Rozdział 23: he feels alive

1.4K 115 241
                                    

Louis patrzył na swój telefon. Właśnie zakończył rozmowę z Jo i na szczęście rozmawianie z nią stawało się coraz łatwiejsze.

To takie dziwne, jak szybko cała ta sprawa nie wydawała się już taka kolosalna. Ale to miłe, ponieważ miał kogoś, z kim mógł porozmawiać, kogoś, kto pozwalał Louisowi być głównie sobą, i to trochę mu schlebiało, ponieważ Jo próbowała, była i nie brzmiała tak, jak Louis ją zapamiętał. Nie mówiła rzeczy, które pamiętał, że kiedyś mówiła. Czasami przypominała mu Anne - matkę. To było dziwne i inne, a Louis nie chciał nabierać za dużo nadziei.

Jeszcze nie rozmawiali o spotkaniu. Jeszcze nie rozmawiali o jego rodzeństwie. Ale to gdzieś zmierzało i było miło.

Louis dostał również pracę w tej eleganckiej restauracji. Za kilka dni miał podpisać umowę najmu swojego nowego mieszkania. Jego życie nabierało tempa, czuł, jakby w końcu zaczął stąpać po wodzie zamiast się w niej topić.

Ale istniała jeszcze ta jedna kluczowa część, której wciąż nie było, a Louis nadal czuł, że składa się jedynie z tlenu i stęchłej krwi, suchej skóry i braku duszy.

Musiał tylko dalej próbować z Harrym.

Wyczerpany otworzył swój dziennik po raz pierwszy od dłuższego czasu. Zapisał tylko jedno zdanie, zbyt zmęczony, by wydusić z siebie cokolwiek innego.

'Będzie dobrze.'

Zamknął dziennik, powtórzył słowa i w końcu zasnął.

____________________

W jakiś sposób obudził się bardziej przygnębiony niż wtedy gdy kładł się spać. Oczywiście, taki z niego szczęściarz.

Pusty i osłabiony snem, zaczął się ubierać, ciągle się potykając z powodu zawrotów głowy. Po wzięciu się w garść (tak jakby) spojrzał na swój telefon i zobaczył stosy nieprzeczytanych wiadomości.

Minęło dużo czasu, odkąd rozmawiał z Zaynem. Naprawdę nie chciał z nikim rozmawiać, nawet z nim.

Więc właśnie w ten sposób wiedział, że powinien do niego zadzwonić.

- Cześć - wymamrotał przez suche gardło.

- Żyjesz? - dobiegł głos Zayna przez telefon, zmartwiony i niepewny, z lekką nutą fascynacji.

Louis prychnął. 

- Cóż, rozmawiamy, prawda?

- Nie jestem pewien, czy to cokolwiek świadczy - powiedział powoli Zayn. - Myślę, że duchy również potrafią mówić. Głosy nie są koniecznie ograniczone do ciała. A przynajmniej nie sądzę.

Jezus. Już się zaczyna.

Louis poczuł jednak słaby cień uśmiechu na swoich ustach. 

- Dobrze. Więc. Chcesz zjeść ze mną lunch, Zayn? Chyba że jesteś w szkole?

- Nah, nie jestem - odparł spokojnie Zayn. Po drugiej stronie linii dało się słyszeć odległy dźwięk wiatru. - Właśnie idę na spacer z Niallem. Klasa wydaje się dziś duszna.

- W porządku. W takim razie, czy ty i Niall chcielibyście zjeść ze mną lunch?

- Tak, zdecydowanie - łatwo zgodził się Zayn.

Jakimś cudem coś rozjaśniło się w ciele Louisa.

- W porządku. Dobrze.

To początek.

Gods & Monsters | Larry StylinsonWhere stories live. Discover now