14

5.8K 279 12
                                    

*Louis*

Było bardzo wesoło... Nie wiem czy to przez alkohol płynący w mojej krwi czy przez tańczące na stole marchewki...

Zadzwonił magiczny dzwonek do drzwi, a Rose pociągnęła mnie za nadgarstek i poszła otworzyć.

-Hejka, Rose!-powiedział chłopak wyglądający jak ogromny brokuł.

-Ford, to jest mój chłopak Louis. Louis to jest kutas o imieniu Ford.-powiedziała ze sztucznym uśmiechem.

Podałem mu rękę i wtedy to do mnie doszło. Alkohol momentalnie wyparował ze mnie, Rose powiedziała, że jestem jej chłopakiem...

Kurwa, ogarnij się Louis. Jesteś gejem, nie kręcą cię tak niesamowicie seksowne i piękne kobiety jak Rose.

-Nie wierzę ci!-powiedział Ford, a dziewczyna przyssała się swoimi ustami do moich. Namiętny i długi pocałunek sprawił, że motyle w moim brzuchu latały jak szalone.

-To jest mój chłopak, a teraz won stąd!

-A, ta podwózka aktualna?-zapytał szczerząc się.

-Nie!-krzyknęła, a chłopak zniknął. Stanęła przede mną i słodko się uśmiechnęła.

-Słonko, zawołasz Liam'a, proszę!?-powiedziałem z przerażeniem, a dziewczyna wykonała moją prośbę.

Liam stanął przede mną, a ja wskazałem palcem na swoje krocze, gdzie było wybrzuszenie.

-Patrz co ona ze mną zrobiła!?-powiedziałem łamiącym się głosem.-Jestem kurwa gejem, a ona mnie kurwa pocałunkiem podnieciła!-jęknąłem.

-Louis, nie zadowolę cię tym, ale ta dziewczyna działa na mnie tak samo...-jęknął, a ja miałem wytrzeszcz oczu.-Czyli tylko Harry nie poddał się jej urokowi.

-Ale Zayn nic nie może wiedzieć, bo nas zajebie na śmierć...-szepnąłem.

-Nie ,Zayn zajebie nas na życie...-zakpił Liam wchodząc do salonu.

Musiałem im powiedzieć, że jestem hetero....ale utracił bym ich zaufanie.

Rose poszła gdzieś z Zayn'em.

*Rose*

Była ósma, więc razem z Zee pojechaliśmy do sklepu.

Szybko przemierzaliśmy alejki. W końcu mieliśmy wszystko... Jechaliśmy do kasy.

Kobieta w wieku około sześćdziesięciu lat szybko przewijała produkty na taśmie.

Do jej rąk trafiła paczuszka prezerwatyw. Staruszka popatrzyła n anas podejrzliwie i w ułamku sekundy zawartość pudełka się wysypała.

Malik próbował powstrzymać śmiech, a ja zrobiłam się czerwona. Staruszka schyliła się i zaczęła zbierać to co rozsypała.

Gdy zapłaciliśmy i odeszliśmy na odpowiednią odległość Zen wybuchnął śmiechem.

-Ale z ciebie głupek!-powiedziałam kiwiąc głową.

-Kochasz mnie takiego!-powiedział uśmiechając się.

Wyszliśmy z marketu i wsiedliśmy do jego czarnego jeepa.

Prawie łysy mężczyzna podszedł w naszą stronę i zaczął krzyczeć:

-Rose, ty mała zdziro!-krzyczał, a ja zapłakana szybko wsiadłam do auta.

-Jedź, jedź, jedź...-bełkotałam do Zayn'a. Malik w ekspresowym tempie podjechał pod mój dom. Patrzył na mnie swoimi czekoladowymi oczami przepełnionymi troską.

-Kto to był?-zapytał delikatnie przesuwając ręką po moim udzie.

-Może innym razem...-powiedziałam wychodząc z auta.

Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżku. Było mi cholernie zimno, więc wsunęłam się pod kołdrę.

Analizowałm przebieg dnia dzisiejszego. Kurwa, zakupy... Zbiegłam szybko na dół i zastałam Zayn'a rozładowującego zakupy.

-Rose, gdzie to dać?-zapytał trzymając pudełko prezerwatyw.

-Do mojego pokoju...-szepnęłam i przytuliłam chłopaka.-Kocham cię, Zayn...

-Ja ciebie też...-mruknął seksownie.- Jutro do szkoły...a ty masz olimpiadę...

-Zapomniałam o niej...Kto z mojej klasy jeszcze jedzie?-zapytałam całując Zee w policzek.

-Kate i Jav....

-Uhummm-mruknęłam.

-Muszę już iść, jak coś to dzwoń...-powiedział całując mnie na pożegnanie.

Znów poszłam do pokoju. Paczkę z prezerwatywami wrzuciłam do nocnego stolika i zawinęłam się kołdrą.

Harry i Ariana poszli do kina, więc zostałam sama...

Usłyszałam czyjeś kroki na dole.

-Rose, zdziro, przywitaj się z tatusiem!-rozległ się krzyk mojego ojca. To ten sam człowiek co pod marketem.

Drżącymi rękami chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Zee.

-Jest tu ten człowiek.....ten....co....był pod sklepem.....-łkałam.

-Uspokój się już jadę. Rób to co ci każę!-powiedział i prawdopodobnie wychodził z domu.-Masz gdzieś w domu linę?

-Jest u Will'a....

-Biegnij po nią...-powiedział, a ja szybko osiągnęłam zamierzany cel.

-On.Tu.Idzie.-powiedziałam pełna strachu.

-Otwórz okno na balkon...-powiedział, a ja wykonałam zadanie.- Wyjdź na balkon i zrzuć linę...-bez zastanowienia tak zrobiłam.

-On jest przy drzwiach....-szepnęłam.

-Wejdź pod łóżko i czekaj, aż do mojego przyjazdu...

Szybko wślizgnęłam się pod łóżko, a ojciec wszedł do mojego pokoju. W prawej ręce trzymał nóż, a w lewej butelkę wódki.

-Ta cholerna dziwka uciekła!-krzyknął-Podobna do matki w chuj!-dodał, a ja skrzywiłam się.

Nie.Jestem.Podobna.Do.Matki.-mówiłam sobie w duchu. Matka kiedyś była tylko dziwką. Noc w noc stawała pod latarnię.

A teraz co? Potem Will utrzymywał ją i mnie, a teraz to ja i Will utrzymujemy dom.

Ojciec wyszedł z domu, ale dalej czekałam pod łóżkiem.

Usłyszałam jak Zee wchodzi do mojego pokoju.

-Chodź tu...-powiedział wyciągając mnie spod łóżka i zamykając w swoim uścisku.

-On myślał, że uciekłam....

-To dobrze,Rose...Kim on był?-zapytał Zayn patrząc na mnie z troską.

-Zen, to był mój ojciec....

My Teacher Mr.MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz