Dodatek

2.4K 151 39
                                    

Północna Galama to głównie tereny górskie w których znajduje się kilka ośrodków turystycznych. Osoby które chcą wejść na szlak samodzielnie są zwykle nieświadomi co grozi za wyjście poza szlak, jakie niebezpieczeństwa tam na nich czyhają. Jednym z takich niebezpieczeństw które zarazem dba o bezpieczeństwo państwa jest wojsko które ma ukrytych w górach kilka swoich baz. Nieświadomi często wchodzą na ich tereny po czym często znikają bez wieści. 

W jednej z takich baz, która do złudzenia przypominała luksusowy hotel znajdował się Mike, nie było mu to zbytnio na rękę ale również nie miał nic do powiedzenia. Herier cztery lata temu po prostu mu oznajmił że go wzywają i muszą przeprowadzić się w bardziej prywatne tereny. 

Omega jak zwykle stał na balkonie z kubkiem gorącej kawy i obserwował wschód słońca, tradycyjnie poczuł na swoich biodrach dłonie alfy a na swoim karku jego usta. 

-Dzień dobry -wymamrotał zmęczony, przyciągając omegę do swojego nagiego ciała.

-Dobry -siorbnął z kubka który po chwili zabrał mu alfa. Zawsze to robił, było to dla nich rutyną. -Powinieneś się ubrać zanim dzieciaki wstaną.. -szturchnął jego męskość na co alfa zamruczał zadowolony. 

-Nie będzie to ich pierwszy raz kiedy widzieliby mnie nago -cmoknął swojego przeznaczonego w skroń i wrócił do ciepłego pomieszczenia -chodź do środka bo się jeszcze przeziębisz. 

Mike wrócił do środka po czym przygotował śniadanie do całej rodziny, Argus dalej im towarzyszył, omega zdążył się już przyzwyczaić do woli wilka, choć nie traktował go jak zwykłe zwierzę tylko jak członka rodziny który jest po prostu trochę dziwny. Jego synowie również uwielbiali Argusa. Wilk podczas przeprowadzki pojechał z nimi, wpierw miał pomagać Herierowi w pracy, później wymyślili że będzie biegał po lesie i odstraszał głupich turystów. Skończyło się na tym że został w pobliżu i pilnował Mike'a i czasami najmłodszego dziecka. Rodzina Heriera nie byłą jedyną która tutaj się znajdowała, łącznie osób z dziećmi było dwadzieścia co dawało złudną iluzję normalności. 

Pierwszy do stołu przyszedł Herier w pełni ubrany w swoje bordowo-czarne odzienie ze złotymi elementami. Nawet dla swojego przeznaczonego wydawał się teraz wrogi i agresywny. 

Druga osoba szła z zamkniętymi oczami jakby w ogóle nie miał sił by je otworzyć. Na swoje nieszczęście potknął się o leżącego na podłodze Argusa. Wylądował z dużym hukiem na podłodze.

-Dobrze że budzisz swoje rodzeństwo Quinn -odezwał się Herier który chwytał właśnie kubek z herbatą. -Jak się spało? -spojrzał ukradkiem na syna który powoli podnosił się z podłogi. 

-Przepraszam Argus -powiedział sennym głosem, poczochrał wilka po łbie i usiadł obok ojca. -krótko..

-O której wczoraj wróciłeś? 

-Po północy.. -spuścił głowę czując że zaraz ojciec może się na niego wydrzeć.

-A o której miałeś? 

-O dwudziestej..

-Będziesz się tłumaczył czy mam dopytywać i bardziej się na ciebie wkurzać?! -podniósł głos po czym się uspokoił widząc groźne spojrzenie swojego omegi. Mike nie lubił jak alfa krzyczał na dzieci ani jego surowości która i tak była wprowadzona. Quinn zastanawiał się dłuższa chwilę, każda sekunda bardziej denerwowała ojca. 

-Nie mam nic na obronę.. po prostu się spóźniliśmy. 

-My? -Wypowiedzieli razem Mike z Herierem. Mike podał synowi talerz z tostami na co ten skinął lekko głową w podziękowaniu.  -Z kim się znowu szlajałeś? ...Quinn im mniej powiesz tym większą karę dostaniesz. -Młody alfa wiedział o tym, ojciec był surowy zwłaszcza wtedy kiedy ukrywało się przed nim prawdę, a zawsze udawało mu się ją odgrzebać, nieważne jak głęboko się ją pochowało. 

Kontrakt  |abo| omegaverse |Where stories live. Discover now