Rozdział 39

1.3K 154 29
                                    


Chwilę obserwowałem w ciszy jak płynie do najbliższej boi.

Kiedy dopłynął, wstałem gwałtownie. Co zmusiło Aleksa do odskoczenia ode mnie.

Chciałem pozbierać te wszystkie porozrzucane zdjęcia, może wrzucić je do rzeki by się same utopiły, ale zostałem mocno szarpnięty za ramię.

Zaskoczony stanąłem na wprost Aleksandra, który po raz pierwszy pokazał co tak naprawdę siedziało w głębi niego.

Chyba nigdy nie widziałem go tak wyprowadzonego z równowagi.

Wyglądał na spanikowanego. Jego oddech był spazmatyczny, oczy szeroko otwarte i błyszczały jak u zaszczutego zwierzaka.

Sam poczułem się zestresowany, jak go takiego zobaczyłem.

— Nie patrz na to — wysapał.

Chwycił mnie za twarz, obiema rękami, bym nawet na to nie zerknął.

Byłem pod wrażeniem, gdyż jego lewa ręka nadal był zabandażowana i teoretycznie unieruchomiona.

Zerknąłem z zaniepokojeniem na jego ramię. Chyba wszystko w porządku, nie było krwi na białej koszuli.

Trochę zdezorientowany patrzyłem w jego przerażone niebieskie tęczówki.

Tam musiało być coś naprawdę paskudnego.

— Spokojnie — powiedziałem łagodnie.

Widząc komisarza Szala w takim obliczu, natychmiast furia mi wyparowała.

— Aleks — zacząłem, kładąc swoje dłonie na jego. — Nie będę patrzeć. Pozbieraj je.

Nie wyglądał na przekonanego. Nie drgnął nawet o milimetr. Przewróciłem oczami i lekko, bez myśli by go zranić, zderzyłem nasze czoła ze sobą, na co odskoczył.

— Cholera... — sapnął.

Wyprostowałem i spojrzałem na niego surowo.

— Położę się na brzuchu i zakryję głowę rękami jak będziesz chciał, ale nie wyglądaj jak zraniony jamnik — syknąłem w jego stronę.

— Zraniony jamnik? — powtórzył z rozbawieniem.

— Tak jakoś mnie naszło... — Wzruszyłem ramionami.

Dotknął się swojego czoła i spojrzał na mnie ze zmęczeniem, przez co wyglądał o dziesięć lat starzej.

Podszedł do mnie, ustawił według swojego uznania i spojrzał ostatni raz oceniająco czy na pewno nie rzucę się na tę paczkę niczym rozszalała małpa, ciekawa co jest w środku.

Słyszałem szuranie za moimi plecami, ale trzymałem się prosto. Nie mówię, że nie byłem ciekawy czym Aleks może być szantażowany. No bo jakie haki można mieć na takiego nudziarza, ale widocznie każdy z nas ma swoje tajemnice.

Spojrzałem na niego dopiero gdy poczułem, że staje koło mnie. Miał napiętą twarz, a kopertę trzymał przyciśniętą do piersi. Ręce mu drżały. Nie patrzył na mnie. Nie chciał na mnie spojrzeć.

Właściwie to sam nie wiedziałem jak się zachować.

Miałem go pocieszyć? Poklepać po plecach i zapewnić, że wszystko będzie dobrze?

No, bo teraz przytulenie chyba nie jest na miejscu.

— Ile słyszałeś ? — padło nagle.

Myślałem już, że w ogóle się nie odezwie, dlatego kiedy zadał to pytanie, jago głos wydawał się obcy.

AbsolutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz