- Rozdział 19 | Fiolet -

11 4 19
                                    

[ akcja dzieje się ok. cztery dni po zgromadzeniu ]

Dni dłużyły się Fioletowej Łapie. Co chwilę trzeba było zbierać zioła, a później je segregować. Krucza Nadzieja właśnie poprosiła go o kolejne zbieranie ziół.

-...nagietek i ogórecznik... pamiętasz wszystko? - Wbiła w niego spojrzenie zielonych tęczówek. Kocur potaknął jej spotykając się z nią swoim nieobecnym wzrokiem. Kotka westchnęła dobrze wiedząc, że jej nie słuchał. - Powtórzę ci jeszcze raz te zioła - I zaczęła wymieniać. Fioletowa Łapa tym razem się skupił i zaczął zapamiętywać nazwy ziół. - Pamiętasz teraz?
- Tak. - Wyciągnął się i wyszedł na zewnątrz.

Na niebie widniały chmury, za którymi istniało słońce, którego niestety teraz nie było widać. Kocur poszedł wprost przed siebie, do wyjścia, mijając legowisko uczniów, a zaraz po tym legowisko wojowników; oczywiście żłobka nie mogło zabraknąć.

Wychodząc musnęły go lekko puchate liście i odetchnął świeżym zapachem. Wyrwanie się z dusznego obozu było dla niego dużą ulgą. Pierwszym ziołem na jego liście był nagietek. Kocur dokładnie pamiętał jego lokalizację, ponieważ często po niego podróżował. W końcu to jedno z bardziej używanych ziół, przez co często się kończy. Idąc po niego, niedługo wyszedł z lasu na kamienisty teren. Wiadomo, jego łapy były przyzwyczajone do tego typu powierzchni, więc nic go nie bolało. Ich obóz w dużej części składał się z kamienia, więc nawet kociaki przyzwyczajały się do tej struktury.

Po kilku minutach dotarł do szukanego celu. Schylił głowę i zaczął zbierać zioło tak by później mogło odrosnąć i się rozsiać. Niedługo miał sporą kępkę w pysku, więc położył go na dużym liściu i go zawinął trawą. Kocur poszedł w kierunku obozu i gdy był w połowie drogi stanął przy drzewie z dużą dziuplą. Tam włożył zawinięte zioła i poszedł po kocimiętkę. Dotarł do niej nadzwyczajnie szybko i pozbierał, jak najwięcej się dało. Jeśli ktoś zachoruje będzie bardzo przydatna, a już teraz było widać, że rano jest zimniej niż wcześniej. Fioletowa Łapa poszedł jeszcze po dwa inne zioła. Każde zioło nosił do dziupli, bo to był jedyny punkt orientacyjny do którego inne zwierzę nie mogło się dostać. Dla ptaków była zbyt płytka, więc nawet jeśli tam zaglądały to nie zostawały, a ziół nie lubiły.

Z dziupli wyjął trzy inne zawiniątka i pobiegł truchtem do obozu, by zaoszczędzić trochę czasu i się poruszać. Kiedy był już w legowisku, położył zioła w rzędzie i usłyszał głos Kruczej Nadziei:
- Trzeba jeszcze nazbierać pajęczyn.
Fioletowa Łapa automatycznie odpowiedział tak i natychmiast wyszedł z legowiska. Postanowił zrobić z tego dłuższy spacer, bo znakomicie wiedział, że nie są one pilnie potrzebne. Zmierzył na południe. Gdy wyciszył wszystkie myśli i zrelaksował swoje mięśnie poczuł spokój panujący wokół niego. Słyszał jakieś ptaki, jeden nawet przeleciał blisko niego, więc gdyby polował, zwierzę już by nie żyło. Wziął głęboki oddech i dotarł do niego orzeźwiający zapach niedawno mokrych liści. Niedługo kocur znalazł się na samym końcu terytorium jego klanu.

Klan Deszczu.

Pod jego nosem pojawił się figlarny uśmieszek. Nagle jego zmysły się wyostrzyły i poczuł obcy zapach.
Jakiś kot.

Zauważył, że stanął w miejscu, więc postanowił iść dalej, udając, że nic nie zauważył, jednak pozostawał czujny. Postawił kilka kroków, a już usłyszał szept.

- Hej!

- Co? - Wymsknęło mu się nerwowe zapytanie. Zawęszył i odwracając głowę zauważył osobnika, który do niego mówił. - Kim ty jesteś?

Tajemniczy kot wyszedł z zarośli. Obaj zmierzyli się fioletowymi oczami. Właściwie to wyglądali prawie identycznie. Obaj mieli czarne futro, jednak Fioletowa Łapa był smuklejszy.

- Kolor | Odnaleźć się | Tom 1 | gluestar -Where stories live. Discover now