16

205 15 0
                                    

Gguk powoli otwierał swoje oczy. Przetarł je delikatnie piąstkami, po czym zdał sobie sprawę, że za oknem jest nadal ciemno. Sięgnął po telefon, aby sprawdzić godzinę. Szukał po omacku telefonu na swojej szafce nocnej, ale nigdzie go nie było. Zamknął na chwilę oczy w celu przypomnienia sobie wszystkiego co działo się wczoraj wieczorem.

Kłótnia z Jiminem, której tak swoją drogą bardzo żałował, skończyła się na tym że rzucił telefon gdzieś wgłąb swojego pokoju.

Uznał że nie ma sensu teraz szukać i poszedł znowu spać. W sensie chciał jeszcze spać, ale nie mógł. Wczorajsza kłótnia z przyjacielem dręczyła cały czas chłopaka. Sam nawet nie rozumiał czemu tak bardzo się zdenerwował.

Mimo to jednak ciągle uważał, że to on miał zarówno jak i ma rację. No może nie był tego pewny w stu procentach, ale tak w przynajmniej dziewięćdziesięciu pięciu. Z jednej strony chciał się pogodzić z Jiminem, a z drugiej musiałby go przeprosić, czego nigdy nie lubiał.

Po godzinnych rozmyślaniach, doszedł do wniosku, że poczeka i zobaczy co przyniesie czas. Wiedział, że w tym momencie Jimin nie chce go widzieć na oczy, więc po co ma się trudzić z przepraszaniem go. Prędzej czy później na pewno się pogodzą.

Kiedy wreszcie dźwignął się z łóżka, za oknem miasto budziło się powoli do życia. Chłopak wstał i zaczął szukać po pokoju swojego telefonu. W końcu znalazł go pod łóżkiem swojego dawnego wspołlokatora.

Próbował go uruchomić, ale oczywiście.. Był rozładowany. Znalazł szybko ładowarkę i podłączył swój telefon. Od razu uruchomił urządzenie. Jednak niepotrzebnie. Nie dostał on żadnych wiadomości, ani nikt nie chciał się z nim skontaktować. Zostawił telefon na szafce nocnej, po czym ubrał się i wyszedł z pokoju, wcześniej go zamykając i chowając kluczyk do kieszeni.

Przez ostatnią kłótnie z Jiminem, czuł się bardzo źle. W tym momencie nie chciał się dosłownie z nikim widzieć. Ale jak na złość. Zawsze kiedy nie chce się z nikim widzieć to akurat wtedy spotyka swoich znajomych. Zobaczył Taehyunga który wychodzi z jakiegoś bloku. Miał szczerą nadzieję że chłopak go nie zauważył.

Brunet po prostu, przeszedł ignorując blondyna. Zdecydował się pójść nad rzekę, która była niedaleko parku. Nie żeby coś, ale po prostu fajnie się tam siedziało. Było to takie miejsce, że jeśli chce się tam znaleźć trzeba skręcić w krętą niezbyt zachęcającą uliczkę, dzięki czemu nie było tam słychać aut. Panowała tam cisza. No może z wyjątkiem szumu wody. Tak czy owak było to idealne miejsce dla osób które chcą się wyciszyć.

Usiadł sobie na trawie, nie mając pojęcia co on tu w ogóle robi. Ukrył twarz w swoich kolanach i zamknął oczy. Nie wiedzieć czemu ale lubił to robić. Uspokajało go to. Po chwili poczuł czyjąś rękę na swoim ramieniu. Podniósł głowę i zamglonym wzrokiem popatrzył na twarz tej osoby. Rozpoznał w końcu Taehyunga.

-- A ty co ciamajdo??? -- zapytał Tae kucając przy nim.

-- Co tu robisz??

-- Byłem w szoku, że wcześnie wstałeś, więc domyśliłem się, że coś się musiało stać. Dzwoniłem, ale nie odbierałeś. -- pokazał mu telefon gdzie faktycznie było parę nieodebranych połączeń.

-- Nie wziąłem ze sobą telefonu.

-- Dobra, to powiesz mi co się stało??-- Tae schował telefon do kieszeni i usiadł obok chłopaka.

-- Pokłóciłem się z Jiminem.

-- Takim dupkiem się przejmujesz??

-- No tak, kurwa to mój najlepszy przyjaciel, poza nim nie mam nikogo. -- powiedział i ponownie schował głowę w kolanach.

𝙰𝙽𝚃𝚈𝙻𝙾𝚅𝙴𝚁𝚂 | 𝚃𝚊𝚎𝚔𝚘𝚘𝚔Where stories live. Discover now