Z jednym butem na stopie weszłam po schodach i zostałam wprowadzona do mojego własnego pokoju. Mama puściła moją rękę i podeszła do szafy stojącej w rogu pomieszczenia. Otworzyła jej drzwiczki i sięgnęła do najgłębszej części wyjmując sukienkę, o której całkowicie zapomniałam.

- Pamiętasz ją? Kupiłaś na imprezę, na którą miałaś iść z Nathanem.

 - Nie musisz mi tego przypominać. – Jęknęłam, bo na samą myśl o tym chłopaku zrobiło mi się niedobrze.

Patrzyłam na czarną kreację, którą trzymała moja matka. Sukienka była naprawdę ładna, ale nie widziałam w niej siebie.

- Nie mam do niej butów. – Próbowałam się w jakiś sposób wymigać, ale mama była nieugięta.

- Nie żartuj. – Ponownie zniknęła w szafie za stertą moich ciuchów, po chwili wyłoniła się z wnętrza z butami, które specjalnie upchnęłam na sam koniec.

- Mamo, to już chyba przesada.  – Spojrzałam na buty. Wiązane, za kostkę, na wysokim obcasie, dodatkowo na platformie. - Nie marudź, tylko idź się przebrać. – Rzuciła mi rzeczy i popchnęła w stronę łazienki. Niechętnie się przebrałam i wróciłam do pokoju.

- Wyglądasz cudownie! – Podeszła bliżej i ujęła końce sukienki w palce, po czym lekko podrzuciła je w górę. – Zrobimy ci jeszcze trochę mocniejszy makijaż i będziesz gotowa.

- Ale po co to wszystko? – Pokazałam na siebie.

- Musisz ładnie wyglądać dla Ashtona.

- Słucham?! – Zakrztusiłam się własną śliną. – On jest moim przyjacielem, mamo.

- Matki nie oszukasz. – Puściła mi oczko i zawadiacko się uśmiechnęła.

Dłużej nie protestowałam, bo i tak zrobiłaby co jej się podobało. Wytrwale siedziałam na krześle, kiedy kobieta robiła mi makijaż. Miałam nadzieję, że nie zrobi ze mnie dziewczyny na konkretną godzinę, ponieważ sięgnęła po czerwoną szminkę. Kiedy skończyła, kazała mi zamknąć oczy i zaprowadziła do lustra.

- Możesz otworzyć oczy! – Krzyknęła podekscytowana, najwidoczniej zadowolona ze swojej pracy.

Powoli podniosłam powieki, ponieważ bałam się, że to, co zobaczę w lustrze, całkowicie mnie przerazi. Jednak kiedy spojrzałam na swoje odbicie, byłam mile zaskoczona. Wyglądałam naprawdę dobrze i jedyne co mogłam wtedy zrobić, to mocno uścisnąć mamę.

- Rozumiem, że się podoba. – Słyszałam w jej głosie dumę. – A teraz idź tam i pokaż mu, co może stracić, jeśli się nie pośpieszy.

- Mamo, przesadzasz. – Wybuchłam śmiechem pierwszy raz tamtego dnia.

Kiedy blondynka wyszła z mojego pokoju, wzięłam materiałową torbę i włożyłam do niej jakieś normalne ciuchy, tak na wszelki wypadek. Zapakowałam tylko jednego trampka, ponieważ drugi but leżał gdzieś niedaleko schodów.

Miałam wielkie szczęście, iż pamiętałam jak chodziło się na tak wysokich obcasach, gdyby nie to, na imprezę przyjechałabym karetką. Kiedy byłam w zasięgu wzroku moich rodziców, oboje się uśmiechnęli i życzyli udanej zabawy.

Będąc pod domem Ashtona usłyszałam głośną muzykę, impreza już się zaczęła. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zorientowałam się, iż byłam spóźniona dopiero piętnaście minut. Podeszłam do drzwi, odpuściłam sobie pukanie, bo i tak byłoby to bez sensu, po prostu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W domu było wielu ludzi, których widziałam pierwszy raz w życiu. Od razu przebiegłam wzrokiem całe pomieszczenie w poszukiwaniu jakiejś znajomej twarzy. Jako pierwszego zauważyłam Caluma, więc szybko do niego podeszłam.

We all need to fight for something // Ashton IrwinWhere stories live. Discover now