Rozdział 13

1.7K 171 46
                                    


Z godzinnym opóźnieniem wbiegłem do komisariatu, prawie taranując w drzwiach niską kobietę. Wyhamowałem w ostatniej chwili i chwyciłem ją za ramiona by przez zaskoczenie nie upadła. Spojrzała na mnie ogromnymi szarymi oczami, a pulchne policzki zarumieniły się lekko.

– Przepraszam! – krzyknąłem dysząc.

Trochę przegiąłem ze spóźnieniem, a po sms od Aleksandra, że jeśli nie pojawię się w przeciągu pięciu minut, będę siedział przez następny miesiąc w biurze, ruszyłem biegiem. Skubany wyczuł, że uwielbiam wyjeżdżać w teren.

Szantażysta jeden.

– W porządku – odpowiedziała.

Zmarszczyłem brwi, gdy uderzyła mnie myśl, że znam tę kobietę. A w każdym razie kojarzyłem. To było nachalne uczucie jakbym o czymś zapomniał.

Puściłem ją w końcu, zdając sobie sprawę, że musi czuć się niekomfortowo i odsunąłem się na bok by mogła przejść.

Otrząsnęła się nagle jakby z jakiegoś letargu, wyprostowała się dumnie posyłając mi wściekłe spojrzenie, jakbym zabił jej psa, i z wysoko uniesioną brodą wyszła na zewnątrz stukając obcasami.

Przewróciłem oczami na jej nagłą zmianę humoru i już spokojniej wszedłem do środka.

Kobiety i ich hormony.

Prawie natychmiast spotkałem zaskoczone, ale i zafascynowane spojrzenie pani Basi.

– Co to było? – zapytała.

Posłałem jej tylko wymuszony uśmiech i przywitałem się nie zatrzymując się jednocześnie.

W ekspresowym tempie pokonałem schody i wparowałem do biura.

– Zmieściłem się w pięciu minutach? – zapytałem żartobliwie na wstępie.

Aleksander spojrzał na mnie spod byka oderwany do dokumentów. Nie mogłem odpuścić sobie szerokiego uśmiechu w odpowiedzi.

– Cześć Apollo. – Obok mnie przeszła z teczkami Antonina. – Zrobić ci kawę ?

– Byłoby cudownie – odpowiedziałem jej. – Ominęło mnie coś? – dopytałem pochylając się nad dokumentami, które czytał Aleksander.

Warknął pod nosem i odłożył kartki na biurko i spojrzał na mnie wściekły.

Chwilę na mnie patrzył i już byłem pewny, że coś mi wytknie, albo rozpocznie kolejny wykład na temat dojrzałości, ale ostatecznie westchnął.

– Sprawa Jaworskich została zamknięta. – oznajmił w końcu zmęczonym głosem.

W pierwszej chwili byłem zaskoczony, ale zaraz uświadomiłem sobie, że to całkowicie oczywiste posunięcie. Główny podejrzany nie żyje, chłopiec też. Nikt nie jest już powiązany z tą sprawą.

Podał mi raport. Przeczytałem go dokładnie.

– Nie wspomniałeś o Absolucie – powiedziałem patrząc na niego kątem oka.

Nie powiedziałem tego z pretensją czy oskarżeniem w stosunku do niego, ale on chyba tak to odebrał, bo wyprostował się sztywno i napiął mięśnie twarzy.

– Rozmawiałem na ten temat z inspektorem, uznał to za brednie.

Pokiwałem głową. Można było się tego spodziewać.

– Masz szczęście – wykrzyknął do mnie Rysiek zza swojego biurka. – Nie poznałeś naszej potwornej pani prokurator.

– Panie Kowal...

AbsolutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz