59

8.4K 260 202
                                    

Sobotni poranek, jak zazwyczaj spędzaliśmy na kanapie. Ja siedziałam z nosem w notatkach, natomiast Michał oglądał na telefonie jakieś głupkowate filmiki i co chwila śmiał się głośno.

- Ups - mruknął nagle, kiedy duża garść chipsów spadła mu na podłogę - Zasada pięciu sekund...

- Za pięć sekund to ma być posprzątane - odparłam, nie odrywając wzroku od tekstu.

- Nie na tym polega ta zasada - zaśmiał się, wkładając przekąskę do ust i mlaszcząc głośno.

- O której on wrzuci to na kanał? - zapytałam.

- Kto?

- No Krzysiek, a kto? - przewróciłam oczami.

- Powinien zaraz - mruknął, wchodząc na kanał Gombao i odświeżając YouTube'a.

Dwa dni temu, w ten sam dzień kiedy ukazała się szesnastka od pana Matczaka, swój numer wypuścił Deemz. Zdecydował się on nominować między innymi Szczepana. Szatyn przez cały dzień zarzekał się, że nie ma opcji, że to nagra. Po czym ostatecznie wczoraj wieczorem poszedł z Mikołajem oraz Filipem nad Wisłę nagrywać klip. Ja osobiście nie słyszałam jeszcze jego tekstu, ani jednej jego linijki, dlatego byłam bardzo ciekawa, jak podszedł do tematu.

- A nie... On coś mówił, że o dwunastej.

- No, a jest 11.56 - odparłam.

- Więc zaraz... Chcemy oglądać na laptopie? - zapytał.

- Pewnie - odparłam, zamykając mój segregator i odkładając go na bok.

Michał wziął komputer i postawił go sobie na kolanach. Przysunęłam się do niego i poprawiłam okrywający nas koc.

- Nie jest ci zimno w nogi? - spytałam, biorąc pod uwagę fakt, iż chłopak od pasa w dół miał na sobie jedynie bokserki.

- Nie jest - odparł, po czym złożył szybki pocałunek na mojej skroni.

- Odśwież - powiedziałam.

- O, już jest - kliknął w miniaturkę.

Usłyszeliśmy beat. Na ekranie pojawił się Krzysiek. Znajdował się nad Wisłą, otoczony piaskiem oraz pięknym, różowym niebem, które odbijało się w wodzie. Miał na sobie czarną bluzę Gombao33, a jego włosy były ukryte pod czapką z daszkiem oraz kapturem.

- Nadal się nie mogę przyzwyczaić do tego, że ma wąsa - uśmiechnęłam się pod nosem.

- Na chacie nauczyłem się gotować. Zioła nie lądują w joiach, a w makaronach - zaczął nawijać - Ich fühle mich wie...

- O cholera, po niemiecku? - zapytałam.

- Nie gadaj - upomniał mnie Matczak, mimo iż on słyszał ten numer pewnie już dziesiąty raz.

- Napisałem sobie właśnie epke, nie jest dobra, nie jest zła. Powiedziałbym, że świetnie. Odkryłem Édith Piaf, Sentino, no obydwa zajebiste, ale dwa tygodnie więcej miną mi. I wejdzie mi korba i zacznę se słuchać Death Grips!

- Ale to jest dobre - mruknęłam.

- A ty wpłacaj na konta i dbaj o najstarszych, jak my o tych naszych. Pytla i Borsa!

Prychnęłam śmiechem, ledwo powstrzymując się by po prostu nim nie wybuchnąć. Zdawałam sobie sprawę, że już wcześniej zdążyłam zagłuszyć sobie ze trzy linijki, więc nie chciałam tego powtórzyć. Natomiast w tym czasie znajdujący się na ekranie Szczepan zdążył zniknąć z kadru.

Raz się żyje | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz