91

7.2K 261 735
                                    

Następnego dnia z samego rana do Jastarni przyjechał Janek.

Pół dnia przeleżeliśmy na plaży, a następnie musieliśmy się spakować, ponieważ zmienialiśmy miejsce naszego wypoczynku. Postanowiliśmy przenieść się do Chałup, gdzie od ponad tygodnia przebywali już Felipe oraz Wojtek.

Dojechaliśmy na miejsce i od razu ruszyliśmy nad wodę. Stryjewski uczył nas wszystkich pływania na kajcie, ponieważ chłopak jest instruktorem kitesurfingu. Wieczorem średnio się czułam, a mój ból głowy zaczął mi mocno doskwierać. Dlatego też położyłam się szybciej spać, usiłując zasnąć przy pijackich okrzykach mężczyzn.

Następnego ranka jedynie ja i Paula nie miałyśmy kaca. Zrobiłyśmy wspólnie śniadanie dla chłopaków i zjedliśmy je wspólnie na świeżym powietrzu podziwiając nadmorski krajobraz. Leżałam na kocu, kiedy Michał podbiegł do mnie wymachując rękoma. Zauważyłam, że rozmawia z kimś przez telefon. Stanął i otworzył szeroko buzie, a znajdująca się w jego prawej dłoni komórka upadła na trawę.

- Co się stało? - spytałam.

- Sto milionów kurwa mać! - wrzasnął.

- Co? - powtórzyłam.

- Jebane sto milionów odsłuchów płyty!

Otworzyłam szeroko usta i zakryłam je dłonią niedowierzając w słowa mojego chłopaka. Matczak podniósł urządzenie z ziemi i skończył rozmowę jak się okazało z Magdą.

Poszłam zawołać resztę i już po chwili Michał wytłumaczył nam, że płyta „100 dni do matury" została odtworzona na Spotify ponad 100 milionów razy, a każdy utwór z płyty ma na liczniku ponad milion odsłuchań. Rzuciłam się na Matczaka i złączyłam nasze usta w długim pocałunku. Ręce chłopaka szybko znalazły się na moich pośladkach, a ja wplotłam dłonie między jego wilgotne od morskiej wody włosy.

- Możecie nie zjadać się na naszych oczach? - zaśmiał się Łajcior.

Oderwaliśmy się od siebie. Brunet poszedł zbierać gratulacje od wszystkich zgromadzonych, a ja stałam w bezruchu i wpatrywałam się w jego uśmiechniętą twarz. Byłam niesamowicie dumna, że w wieku dziewiętnastu lat osiągnął już tak wiele, a jeszcze całe życie przed nim.

- Musimy to opić! - krzyknął Wojtek.

- Co powiecie na melanż w lesie? - zaproponował Filip.

- Chyba zwariowaliście - odparłam, jednak nie wiedziałam wtedy jeszcze, że jedynie ja nie jestem zbyt skora, żeby tam iść.

***

Była prawie druga w nocy. Siedziałam na trawie, a moja głowa ze zmęczenia opadała na ramię Michała. Siedzieliśmy w lesie, rozpalaliśmy ognisko i świętowaliśmy sukces mojego chłopaka. Całe towarzystwo było już mocno wstawione, niektórzy wręcz przesadzili, ale o dziwo Matczak nie był w tej grupie. Ja sama wypiłam jedynie jedno smakowe piwo, więc byłam praktycznie całkowicie trzeźwa.

- Widział ktoś Janka? - spytał głośno Stryjewski.

Rozejrzałam się wokół. Rzeczywiście nigdzie nie było Pasuli, a chłopak do niskich nie należał.

- Widzieliście Janka? - powtórzył, tym razem zwracając się do nas.

- Nie - odparłam - Michał, a ty?

- Też nie - mruknął.

- Pomóc ci go szukać? - zaproponowałam.

- Marcela, nie idź... Jeszcze wy też się zgubicie, on jest pijany...

Raz się żyje | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz