie nie dowierzając chyba temu co widzi. Dlatego też podeszłam do niego powoli i złapałam za dłoń.

-To na prawdę ty-szepnął drżącym głosem i wolną ręką dotknął mojego polika-Jesteś prawdziwa, taka żywa-mówił z fascynacją a w jego oczach pojawiły się łzy.

-Tęskniłam za tobą skarbie-odparłam i nie mogąc już dłużej się powstrzymać, energicznie złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie.

Widać, że był tym zszokowany i stał wręcz nie reagując. Dopiero po jakieś chwili dotarło do niego kim jestem, ponieważ złapał mnie mocno w tali i wtulił się w moje włosy.

-To ty Ellie, wróciłaś do mnie... Wiedziałem, że do mnie wrócisz-mówił a po moich plecach zaczęły spływać jego łzy, które zostawiały mokry ślad na białej halce, którą miałam na sobie.

Widząc jego wzruszenie, poczułam jak i we mnie zaczyna coś pękać. Bariera... Bariera, którą skutecznie budowałam przez ten cały czas klątwy. Byłam wtedy przekonania, że skoro i tak miałam wygląd bestii, to dlaczego miałabym nie mieć tego samego w duszy. Przecież i tak wszyscy się mnie bali, uciekali, nazywali dziką i niewychowaną. Po co miałam więc być uosobieniem dobra, skoro i tak nikt nie zdołałby mnie pokochać. W końcu ludzie wielbili Lwią Córkę - Królową, którą już nie byłam. Jednak kiedy teraz go zobaczyłam, przytuliłam i usłyszałam bicie jego serca mur zaczął się burzyć, a ja stawałam się coraz to bardziej naga. 

-To wszystko dzięki tobie-szepnęłam pozwalając na uronienie swoich, skrywanych łez-Złamałeś klątwę, pozwoliłeś bym znów była sobą.

-Kocham cię kochanie, tak bardzo cię kocham-mówił, kiedy nagle jego wzrok niebezpiecznie opadł w dół i przylepił się do mojego podbrzusza-Czy ono...-zaczął niepewnie kładąc w tym miejscu rękę.

-Umarło, poroniłam podczas bitwy o Ker-Paravel-wyjaśniłam z trudem, po tych wszystkich latach nadal niemożliwie mocno mnie to bolało.

Blondyn widząc mój stan ze zrozumieniem pokiwał tylko głowa i znów mnie przytulił szepcząc słowa wsparcia i zapewniając mnie o swojej miłości. Słuchając jego wywodu kiwałam głową patrząc w jego piękne oczy, podczas gdy z moich wciąż płynęły potoki łez. W końcu jednak doszło do tego decydującego momentu, kiedy blondyn znów mnie pocałował, a ja w końcu mogłam oddać pocałunek jednocześnie wzbudzając w naszych poddanych falę wiwatu. Gdy oderwaliśmy się od siebie, przy pomocy niebieskookiego weszłam na przełamany Kamienny Stół tak by móc każdego dobrze widzieć.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Where stories live. Discover now