Pizza Deliver Boy

69 2 0
                                    

  Był wczesny wieczór, niebo chyliło się ku zachodowi. Złote smugi słońca oblały ulicę.
  W spokojnej okolicy ludzie wychodzili z psami na spacery, biegali lub siedzieli w domach, oglądając telewizję.
   O furtkę jednego z przytulnych domów jednorodzinnych stał oparty cudzy rower. Jego właściciel zbliżał się do drzwi wyluzowanym krokiem z przesyłką.
   W środku dwukrotnie rozległ się ten sam nudny dźwięk dzwonka. Dopiero słysząc spokojne pukanie do drzwi, nastolatka niechętnie zerwała się z kanapy, przerywając to, co robi. Wcale nie była poirytowana, bo nie zajmowała się czymś ważnym, ani ciekawym.
Książka opadła na blat, dziewczyna pociągnęła ostatni łyk lemoniady i odniosła szklankę do kuchni.
- Oby to był ktoś, kto potrafi uratować ten mój dzień - Westchnęła, skręcając w korytarz.
   Nie wyglądała za szykownie, ale też nie niechlujnie. Jej szczupły tors okrywała za duża szara bluza z ciemnym rysunkiem, na którą opadały blond włosy. Do tego założyła czarne dżinsy z dziurami oraz tenisówki - na wypadek, gdyby nagle miała gdzieś wyjść z przyjaciółmi. Poza tym uwielbiała swój srebrzysty kolczyk w septum.
   Był piątek, lecz wyjątkowo dzisiaj nikogo się nie spodziewała, bo znajomi wyjechali do centrum miasta. Nikt też nie urządzał imprezy po sąsiedzku, chociaż miała na nią ochotę.
    Jej uśmiech był miły i naturalny, gdy w końcu pociągnęła za klamkę i nagle jej błyszczącym oczom ukazał się niezwykłej urody przystojniak.
- Zamawiałaś może pizzę? - Zapytał nieśmiało, zdenerwowany łapiąc się za szyję, choć dziewczyna uznała, że on nie ma się czego wstydzić. W drugiej ręce trzymał pudełko z parującym posiłkiem roztaczającym słodko-ostrą woń.
     W odpowiedzi wzięła go za rękę, pociągnęła do siebie, tak, że znalazł się w środku i zamknęła za nim drzwi. Z zaskoczenia tylko słodko rozszerzył oczy, ale nie protestował. Dziewczynę zastanowiła czy ma je po prostu takie duże, czy to zasługa powiększających soczewek. Stwierdziła, że to pierwsze.
     Zaprosiła go do siebie pod wpływem impulsu. Po prostu sam jego wygląd był niespotykany. Nie byłaby usatysfakcjonowana komplementowaniem go czy przelotnym flirtem. Musiała go poznać i zatrzymać u siebie. Nie widziała go wcześniej, co wydało jej się jeszcze bardziej ekscytujące.
     Miał bajkowo pomarańczowe włosy średniej długości, w niektórych miejscach proste, w niektórych kręcone. I gęste, aż chciało się zanurzyć w nich palce. Na pewno są miękkie. - Pomyślała. - Później to sprawdzę. Srebrny naszyjnik, bransoleta oraz kilka kolczyków podkreślały subtelny seksapil, jakim mógł odznaczać się nastolatek. Jego zwykły biały t-shirt prześwitywał, był też rozciągnięty na linii obojczyków. To wszystko w połączeniu z zarysem delikatnych mięśni brzucha i ramion podniecało ją. Trudno jej było ukryć rumieńce. 
    Chłopak nosił zwykłe wytarte rurki oraz sportowe tenisówki. Miło zaskoczyło ją, że nie miał głupkowatej czapki czy firmowej bluzki z logo pizzerii. Uznała, że był mniej więcej w jej wieku.
    Desperacko pragnęła go dotknąć. Wyrwała mu więc z rąk pudełko, odłożyła na pobliską szafkę, popchnęła chłopaka w głąb pokoju i przycisnęła do ściany swoim ciałem. Nie myśląc za dużo, co robi, pocałowała go czule i namiętnie zarazem. Nie było sensu, by ten udawał niewinnego. Otworzył swoje pulchne wargi na jej pieszczotę.
- Dziękuję za zaproszenie. To...miłe. - wyszczerzył zęby w uśmiechu, a ona zapragnęła ucałować go w ten uśmiech. Dała mu chwilę oddechu. - Mieszkasz sama?
- Nie, ale rodzice i znajomi wyjechali. - Usłyszał jej głos z korytarza, gdy poszła odpalić głośniki stojące obok wysokiej, egzotycznej rośliny z intensywno różowymi kwiatami. Odprowadzał ją wzrokiem. Wkroczyła do salonu przy dźwięku nowoczesnych i energicznych samplów. Nie za głośnych, tak by mogli się skupić na sobie i rozmowie. Obydwoje chcieli wychillować.
- Zjesz ze mną? Czuj się jak u siebie. - Odłożyła zamówienie na niski stolik obok książki. Gdy przeszła obok niego pachniała fikusem. - Umierałam z nudów, więc dobrze, że się zjawiłeś.
- Ja też się cieszę. - Nadal miał wilgotne, zaróżowione usta. - Jestem Jimin. - Wyciągnął do niej rękę, a ona uścisnęła ją i trzymała dłużej, niż to było konieczne.
- Irma. Świetnie cię poznać.
- A więc, nudziło ci się? - Opadł na skórzaną sofę, a ona obok niego. Zachowywali wiekszy dystans niż wcześniej, lecz siedzieli na tyle blisko, by móc się dotknąć. - Powiedz mi, na co masz ochotę. Pooglądamy film? Wypijemy kawę? Pokażesz mi swój pokój?
- My możemy... - zaplątała palce w jego rude loki. - ...my możemy nie robić nic. - oplotła nogami jego nogi. - Nie robić nic w ogóle.

Legends on my ownWhere stories live. Discover now