Polowanie cz.5

3.3K 238 18
                                    

Mój niepokój wzrastał z każdą sekundą kiedy na mnie patrzył. Znowu wyglądał jak na początku, nie wyrażał żadnych emocji co tylko pogarszało sytuacje. Nie wiem na co czekał, sam nie wiem ile czasu minęło ale kiedy tylko się poruszył całe moje ciało zdrętwiało. Ruszył w moją stronę a ja mimowolnie przymknąłem oczy, Herier usiadł obok mnie. Oparł się rękoma o łóżko i patrzył na pustą ścianę. Wyglądał jak zbity pies. Jego wcześniejsze ciemnobrązowe oczy zdawały się jakby pobladły. Gdy zwrócił swój wzrok na mnie moje oczy powędrowały błyskawicznie na podłogę. Pierw patrzyłem w swoje nogi po chwili moją uwagę przykuł jego tatuaż lwa na kostce. Nim się zorientowałem przyglądałem się jego stopom które były mocno poranione. Wyprostował gwałtownie nogi przez co lekko drgnąłem. Siedzieliśmy w ciszy, gdyby nie wiatr i śnieg napierający na szyby denerwowałbym się odgłosem spadających kropel z ciała alfy.

-Jak się czujesz? -W końcu coś powiedział choć jego ton głosu nie był zbytnio pewny. -Amber twier...

-Słyszałem co mówiła pani doktor. -Powiedziałem cicho, spróbowałem wstać z łóżka jednak mocny chwyt Herier'a mi to uniemożliwił.

-Odpowiesz? -Puścił mnie dopiero w chwili kiedy był pewien że nie spróbuje już wstać.

-Bywało lepiej -rozmasowałem rękę na której szybko pojawił się znak.  -nic mnie nie boli ani nie..

-Nie musisz mnie okłamywać.

-Skąd pomysł że to robię? 

-Spadłeś z ogromną prędkością na grubą warstwę lodu. Uwierzyłbym że nic cię nie boli jakbyś nie był omegą.

-To nie jest..

-MIKE. -Drgnąłem gdy podniósł głos.

-Bolą mnie plecy, głowa -powiedziałem półszeptem czułem że sam pod sobą kopie dołek -odrobinę klatka piersiowa i ręka.

-Mogło to się skończyć o wiele gorzej..co jakby cię postrzelił?

-Wtedy byśmy nie prowadzili tej rozmowy..

-Co ty sobie w ogóle wyobrażałeś?! Co by było gdybyś nie znalazł tamtego przejścia? Nie znasz się w żadnym stopniu na przetrwaniu w dziczy a w szczególności nie w redwood. Wiesz w ogóle jakie zwierzęta tu występują? Albo słyszałeś o grupach łowców? Nie mówiąc już o tym że takie chuchro jak ty powinno zamarznąć na takiej śnieżycy w kilka chwil.

-A co miałem innego robić.. -te słowa były chyba dla niego jak płachta na byka bo odwrócił się cały wściekły, oczy zmieniły mu się na ciemną czerwieni. 

-Co takiego chciałeś osiągnąć?! 

-To co powinno być moje... wolność.

-Czy ja cię tu więżę?! Równie dobrze mogę cię przykuć byś nie mógł opuszczać tego pokoju!

-Możesz się jedynie domyślać, nie jesteś omegą i nie jesteś zniewolony kontraktem więc nie masz prawa się wypowiadać na ten temat! -Zamknąłem szybko oczy i odwróciłem twarz widząc jak podnosi rękę, cios nie nadszedł. Za to chwycił mnie za podbródek i odwrócił w swoją stronę.

-Myślałem że ten temat już zamknąłem.

-By zamknąć temat potrzeba dwóch osób..

-Więc czego nie rozumiesz? Czego aż tak się boisz?! 

-Czego się boję? Boje się wielu rzeczy w tym i ciebie. -na to stwierdzenie puścił moją twarz, wyglądał jakbym go kopnął w krocze. -Postaw się na moim miejscu, spróbuj choć trochę sobie wyobrazić to co mogę czuć! W jednym dniu spotykam swojego mate po czym dwa dni później zostaje przez niego wywożony do jakiegoś motelu w środku pieprzonego lasu. 

Kontrakt  |abo| omegaverse |Where stories live. Discover now