Rozdział 2 |De-fe-nes-tra-cja|

1.8K 77 11
                                    

Wpatrywałam się w ciemną noc rozciągającą się za oknem, podczas gdy w tle, w radiu leciała audycja dotycząca sytuacji w Londynie. Kolejne naloty i kolejne ofiary... Zacisnęłam mocniej ręce na rękawach mojej cienkiej sukienki. Sama już nie wiedziałam czy bardziej się stresuję, czy może jest mi po prostu zimno. Prawda była taka, że nie przewidziałam, że tutejsze wieczory mogą być aż tak chłodne i deszczowe, więc oprócz płaszcza nie wzięłam nic cieplejszego. Nagle poczułam jak dostaje w twarz czymś puchatym i miękkim.

-Załóż, bo zaraz się przeziębisz-poradził stojący przede mną Piotr i uśmiechnął się przyjaźnie.

-Jakiś ty szarmancki-przyznałam ze śmiechem-Geltelmen się w tobie odezwał co?-spytałam i zaczęłam wciągać na siebie jego o wiele za duży na mnie sweter.

W odpowiedzi zarechotał wesoło.

-Zawsze nim byłem El-usiadł obok mnie na parapecie.

Wtem po pomieszczeniu rozległ się cichy szloch Łucji. Szybko zerwałam się na równe nogi.

-Co się stało maleńka?-zapytałam przysiadając na brzegu łóżka.

-Drapie... Ta kołdra-wyszeptała  ze łzami w oczach.

-Łusiu, przecież wojna nie będzie trwać wiecznie-pocieszyła ją Zuzanna.

-Niedługo wszyscy wrócimy do domu-dodał niebieskooki i złapał siostrę za rękę-Obiecuję.

-O ile będzie jeszcze stał-wtrącił Edmund wchodząc do pokoju, a na jego zbędny komentarz złotowłosa tylko mocniej się we mnie wtuliła.

-Edmund dobrze ci radzę idź już lepiej spać-mruknęłam karcąc bruneta wzrokiem.

-Tak MAMO...-prychnął lekceważąco.

-Ej!-wykrzyknął Piotr i spojrzał na brata spod byka.

-Piotrek daj spokój-spróbowałam go uspokoić-Przecież on też tęskni za domem-dorzuciłam ciszej, tak by tylko nasza dwójka mogła to usłyszeć.

Westchnął ciężko i pokręcił głową, po czym znów skupił swoją uwagę na najmłodszej.

-Sama widziałaś to miejsce jest niesamowite! Będzie...

-Piotrze!-przerwał mu delikatny, ale zarazem donośny głos mojej bliźniaczki.

-Tak Olimpio?-wykrzyknął momentalnie zrywając się na nogi.

-Chodź i posłuchaj jak gram, właśnie ćwiczę do przesłuchań-poprosiła opierając się o futrynę starych drewnianych drzwi.

-Ale przecież jest już późno-wtrąciła Zuzanna, ale ani jej brat ani moja siostra nie zwrócili na ten komentarz najmniejszej uwagi i wpatrywali się w siebie zawzięcie.

Brunetka widząc, że nie odwiedzie ich od tego absurdalnego pomysłu, spojrzała błagalnie w moją stronę ale tylko wzruszyłam ramionami. Nie miałam zamiaru się wtrącać, Olimpia ćwiczyła zawsze i o każdej porze. W końcu to oni będą jutro nie wyspanymi wrakami a nie ja.

-Tak już idę-odezwał się po chwili i ruszył z miną zbitego psa za niebieskooką do pokoju na przeciwko.

-Pantoflarz-mruknęłam, na co dziewczęta roześmiały się głośno, również zarażając mnie tym jakże radosnym śmiechem.

Gdy na zegarze wybiła godzina dwudziesta pierwsza, wspólnie położyłyśmy się do łóżka małej Łucji. Opowiadałyśmy sobie wzajemnie śmieszne historię i wspominałyśmy czasy dzieciństwa, czasy gdy jeszcze wszystko było w porządku, czyli tak jak powinno być zawsze.

♕♕♕

Kolejny nowy dzień przywitał nas oczywistą ulewą i wichurą. Pogoda była niezbyt korzystna i to w tak dużym stopniu, że nikt nie ważył się wytknąć choćby końcówki nosa, na zewnątrz. W taki czas uwielbiałam brać zwykłą kartkę oraz ołówek i szkicować. Tym razem moim celem został Piotr, który siedział wraz ze mną na bufiastej kanapie. Byłam już w połowie szkicu kiedy Zuza zadała kolejne abstrakcyjne hasło wybrane z zakamarków słownika i pytała z przekonaniem swojego brata co ono oznacza.

Lioness |The Chronicles of Narnia|Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ