Rozdział 13 |Rozpłynąć się w powietrze|

1.2K 55 3
                                    

Część druga

pov. Piotr Pevensie

Od tego felernego dnia minął rok, równy pieprzony rok. To właśnie wtedy tu wróciliśmy, do tego przeklętego pseudo domu. Chodź i tak wszyscy doskonale wiemy, że jest on gdzie indziej. Tam gdzie teraz powinienem być, przy mojej żonie i dziecku. Tak bardzo żałowałem, że nie rozpoznałem wtedy przejścia w szafie i nie zawróciłem do zamku. Sprawdzałem szafę miliony razy, wszędzie szukałem sposobu na powrót lecz poległem. Ja-Król Piotr, facet który pobił pół porzuconych ziem za oceanem, nie mógł wrócić do Narnii. Oczywiście zdawałem sobie sprawę że czas w kranie w szafie biegł o wiele szybciej, co jeszcze bardziej mnie niepokoiło. Nie było by dnia gdybym o niej nie myślał. Wciąż widywałem ją w snach, przez co czasem nawet wierzyłem w ich realność. Przepłakałem tyle nocy i dni, że sam dziwię się, że mam siłę by wstać z łóżka. Tak bardzo chciałbym już przy niej być.

Z rozmyśleń wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi.

-Proszę-wychrypiałem, na co do pokoju weszła moja najmłodsza siostra.

-Wstawaj już Piotruś, śniadanie czeka-powiedziała radośnie jednak widząc moją ponurą minę i ona posmutniała-Wciąż o niej myślisz?-zapytała siadając na skraju mojego łóżka i łapiąc mnie za dłoń.

-Nie mogę przestać-odpowiedziałem wychylając się znad kołdry-To moja żona, kocham ją.

-Zuza mówi, że tutaj nią nie jest-westchnęła dziewczynka przez co spojrzałem na nią karcąco.

-Nasza siostra się myli-warknąłem ze złością i wygramoliłem się z puchatej pościeli-Idź już na dół, przyjdę do was za parę minut-dodałem oschle, na co dziewczynka z lekkim strachem pokiwała twierdząco głową i wbiegła na korytarz.

Zdesperowany przetarłem zaspaną twarz. Nie chciałem znów mówić do niej tym tonem, chodź nie wyszło.

Łucja zawsze obrywała ode mnie najbardziej, mimo że tak bardzo nie chciałem jej krzywdzić. Edmund i Zuzka też nie byli lepiej przeze mnie traktowani, oni jednak mieli gdzieś to co do nich mówiłem i czasem nawet traktowali mnie jak powietrze. Nie mam im tego za złe, ponieważ zdaję sobie sprawę, że też nie jestem z nimi w stu procentach szczery. Wciąż nie powiedziałem im o ciąży Ellen, mimo że bardzo chciałem i czułem, że gdybym im powiedział to bardziej by się martwili i jednocześnie zrozumieliby moje wybuchy. Lecz nie mogłem... Obiecałem, że zrobimy to razem, nie chciałem odbierać jej tej radości bez znaczenia gdzie teraz jest.

Po porannym zimnym prysznicu ubrałem swój granatowy mundurek szkolny. Stanąłem przed lustrem wpatrując się w odbicie swojej marnej osoby. W zbroi było mi zdecydowanie bardziej do twarzy. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnąłem zawieszoną na brązowym rzemyku złotą obrączkę. Z wiadomych przyczyn nie mogłem nosić jej na palcu, dlatego zawsze miałem ją przy sobie pod koszulą. Jeszcze raz spojrzałem w szklaną taflę, poprawiłem rozczochraną blond czuprynę i trzymając w ręku swój kuferek zszedłem do jadalni.

-O jesteś w końcu-odezwała się kobieta w podeszłym już wieku i stanęła tuż przede mną-Siadaj, śniadanie czeka na ciebie od dobrych piętnastu minut.

-Wiem, przepraszam mamo-powiedziałem ze skruchą i zająłem swoje miejsce na przeciwko Zuzanny.

Dziewczyna spojrzała na mnie spod podniesionych brwi, jednak nie odwzajemniłem jej spojrzenia, tylko w ciszy zabrałem się za jedzenie jajecznicy.

-Pośpisz się synu, powinniście już wychodzić na dworzec-mruknęła Helena krzątając się po pomieszczeniu.

-Już, już-wybełkotałem z pełnymi ustami, podczas gdy moje rodzeństwo już żegnało się z mamą.

-Do później kochani, uczcie się pilnie-mówiła całując i ściskając każde dziecko po kolei.

Pośpiesznie wstałem od stołu i łapiąc w rękę resztki kanapki, również pożegnałem się z rodzicielką i wraz z pozostałą trójką ruszyliśmy w stronę dworca kolejowego.

♕♕♕

Chodząc wte i wewte po całej stacji, ze zniecierpliwieniem czekałem na pociąg, mimo że mieliśmy do niego jeszcze dobre pół godziny. Byłem sam, Edmund poszedł po prowiant na cały dzień do sklepu, Łucja siedziała na schodach prowadzących na peron a Zuzanna zniknęła gdzieś przy stoisku z gazetami. Patrząc pod nogi poczułem nagle mocne szarpnięcie do tyłu. Zdezorientowany rozejrzałem się w około, gdy nagle natrafiłem wzrokiem na stojących nie opodal osiłków.

-Co się gapisz niedojdo?-zawołał w moją stronę.

- Popchnąłeś mnie-odparłem patrząc na niego spod byka.

-To ty podsunąłeś mi się pod nogi-mruknął stając ze mną oko w oko-Przeproś blondasku.

-Goń się-warknąłem i odwróciłem się do niego tyłem.

-Ty chyba serio jesteś głuchy-wzburzył się i złapał mnie za ramię.

-Ty za to jesteś spasiony jak świnia-nie wytrzymując odwróciłem się z impetem uderzając chłopaka pięścią prosto w nos, przez co rozpętałem w ten sposób niezłą bijatykę.

♕♕♕

-Nie ma za co-prychnął brunet siadając obok mnie na ławce.

-Przecież radziłem sobie-warknąłem wstając. Ten spaślak sam się prosił o łomot.

-A o co poszło tym razem?-zapytała z zawodem Zuzka.

-Popchnął mnie...-zacząłem stając przodem do rodzeństwa.

Na prawdę nie widziałem w tym swojej winy.

-Więc go walnąłeś-przerwała mi Łucja oskarżycielskim tonem.

-Nie, najpierw mnie popchnął, a potem kazał się przepraszać-wyjaśniłem-Dopiero wtedy go walnąłem.

-Czy ty na prawdę nie możesz sobie chodź raz darować?-podirytowała się brunetka.

-Nie widzę powodu!-krzyknąłem w jej stronę-Dlaczego wszyscy traktują nas tutaj jak dzieci-wysyczałem wściekle.

-Bo nie jesteśmy dorośli -westchnął w odpowiedzi Edmund.

-Ale przecież byliśmy-wtrąciłem-To już prawie rok...-dodałem ciszej i usiadłem koło brata- Ile mamy jeszcze na niego czekać. Chcę już wrócić do Ellie.

-Piotrek nie ma co się oszukiwać, to jest nasz świat-rozłożyła ręce-Najwyższy czas żeby się z tym pogodzić.

Słysząc jej słowa czułem wręcz jak złość zbiera się we mnie na nowo.

-Czy ty siebie słyszysz Zuza?-zapytałem nie dowierzając-Jak możesz być tak bezduszna!-spojrzałem na nią srogo-Ellen jest twoją przyjaciółką, moją żoną przez co też naszą rodziną! Teraz została sama w zupełnie innym świecie a ty mi mówisz, że mam się z tym pogodzić?!-uniosłem się, na nic zdawały się próby uspokojenia mnie przez złotowłosą-Jesteś na prawdę nieczuła i właśnie teraz pokazujesz jak bardzo masz gdzieś to co się z nią dzieje. Zachowujesz się jak by Ellie rozpłynęła się w powietrzu.

-Wcale, że nie!-sprzeciwiła się siostra-Martwię się o nią ale...

-Ał!-krzyknęła nagle najmłodsza.

-Łucja nie wydzieraj się-zganiła ją brunetka.

Po chwili jednak i ona się zerwała, a zaraz po niej ja i Edmund. Momentalnie na całej stacji zerwał się ogromny wiatr, wszystkie tabliczki zaczęły się kołysać, a z oddali zaczął nadjeżdżać pociąg.

-To coś jakby magia!-zawołała uradowana niebieskooka.

-Szybko złapmy się za ręce-rozkazała Zuzia.

Czując siłę wiatru mocno złapałem dłoń jedenastolatki później Edka.

-Ej zabieraj te łapy!-uniósł się.

-Nie gadaj tylko...-przerwałem gdyż wiatr nasilał się z każdą sekundą, a po chwili wiał tak mocno, że zaczął zrywać płytki ze ścian.

Jednak gdy pociąg przejechał tuż przed naszymi oczami, okazało się, że nie jesteśmy już na stacji, ale na pięknej słonecznej plaży.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin