Sezon 2: Porcja dziewiąta

53 9 0
                                    


Wzięłam głęboki wdech. Muszę jeszcze raz przemyśleć wszystko co zrobiłam w ciągu ostatnich kilku godzin... Wróciłam tu z Moskwy, dowiedziałam się, że Eishi postanowił wybrać się wcześniej na Hawaje. Wzięłam głębszy wdech, odchylając się na kanapie. Nikt nie wie, gdzie jest, ale wiedzą gdzie będzie. Henry zaproponował mu przelot swoim prywatnym odrzutowcem, a on się zgodził. Spakował się i zniknął, zapewniając, że będzie punktualnie. Nie może nic sobie zrobić... Nie po tym wszystkim. Muszę z nim porozmawiać. Muszę dowiedzieć się wszystkiego! Cały czas to on wysłuchiwał moich narzekań, zrzucałam na niego winę, a on ani razu nie wyjaśnił dlaczego tak się zachowywał. Teraz, gdy w końcu to zrobił... Wychodzi na to, że wina leży bliżej mnie... Nie mogę teraz go stracić. Mam jeszcze okazję by wszystko naprawić. Jeśli tylko da mi szansę... Postaram się być dla niego tak samo dobra, jak on dla mnie przez te lata. Metalowe schodki wydały charakterystyczny odgłos, oznajmiający, że ktoś po nich wchodzi. Szybko przeszłam do kabiny pilota, kobieta z fioletowymi kosmykami, podniosła pytająco jedną brew, gdy zamknęłam drzwi. 

-Startujemy od razy, gdy wsiądzie. -Oznajmiłam co rozbawiło kobietę, którą dobrze znałam- Nie dam mu uciec. 

Mruknęłam, posyłając jej znaczące spojrzenie. Byłby zdolny do ucieczki, gdyby mnie zobaczył. Ignorował mnie po powiedzeniu tego wszystkiego, więc zapewne jest zły... Opadłam na wolny fotel czekając, aż wszystkie czynności zostaną dopełnione. Jest zaledwie kilka metrów ode mnie. Słyszę jak ktoś tłumaczy mu co gdzie się znajduje, zasady bezpieczeństwa i tak dalej... Ta kobieta zaraz wyjdzie. Dopilnowałam, by na pokładzie nie było nikogo poza nami i pilotem. Karen przygotowywała się do startu, a ja zapięłam pasy, za jakieś pięć... Może dziesięć minut w końcu z nim porozmawiam. Żałosne... Ja zakończyłam ten związek, odpychałam go przez tyle czasu i ostatecznie będę błagać o kolejną szansę. Beznadzieja... Przymknęłam oczy na kilka minut, a przynajmniej tak mi się wydawało. Otworzyłam je, gdy zostałam szturchnięta przez Karen. 

-Minęło już pół godziny... Długo będziesz jeszcze zwlekać? 

Przetarłam twarz, odczekując kilka sekund. Zdrzemnęłam się i teraz jestem bardziej zmęczona niż wcześniej. Odpięłam pas, otwierając drzwi, tak cicho jak było to możliwe. Siedział na tej samej kanapie co ja wcześniej. Z zamkniętymi oczami i odchyloną głową. Stanęłam przed nim, skanując dokładnie jego twarz. Wygląda na naprawdę zmęczonego... Widać, że płakał... Zjechałam wzrokiem na jego dłonie i mimowolnie uśmiechnęłam się widząc zdjęcie, na które patrzył. Nasze zdjęcie... Starłam łzę, która mimowolnie stoczyła się po moim policzku. 

-Eishi. -Wiem, że nie spał, więc nie zdziwiło mnie, że jego oczy otworzyły się niemal od razu. Dzisiaj będę stanowcza... Przeprowadzimy szczerą rozmowę, później zobaczę czy da mi kolejną szansę... Utrzymywałam kontakt wzrokowy z jego lodowymi tęczówkami, miał tak strasznie przekrwione oczy- Nie bądź taki zaskoczony... -Mruknęłam, siadając obok niego. Wolałabym by coś powiedział, nawet jeśli miałby wrzeszczeć... On jednak milczał, a nawet odwrócił głowę z cichym prychnięciem, zupełnie jak nie on- Cały czas myślałam, że nie interesowałeś się mną wystarczająco mocno. -Zaczęłam, patrząc na jego dłonie, które zacisnęły się w pięści- Nie mówiłam ci o niczym, myślałam, że dodało by ci to jedynie zmartwień. Później zacząłeś spędzać coraz więcej czasu pracując, a ja odbierałam to jako znudzenia naszym związkiem. -Potarłam kark, pochylając się do przodu. Powiedzenie czegokolwiek jest znacznie trudniejsze niż myślałam... Oparłam łokcie na kolanach, tworząc wiązankę z własnych palców- Nigdy nie pomyślałam, że odbierałam wszystko opacznie. Nie myślałam, że robisz to dla mnie. -Wzięłam głębszy wdech- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej? Cały czas cię odtrącałam, zrzucałam winę na ciebie. -Chłopak nie odpowiedział, nie poruszył się, wyglądał jak posąg. Złapałam go za ramię- Obwiniałam cię o rozstanie, a ty spokojnie się temu przysłuchiwałeś, wiedząc, że to nie prawda! Dlaczego do cholery nie wykrzyczałeś mi tego w twarz!? -Widziałam jego rozpaczliwy wyraz twarzy, zagryzał mocno wagi, ale nic nie mówił- Eishi... 

-Co to zmieni!? -Wzdrygnęłam się, gdy nagle wybuchł. Wstał, odsuwając się ode mnie- Co!? Ty po prostu chciałaś się ze mną rozstać! Powód nie miał dla ciebie żadnego znaczenia! -Łzy dosłownie zalewały jego policzki- Nigdy nie traktowałaś tego poważnie, prawda!? Ty po prostu nie chcesz ze mną być! -Podeszłam do niego, gdy schował twarz w dłoniach. Jednak zanim do niego dotarłam, padł na ziemię- Ty... Nie kochasz mnie... 

Objęłam chłopaka, który przez to wpadł w jeszcze większy szloch. Rozumiem dlaczego tak myśli, ale nie jest to prawda... Jego dłonie zacisnęły się na moich udach, a jego łzy cały czas moczyły mi spodnie. To boli najbardziej... Widzę jak płacze przeze mnie... Pogładziłam go po włosach, opierając czoło na jego łopatce. Pozwoliłam łzą spływać. 

-Kocham Eishi... Cały czas kochałam... Nieważne jak bardzo starałam się zapomnieć, nie mogłam... -Mruczałam w jego plecy, niepewnie podniosłam głowę, łapiąc jego policzki i zmuszając go, by na mnie spojrzał- Przepraszam za te wszystkie nieporozumienia... Za to, że zwątpiłeś w moje uczucia. Wszystko co stało się w ciągu tych kilku miesięcy było moją winą. -Jego szkliste oczy wpatrzone w moje... Jego mokre od łez policzki... Cały smutek na jego twarzy... Wszystko przeze mnie... Przyłożyłam swoje czoło do jego, przez co zamknął oczy- Patrz na mnie Eishi. -Niepewnie otworzył oczy, ale zajęło to kilka długich sekund- Mimo wszystkiego co robiłam i całego bólu, który ci sprawiłam... Nie przestałam cię kochać. -Kolejna fala łez spłynęła po jego policzkach. Jedna z jego dłoni zacisnęła się na moich plecach, a on sam oparł głowę na moim ramieniu- Cały czas cię kocham, rozumiesz? -Kiwnął głową- Kocham cię kurwa. Tak samo mocno jak na początku. Kocham cię! -Przyciągnęłam go do siebie jeszcze mocniej. Zawsze opanowany Eishi, właśnie teraz nie może wydusić z siebie ani jednego słowa, a to wszystko moja wina- Jeśli tylko mi pozwolisz... Jeśli wybaczysz wszystko co zrobiłam... Będę udowadniać ci to codziennie. 

Wpatrywałam się przed siebie, ale łzy rozmazywały mi cały obraz. Jedyne co dostrzegłam wyraźnie to jego tęczówki, które nagle pojawiły się przed moją twarzą. Jego ciepłe dłonie na moich policzkach, które emanowały przyjemnym ciepłem i jego usta na moich. Potrzebowałam ich. Jego pocałunków, prądu który wywoływały. Jego dotyku... Potrzebowałam jego... Ponownie go czuję. Uchyliłam usta, zapraszając go do czulszej pieszczoty, na którą przystał. Pozwalałam mu dominować, podlegałam jego ruchom. Mógł ze mną robić co chciała. Oderwał się ode mnie po kilku sekundach, a ja ponownie poczułam pustkę, która towarzyszyła mi przez ostatnie tygodnie. Uchyliłam powieki, podnosząc niepewnie wzrok. Jego werdykt przypieczętuje nasz los. 

-Rób to... 

Tym razem to ja wbiłam się w jego usta. Ponownie jest mój... Mój mały chłopiec... Teraz wszystko będzie dobrze. Zadbam o to byśmy nie popełniali tych samych błędów. 

~~~~~~~~~~~~

Został jeszcze Epilog i już ostatecznie żegnamy się z tą serią :) Mam nadzieję, że nikt nie jest zawiedziony ostatnimi rozdziałami 

Biały rycerz 1&2 część [ZAKOŃCZONA]Место, где живут истории. Откройте их для себя