*Zayn*
Obudziłem się, ale obok mnie nie było Rose. Cholera! Pobiegłem do kuchni gdzie Rose robiła tosty.
O dziwo były bardzo dobre.
-Dobre te tosty...-powiedziałem, gdy skończyłem jeść drugiego.-Ale przecież mówiłaś, że nie umisz gotować...
-Bo nie umiem...Spaliłam prawie cały chleb tostowy i wodę na herbatę....-powiedziała obojętnie, a ja delikatnie ją pocałowałem.
-Jak to możliwe, że spaliłaś wodę?
-Normalnie, był czajnik wody...otwieram, a tam ani kropelki...
Po piętnastu minutach byliśmy w szkole jako pan Malik i uczennica Rose Black...
-Zayn, pozwól tu na chwilkę...-powiedział dyrektor wchodząc do swojego gabinetu.
-Tak?-zapytałem siadając na krześle.
-Mówiłeś, że jakiś twój kolega ma kwalifikacje na nauczyciela wychowania fizycznego...
-Tak, Louis...Szuka pracy...
-W takim razie karz mu przyjść za godzinę do mnie...
-Okey...
*Louis*
Telefon od Malika, budzi boskiego mnie.
-Halo, Louis?-pyta, a ja się śmieję.
-Tak, kochanie?-udaję głos Rose.
-Ugh, dyrektor chce cię jako nauczyciela wychowania fizycznego...Masz być za godzinę w jego biurze...
-Stary kocham cię...-rozłączam się. Naprawdę potrzebuję tej pracy. Szybko ubrałem się i bez śniadania wyparowałem z mieszkania.
Nie minęła godzina, a siedziałem w biurze dyrektora liceum.
-Jestem Louis Tomlinson...Jestem Louis Tomlinson....-powtarzam z głupawym uśmiechem.
-To wiem już od jakiś pięciu minut....Zależy ci na tej pracy?
-Tak...proszę mnie przyjąć....Mogę zacząć już teraz...
-Dobrze....dostaniesz klasę maturalną "A", mają teraz lekcję z tobą...pamiętaj, że to tylko próba...
Cholera, klasa Black...
-Och, okey...to...ja....pójdę....na....salę....-jąkam się i wychodzę.
Cholera! Dam sobie radę....dam....radę....-powtarzam to zdanie jak mantrę.
Dzwonek zadzwonił, a ja udałem się na salę gimnastyczną, gdzie zebrała się już cała klasa.
-Jestem Louis Tomlinson i będę nauczycielem wychowania fizycznego w tej szkole...Bla, Bla, Bla....przejdę do rzeczy dzisiaj gramy w piłkę nożną...-powiedziałem z uśmiechem na twarzy. Chłopcy wydali z siebie okrzyki zadowolenia, a dziewczyny jęki niezadowolenia.
-Kto wybiera?-zapytał jakiś rudy chłopak.
-Chłopcy na dziewczyny...Nikt nie wybiera...Jak się nazywasz?
-Rob...
-Rob idź do magazynu po koszulki do twojej drużyny...
-Czyli dziewczyny mają koszulki?-zaśmiał się blondyn stojący obok mnie.
-Nie pogrywaj, bo zawsze możesz siedzieć na trybunach....Przeproś kolegę....jak ci tam?
-Jestem Luke, nie przeproszę tej dziewczyny, a i to nie jest mój kolega...
-Siadaj na trybuny!-unoszę głos, a dzieciak siada w wyznaczonym przeze mnie miejscu. Będę bronił starszych, bo pamiętam jak mnie dręczyli. Miałem szczęście, że Zayn tam był...
*Wspomnienia*Louis*Czwarta klasa podstawówki*
"-Śmieciu! Dawaj kasę!-mówił blondyn kopiąc mnie, co wywołało śmiech jego paczki.-Mam ci pokazać ,co to maniery!? Dawaj forsę, cymbale!-krzyknął, a ja cały drżałem.
-Nie mam pieniędzy....
-Jak się nazywasz!?-warknął.
-Louis Tomlinson....-szepnąłem, a on długopisem napisał sobie to na ręce.
-Za godzinę masz mieć kasę!-warknął odchodząc.
Zadzwonił dzwonek, a ja biegiem udałem się do klasy. Nie mogłem skupić się na matematyce. Nerwowo poprawiałem okulary na nosie.
Do klasy wszedł chłopak ubrany na czarno. Kurtka skórzana, bluzka, rurki, glany i do tego włosy....wszystko czarne. Miał nawet mimo młodego wieku czarny kolczyk w uchu.
-Malik, co robiłeś tak długo?-zapytała nauczycielka.
-Modliłem się...-powiedział głośno,ze spokojem, tak by wszyscy słyszeli.
-Muzułmanin!-prychnął jeden chłopak.
-Brawo, niesamowita spostrzegowczość!-kpił podążając do swojej ławki. Podziwiałem tego chłopaka, za moc jaką w sobie miał. Nie wstydził się siebie, bo był sobą .Po prostu, był bezpośredni...
Chwyciłem chłopaka za ramię.
-Masz zamiar ze mnie kpić?-zapytał bezpośrednio.
-Też siedzę sam...przysiądziesz się?-zapytałem, a on usiadł na krześle obok mnie.
-Jestem Zayn...-powiedział podając mi przy tym swoją dłoń.
-Jestem Louis...-powiedziałem ściskając jego dłoń.
-Będę ci mówił Okularek....pasuje do ciebie...-powiedział uśmiechając się. Moje pierwsze POZYTYWNE przezwisko.
Dzwonek zadzwonił, a ja wybiegłem z klasy jak szalony, szukając kryjówki.
-Masz kasę ,śmieciu?-zapytał blondyn popychając mnie na ścianę. Upadłem na ziemię, pod wpływem uderzenia.
Po chwili usłyszałem tupot, a blondyn upadł na ziemię. Wookół niego była krew. Wypływała mu ona z ust i nosa. Zobaczyłem znane mi glany.
-Nic ci nie jest, Okularku?-zapytał Zayn."
*Louis*
Z tego co pamiętam wyrzucili go z dwóch szkół z powodu częstych bójek. Zawsze świetnie się uczył, a nawet przeskoczył kilka klas...
-Grajcie!-rozkazałem, a obok mnie zjawił się Zen.
-Cześć, miałem okienko, więc pomyślałem, że wpadnę...-powiedział, a znajdująca się w tej klasie płeć piękna, zwróciła na niego uwagę.
-Lepiej nic nie mów, bo od twojego głosu dziewczyny mi się kurwa od orgazmu zaczną zwijać....-zachichotałem razem z przyjacielem.
-Jak ci się tu podoba?-zapytał, a ja dalej śledziłem Rose swoim wzrokiem.
-Chciałbym tu pracować....-szepnąłem, a on się zaśmiał.
Moi uczniowie prowadzili rewelacyjną grę...podczas, której rozmawiałem z Zayn'em.
Jav biegł z piłką. Popierdzielony blondasek (Luke) kopnął Rose stojącą na obronie w kolano, wchodząc przy tym na boisko i ułatwiając zdobycie punktu. Jav zaś przypadkowo "dobił" dziewczynę niesamowicie mocnym kopnięciem piłki.
Ciało dziewczyny po zetknięciu z piłką chrupnęło i opadło na ziemię...