07 ~ Jak ja go nawet nie lubię!

939 65 50
                                    

Marinette

Upłynęło sporo czasu odkąd Adrien dał mi kwiaty. Tak jak obiecał, taka sytuacja nie miała już miejsca, jednak wciąż był dla mnie podejrzanie, zbyt miły. Znaczy on zawsze był miły, ale teraz jego zachowanie zaczęło być po prostu dziwne. Tikki śmieje się ze mnie, że zwariowałam skoro narzekam na przyjazne usposobienie mojego przyjaciela, jednak ja i tak trzymam swego.

Już w tą sobotę, Adrien urządza małą imprezę z okazji jego osiemnastych urodzin. Chciałam wykazać się kreatywnością i dać mu w prezencie, coś naprawdę niesamowitego, ale nie mogłam wymyśleć niczego odpowiedniego. Pytałam się paru osób o ich prezenty, ale nikt, w tym nawet Alya, nie chcieli mi zdradzić co szykują.

Moją ostatnią nadzieją, która mogła mi pomóc w wymyśleniu czegoś odpowiedniego na prezent, był Czarny Kot. W końcu kto lepiej doradzi w wyborze upominku dla chłopaka niż drugi chłopak? Szczerze mówiąc to powinnam była od niego zacząć, lecz nie było ku temu okazji, a tak się składa, że za chwilę wybija północ, czyli mogę już powoli ruszać na spotkanie z moim Kocurem.

W podskokach pokonywałam tak dobrze znaną mi trasę. W powietrzu czuć było resztki lata, mimo iż na kalendarzu już dawno zagościł październik.
Z niezwykłą lekkością przeskoczyłam barierkę dzielącą mnie od szczytu Wieży Eiffla. Nasze spotkania odbywały się w różnych miejscach, jednak tym razem postawiłam na klasyk.

Co prawda nie jest to najwyższy punkt Paryża, lecz widok i tak był przepiękny. Wpatrywałam się w migoczące światła pędzących gdzieś samochodów. Obserwowałam ludzi, którzy przy zapalonym świetle, krzątali się po swoich domach. Na chwilę przymknęłam oczy, podnosząc tym samym głowę ku górze.

Poczułam delikatne mrowienie na swoich policzkach. Starałam się otworzyć oczy, jednak mimo to i tak widziałam tylko ciemność. Dłońmi dotknęłam tamte okolice, natrafiając na czyjeś ręce. Zaśmiałam się cicho i odwróciłam w taki sposób, by znaleźć się w ramionach blondyna.

- Dobry wieczór Moja Pani. - wymruczał mi do ucha, przytulając moje drobne ciało jeszcze bliżej swojej klatki piersiowej.
- Hej Kotku. - mruknęłam niezrozumiale w odpowiedzi.
- O czym tak myślisz? Tylko nie mów, że znowu o mnie. - zaśmiał się, a ja przez chwilę biłam się z myślami czy zapytać o radę teraz, czy poczekać z tym jeszcze chwilę.
- A myślisz, że kto inny mógłby mieszkać w mojej głowie dwadzieścia cztery godziny, przez siedem dni w tygodniu? - odparłam pytaniem na pytanie, wybierając tym samym drugą opcję.
- Mam nadzieję, że nikt inny, bo jesteś tylko moja. - cmoknął mój nos. Ten gest zdarzał mu się ostatnio dosyć często, lecz miało to swój urok.

Postanowiliśmy zmienić naszą lokalizację i przy okazji rozejrzeć się trochę po Paryżu w poszukiwaniu jakiegoś złoczyńcy.
Gdy nie dostrzegliśmy niczego podejrzanego, zdecydowaliśmy zatrzymać się jeszcze na chwilę na jednym z dachów pobliskich kamienic.

- Swoją drogą, Czarny Kocie mam pytanie. - zaczęłam. Może zbyt oficjalnie, ale nie chcę by zaczął sobie żartować, tylko potraktował moją prośbę poważnie.
- Jakie? - zainteresował się.
- Co się daje chłopakom na nic nieznaczący prezent urodzinowy? - powiedziałam.
- Pytasz się mnie akurat o to? - jego mina przybrała dosyć dziwny wyraz, tak jakby był trochę zawiedziony moim pytaniem. - Robisz jakiemuś chłopakowi prezent? -dopytał.
- Tak... - przyznałam cicho. Mój przyjaciel ma niedługo urodziny, a ja nie mam pomysłu na prezent. Lepiej odnalazłabym się w wybieraniu czegoś dla osoby mojej płci. - zaśmiałam się.
- Nie będę doradzał w zakupie dla jakiegoś innego, co ty sobie myślisz. - prychnął.
- Aha? - wypowiedziałam cicho lecz ironicznie. Kot miał dużo racji, a jego złość była wytłumaczona.
- Jeszcze się dziwisz, że nie chcę. - odparł szorstko.

𝐖𝐡𝐲 𝐈 𝐋𝐢𝐞 𝐟𝐨𝐫 𝐋𝐨𝐯𝐞? ~ Miraculous ✔︎Where stories live. Discover now