Następnego dnia z samego rana do Jastarni przyjechał Janek.
Pół dnia przeleżeliśmy na plaży, a następnie musieliśmy się spakować, ponieważ zmienialiśmy miejsce naszego wypoczynku. Postanowiliśmy przenieść się do Chałup, gdzie od ponad tygodnia przebywali już Felipe oraz Wojtek.
Dojechaliśmy na miejsce i od razu ruszyliśmy nad wodę. Stryjewski uczył nas wszystkich pływania na kajcie, ponieważ chłopak jest instruktorem kitesurfingu. Wieczorem średnio się czułam, a mój ból głowy zaczął mi mocno doskwierać. Dlatego też położyłam się szybciej spać, usiłując zasnąć przy pijackich okrzykach mężczyzn.
Następnego ranka jedynie ja i Paula nie miałyśmy kaca. Zrobiłyśmy wspólnie śniadanie dla chłopaków i zjedliśmy je wspólnie na świeżym powietrzu podziwiając nadmorski krajobraz. Leżałam na kocu, kiedy Michał podbiegł do mnie wymachując rękoma. Zauważyłam, że rozmawia z kimś przez telefon. Stanął i otworzył szeroko buzie, a znajdująca się w jego prawej dłoni komórka upadła na trawę.
- Co się stało? - spytałam.
- Sto milionów kurwa mać! - wrzasnął.
- Co? - powtórzyłam.
- Jebane sto milionów odsłuchów płyty!
Otworzyłam szeroko usta i zakryłam je dłonią niedowierzając w słowa mojego chłopaka. Matczak podniósł urządzenie z ziemi i skończył rozmowę jak się okazało z Magdą.
Poszłam zawołać resztę i już po chwili Michał wytłumaczył nam, że płyta „100 dni do matury" została odtworzona na Spotify ponad 100 milionów razy, a każdy utwór z płyty ma na liczniku ponad milion odsłuchań. Rzuciłam się na Matczaka i złączyłam nasze usta w długim pocałunku. Ręce chłopaka szybko znalazły się na moich pośladkach, a ja wplotłam dłonie między jego wilgotne od morskiej wody włosy.
- Możecie nie zjadać się na naszych oczach? - zaśmiał się Łajcior.
Oderwaliśmy się od siebie. Brunet poszedł zbierać gratulacje od wszystkich zgromadzonych, a ja stałam w bezruchu i wpatrywałam się w jego uśmiechniętą twarz. Byłam niesamowicie dumna, że w wieku dziewiętnastu lat osiągnął już tak wiele, a jeszcze całe życie przed nim.
- Musimy to opić! - krzyknął Wojtek.
- Co powiecie na melanż w lesie? - zaproponował Filip.
- Chyba zwariowaliście - odparłam, jednak nie wiedziałam wtedy jeszcze, że jedynie ja nie jestem zbyt skora, żeby tam iść.
***
Była prawie druga w nocy. Siedziałam na trawie, a moja głowa ze zmęczenia opadała na ramię Michała. Siedzieliśmy w lesie, rozpalaliśmy ognisko i świętowaliśmy sukces mojego chłopaka. Całe towarzystwo było już mocno wstawione, niektórzy wręcz przesadzili, ale o dziwo Matczak nie był w tej grupie. Ja sama wypiłam jedynie jedno smakowe piwo, więc byłam praktycznie całkowicie trzeźwa.
- Widział ktoś Janka? - spytał głośno Stryjewski.
Rozejrzałam się wokół. Rzeczywiście nigdzie nie było Pasuli, a chłopak do niskich nie należał.
- Widzieliście Janka? - powtórzył, tym razem zwracając się do nas.
- Nie - odparłam - Michał, a ty?
- Też nie - mruknął.
- Pomóc ci go szukać? - zaproponowałam.
- Marcela, nie idź... Jeszcze wy też się zgubicie, on jest pijany...
CZYTASZ
Raz się żyje | MATA
FanfictionSpędzająca każdą wolną chwilę nad książkami, studentka prawa Marcelina za namową przyjaciółki postanawia zaszaleć i pójść na słynne warszawskie schodki... • 03.04.20 ~ 20.07.20