Rozdział 6: compared to someone over thrice his age

1.9K 120 610
                                    

Major Minus – Coldplay

____________________

Another problem added.

- Zgadnij kto?

Długie, ciężkie westchnienie. 

- Kto.

Louis prychnął.

Styles nawet nie podniósł głowy ze swojej książki (znów był na zewnątrz, ale przy innym drzewie - takim, które wychodziło na małą trawiastą równinę, gdzie mała grupka chłopaków grała w piłkę), ale na jego lewym policzku było widoczne drgnięcie - było. Nieważne, czy było spowodowane irytacją, czy była to próba stłumienia uśmiechu, ale Louis lubił myśleć optymistycznie. To był zdecydowanie stłumiony uśmiech.

- Jesteś bardzo zabawny.

To sprawiło, że ​​Styles podniósł głowę. Louis zauważył, że ​​dzisiaj nie miał słuchawek. Rzadki widok. 

- Powiedziałeś mi, żebym zgadł "kto". Więc powiedziałem "kto".

Och wow.

Louis prychnął z rozbawieniem. 

- Dziękuję za szczegółowy opis twojego procesu myślowego - odparł i to wystarczyło, aby Styles uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami.

- Nie ma problemu - powiedział i przewrócił stronę swojej książki. Tak schludnie.

Kręcąc głową (ten dzieciak to naprawdę było coś), Louis wskazał na ziemię obok niego. 

- Czy mogę?

- Jasne - mruknął Styles, skupiając się na czytanym przez niego tekstem. Wydawał się być trochę rozproszony, bardziej zajęty studiowaniem tekstu niż studiowaniem Louisa.

Co nigdy nie było dobre.

- Więc jak się dzisiaj masz? - zapytał Louis, mając nadzieję na zwrócenie jego uwagi. Gdyby tylko udało mu się jakoś zdobyć jego książkę i wrzucić ją do stawu...

Liam pokochałby to. Teraz mógł sobie to wyobrazić: "Cześć, Liam. Dzisiaj wrzuciłem książkę Stylesa do stawu. Odciągnąłem go od nauki dla ciebie. Czy możemy teraz uprawiać seks, czy mogę dostać teraz twoje pieniądze, czy mogę cię teraz wykorzystać?" "Och tak, oczywiście, pieprzmy się."

Na tę myśl stłumił parsknięcie.

Styles znów wzruszył ramionami. 

- Myślę, że dobrze. - Pauza. - Miło jest być na zewnątrz. Lepiej niż w klasach. 

- Czy dlatego ciągle cię tu znajduję, a nie w twoim małym zakątku w bibliotece? Zacząłem myśleć, że po prostu próbujesz mnie unikać. - Louis uśmiechnął się, opierając łokcie na kolanach. Zadbał o to, by założyć dzisiaj swoje najlepsze dżinsy - aka jedyne bez ogromnych rozdarć na kolanach i pośladkach. Były też stosunkowo czyste. Te w połączeniu z jego t-shirtem z Jimem Morrisonem i kurtką dżinsową oficjalnie wystawiały Louisa na starania o najatrakcyjniejszego bezdomnego w jego grupie wiekowej. Może nawet we wszystkich grupach wiekowych.

Chodzi o to, że Louis wiedział, że dzisiaj wyglądał dobrze. I miał zamiar wykorzystać to na swoją korzyść. Włosy miał już ułożone w "cinnamon swirl" - wcześniej tego dnia Zayn wskazał leniwym palcem na czubek jego głowy i powiedział: - Wyglądasz, jakbyś miał tam gniazdo.

Och, Zayn.

- Nie powiedziałem, że nie próbuję cię unikać - odparł Styles, ale jego usta wykrzywiły się z rozbawieniem.

Gods & Monsters | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz