Wiek Jake'a

166 7 0
                                    

Kilka dni po tamtych zdarzeniach doszłam do wniosku, że ja wcale nie znam Koryntu tak dobrze jak mi się zdawało. Im kartkowałam dalej, tym rozumiałam coraz mniej stwierdzeń, wcześniej jakoś potrafiłam przetłumaczyć sobie nieznane słowo z kontekstu całego zdania, teraz już nie. A może ja byłam po prostu zmęczona? Miałam wrażenie, że literki mi się zlewają. Przez tydzień bezustannie od rana do wieczora studiowałam Korynt. Praktycznie nie piłam i nie jadłam, by nie marnować czasu. Przestawałam jedynie gdy przychodził Jacob i chciał ze mną pograć. A właśnie, Jacob... Od pewnego czasu złapaliśmy lepszy kontakt i wyłapałam nawet raz w jego myślach, że przyszedł do mnie, nie Reneesmee. Może też się to wydawać głupie, ale powoli zaczynałam dostrzegać jaki on jest przystojny - jego śniada cera, nie to co te bladziochy, z którymi spędzałam całe dni, bardzo dobrze zbudowany i usta, jego usta były takie...

Kuszące do pocałunku? - zaśmiał się ze mnie Edward gdy kosił trawę przed domem - i tak w ogóle to twój obiekt westchnień nadchodzi, więc się uspokój.

Dziwiło mnie to, dlaczego...

Nie rozmyślaj tylko się serio uspokój.

No dobra.

Mam nadzieję, że ją spotkam. Chyba, że znów przyszedłem za wcześnie. Cholera, muszę sobie zapisać jej plan kończenia lekcji, może bym kiedyś po nią przyjechał motorem? - Jacob zmierzał przez las w tylko jeansowych szortach i niósł ogromny bukiet kwiatów polnych, które samodzielnie dla niej uzbierał.

- Po moim trupie - Edward zaśmiał się i podał rękę Jake'owi - tylko ja ją odbieram ze szkoły.

I Seth Cleatwater - dodałam.

Cicho bądź - syknął mentalnie.

- Dobrze, odpłacę się. Kiedy będziesz chciał odebrać nasze wnuki - on także mówił to pół żartem, pół serio.

Jakie wnuki? Co on sobie w ogóle wyobraża? Ness go jeszcze nawet nie wybrała, a on już się narzuca - zaczął narzekać, czyli jak zwykle.

- No to... Nessie jest w domu? - przerwał ciszę.
- Nie, poluje.
Skłamał.
- To może wstawię te kwiaty do wazonu i pobiegnę do nich? - już miał wbiec do domu.
- Nie! Czekaj... - Zastanawiał się.

No Edwardzie, kłamstwo ma krótkie nogi. I jak się teraz z tego wywiniesz?

Jak? Patrz na to.

Usłyszałam jego plan jeszcze za nim to powiedział, więc krzyknęłam.
- Nieeee!
- Spokojnie, to tylko Weronika, ostatnio doskwiera samotność, jej jedyną koleżanką jest Nessie. Może powiedziałbyś z nią chwilę? Ness dzwoniła, że będą za około godzinę, wręczył byś jej tę kwiaty samodzielnie.
- Yyy... Pewnie - już miał w planach znów pograć zemną na Xboxie.
Gdy tylko wszedł do domu Edward wyjął telefon i zadzwonił do córki.
- Musisz natychmiast wrócić - wyszeptał.
- Ale dlaczego? Jestem teraz z Sethem i nie zos...
- Jacob do ciebie przyszedł i jeżeli nie wrócisz w ciągu godziny zacznie cię szukać.
- No dobrze, za chwilę będę - odparła zrezygnowana.

*

- Jake, przepraszam że będę taka bezpośrednia. Ale ile ty masz lat?
- Yyy, ponad 30 - nie wydał się ani trochę zdziwiony, czy zestresowany moim pytaniem. Po prostu rzucił odpowiedzią i nie oderwał nawet wzroku od ekranu - A czemu pytasz?
Przeraziła mnie jego odpowiedź, to było dla mnie niewyobrażalne żeby 30 letni mężczyzna zalecał się na siłę 18 letniej dziewczynie, która go nie chciała,  jej matka cieszyła się z tego, a ojciec siedział bezczynnie i modlił się o zmianę zdania zalotnika.
- Bo... Zastanawiałam się po prostu.

Nie, wcale nie było tak, że mi nie wierzyłaś i musiałaś się spytać go osobiście...

Cicho, Edward. Chcesz żeby Nessie z nim była?
Nie.

To daj mi działać.

Tak, wymyśliliśmy z Edwardem, że uwiodę Jake'a. Wtedy Nessie, nie byłaby tak od niego uzależniona i mogłaby wybrać kogo chce kochać. Jednakże Edward był do tego sceptycznie nastawiony, twierdził że wpojenie jest tak silnym uczuciem, że nie da się go złamać. Ojj, nie takie zaklęcia się łamało. I nie taka miłość była zakończana...

Magiczna KrewWhere stories live. Discover now