Rozdział 13: can't hear the beating of his heart

Zacznij od początku
                                    

- Nie, przestań - westchnął Louis, unosząc rękę. - Nie przepraszaj. Naprawdę, nie ma takiej potrzeby. Po prostu nie lubię rozmawiać o mojej rodzinie.

- Och.

Zapadła niezręczna cisza, a Louis tego nienawidził, nienawidził tego, ilekroć był szczery w związku z takim gównem, po prostu naprawdę nie chciał brać udziału w rozmowie, która prowadzi donikąd, zawsze jest ciężka i niezręczna i po której przychodzi litość. Zawsze jest wypełniona ciekawością drugiej osoby i niechcianą empatią. To się zawsze dzieje.

Spojrzał w górę w kierunku Harry'ego i zauważył, że chłopiec wyglądał niepewnie, gdy wpatrywał się w stronę podręcznika przed sobą. Niezręcznie.

- Ale, hej, wiesz. Nie mam nic przeciwko, jeśli będziesz mówić o swojej rodzinie - zaoferował, próbując oczyścić atmosferę. Na dźwięk jego głosu Harry podniósł wzrok i zamglone oczy. - Tak tylko, żebyś wiedział.

Potem Harry się uśmiechnął. 

- Okej. I, oczywiście, nie przeszkadza mi, że nie czujesz się komfortowo rozmawiając o swojej. Tak tylko, żebyś wiedział.

Louis też się uśmiechnął. 

- Cóż. Dobrze. Ponieważ nie zamierzam.

- W takim razie pasuje dla nas obu - zaśmiał się Harry, bez końca rozbawiony przez wszystko.

I znowu to samo, wygładził całe napięcie w pokoju, zmieniając atmosferę po prostu od tak.

- Cóż za fajną dwójkę tworzymy - skomentował Louis bez chwili zastanowienia, podnosząc swoją kurtkę. Założył ją, uważając na wszystkie dziury w materiale.

- Idealną nawet. - Harry uśmiechnął się, patrząc się z powrotem na swoją książkę, a Louis nie przegapił koloru, który pojawił się na jego skórze.

Nie mogąc znaleźć odpowiedniej odpowiedzi, Louis zdecydował się na zwykły uśmiech, podczas gdy przechadzał się, zerkając na podręcznik na stole. Wiedział, że Liamowi pewnie spodobałoby się to, gdyby mu ją teraz wyrwał, wykorzystując na swoją korzyść wyraźną sympatię ze strony Harry'ego. Rozprosz go, i tak dalej. Książka też była w zasięgu. Musiał tylko ją zabrać, potargać loki Harry'ego i trochę poflirtować, a chłopak z całą pewnością pozwoliłby mu z tym ujść na sucho. Ponieważ tak właśnie działał Harry. Był słodki, trochę lekkomyślny i ciepły. Pozwalał ludziom siebie rozpraszać.

Ta myśl wywoływała u Louisa mdłości. Ostatnio cały czas miewał mdłości.

- Potrzebujesz pomocy w nauce? - zapytał delikatnie, obserwując, jak oczy Harry'ego przesuwają się po stronie, zanim spoglądają w górę, by spotkać jego własne.

Uśmiechnął się, najwyraźniej zaszczycony, pobudzając ciepło w brzuchu Louisa. 

- Nie, dzięki. Nie chcę cię zanudzać. Wiem, że nie lubisz lekcji szkolnych i zadań domowych. - Z łatwością wzruszył ramionami, już wracając do strony.

Ale Louis zatrzymał go, ciągnąc za łokieć.

- Hej, nie. Nie będę się nudzić. Zawsze łatwiej jest wykonywać pracę, która należy do kogoś innego. - Uśmiechnął się, kiedy Harry odwrócił się, by na niego spojrzeć, unosząc jedną brew. - Poza tym chcę ci pomóc. Ułożyłem już alfabetycznie cały sklep, więc. Nie mam nic innego do roboty.

- Naprawdę? - zapytał Harry z wątpliwościami. - Chcesz mi pomóc się uczyć? Nienawidzisz nauki.

- To prawda. Co sprawi, że będzie jeszcze fajniej. - Louis uśmiechnął się, zdecydowanie ignorując część jego mózgu, która obserwowała to wszystko z wściekłym szokiem. Złożył dziś sobie obietnicę. I ani razu nie zamierzał jej złamać.

Gods & Monsters | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz