I like presents too

271 10 0
                                    

Hawkins, Indiana, October 1985
Mike podszedl do El i skrępowany powiedzial
- Ustalilaś ze wszystkimi twój przyjazd w świeta?
-Tak. Twoja mama na pewno się zgadza?
- Nie ma z tym problemu i tak nie zauważyłaby że mnie nie ma- na te słowa oboje się zasmucili. Wszyscy wiedzieli jakie Mike miał stosunki z mamą
- Wiesz moglibyście przyjechać dzień po świętach.- zaproponował po czym dalej ciągnął- wtedy już są prezenty co według mnie jest najlepszą częścią świąt... przepraszam to dziecinne.
- Ja też najbardziej lubię prezenty- uśmiechnęła się niezręcznie
- Tak tak ja też- Mike próbował się wytłumaczyć co marnie mu wychodziło. Potem ona wyszła i już myślał że znów schrzanił ale odwróciła się i nieśmiało na niego spojrzała.
- Mike?
- Tak?-lekko się zaniepokoił w końcu całkiem możliwe że znów chce z nim zerwać a tego by nie przeżył- po prostu przestałby istnieć jeśli znów by go zostawiła
- Pamiętasz ten dzień kiedy kłóciłeś się z Max w domku Hoppera?- powoli zdał sobie sprawę do czego zmierza. Musiał jednak być pewny zanim znów jej to powie- nie chciał by cierpiała
- Wiesz to było dawno temu przypomnisz mi... co powiedziałem?- spojrzał wyczekująco w jej piękne brązowe oczy
- Mike- El powoli pokonała odległość dzielącą ją i Mike, przy tym wciąż trzymając misia- ja ciebie też kocham- zdrętwiał na te słowa a ona go pocałowała.
Cały ten dzień minął jak we mgle bo bez przerwy czuł smak jej ust na swoich...

Illanois, Indiana,December 1985
El zbiegła po schodach wesoło podskakując. Powód do szczescia miała wielki- a mianowicie jej chłopak Mike Wheeler oraz reszta jej przyjaciół mają przyjechać na gwiazdkę! Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Od rana tylko krzątała się po domu i sprawdzała czy wszystko jest przygotowane. Udało jej się nawet namówić Willa żeby ubrał krawat, a Joyce żeby zdjęła lampki choinkowe ze ścian i zmyła alfabet ze ściany (stare nawyki trudno wyplenić).
- El błagam cię uspokój się!- Jonathan skarcił ją za poprawianie jego koszuli.
- Przepraszam, po prostu bardzo ciesze się że przyjeżdzają- uśmiechnęła się przepraszająco ale mimo wszystko wróciła do przerwanej czynności. Powód jej szczęścia był jeszcze jeden- to będą jej pierwsze święta z rodziną. W laboratorium ich nie świętowała, a z Hopperem nie zdążyła ich przeżyć. Uśmiechnęła się lekko na wspomnienie o nim. Jeszcze jakiś czas temu każda wzmianka o jej przybranym tacie budziła w niej smutek i inne nieprzyjemne uczucia. Z czasem jednak przerobiła to w coś innego- przyjemne wspomnienia ich wszystkich wspólnych chwil, piątkowych wieczorów z horrorami, gadaniu o błachostkach i gofrach na śniadanie. On chciałby żeby była szczęśliwa.
- El, dzwonek do drzwi!- z rozmyślań wybudził ją krzyk Willa. Uśmiech na jej twarzy zrobił się jeszcze szerszy, podbiegła do drzwi i stanęła na wprost nich. Właśnie zdała sobie sprawę że znów ich zobaczy. Nerwowo wygładziła szybko sukienkę odetchnęła i otworzyła drzwi.
Byli tam. Rzuciła się aby przytulić Max a następnie całą resztę. Ale kogoś brakowało...
- Gdzie Mike?- przestraszyła się. Może coś mu się stało?
Pozostali spojrzeli się dziwnie po sobie. Coś tu nie pasowało.
- Mike nie mógł przyjechać- odezwał się przepraszająco Lucas. Nie mogła w to uwierzyć. To miały być ich pierwsze święta razem a on ją zostawił. Osowiała wciąż w szoku otworzyła im drzwi szerzej i mechanicznie zaprosiła ich do środka. Goście przywitali się serdecznie z resztą jej rodziny a Will zaczął im opowiadać o nowych planszach D&D.
-Mike nie mógł przyjechać- w jej uszach wciąż rozbrzmiewało to zdanie
- Nie martw się El- Max uśmiechnęła się do niej. Czemu ona się uśmiechała?! Jej przyjaciółka zawsze była wściekła na Mike nawet o błahostki. Co się zmieniło że tak nagle zaczęła być miła mówiąc o nim? Nagle do głowy przyszła jej straszliwa myśl- co jeśli Max i Mike... nie to niedorzeczne ona była jej najlepszą przyjaciółką a on zarazem przyjacielem i chłopakiem którego kochała. W życiu by tego jej nie zrobili.
- Czemu Mike nie przyjechał- To pytanie nasuwało się samo. Co było ważniejszego od ich spotkania?
- On... rodzice mu nie pozwolili-powiedziała wymijająco Max. Kłamstwo czuć było na odległość. Każdy kto znał Mike'a wiedział że jego rodzice się nim nie przejmują a czasem nawet o nim zapominają.
-Aha- teoria El o jej przyjaciołach wydawała się jej coraz bardziej prawdopodobna. Chciało jej się płakać. To miał być idealny dzień!
- Mieli ostatnio słaby okres- Max zauważyła że mnie nie przekonała więc szybko zmieniła temat
- Gdzie poszli chłopacy- zapytała jej przyjaciółka zakłopotana. Pewnie spodziewała się że El bab
- Do pokoju Willa grać w D&D- El spojrzała na nią przenikliwie. O co chodziło?
- To może pójdziemy do twojego?- Max próbowała zagaić rozmowę co niezbyt jej wychodziło. Eleven wzruszyła ramionami i ruszyła w stronę jej sypialni czując się coraz bardziej oszukana.
Otworzyła drzwi i usiadła na łóżku a następnie poklepała miejsce obok siebie. Nawet jeśli była zła na swoją przyjaciółkę była ona gościem a gości należy zawsze ugościć. Joyce ją tego nauczyła.
- To jak tam u was w Hawkins?- El rozpoczęła rozmowę. Miała nadzieje że Max powie coś więcej o Mike'u. Jednak Mayfield ani myślała o rozpoczęciu tego tematu i zaczęła nawijać o szkole, klubie AV, i nowym centrum handlowym. El zupełnie się wyłączyła i przestała jej słuchać.
- Idę do łazienki.- Max zakończyła swoją opowieść i wstała z łóżka.
- Ah właśnie nie dałam ci jeszcze prezentu. Zaraz tu będzie- puściła do niej oczko na wychowanym i zostawiła siedzącą ze zdziwieniem. Jaki prezent?
Poprawiła sukienkę i już miała zbierać się do wyjścia do chłopaków którzy na pewno z chęcią nauczą ją ich gry.
- Zgadnij kto to- usłyszała tak dobrze znany jej głos a raczej jego właściciela który zakrył jej oczy. Skąd on się tu wziął?!
- Mike...- wyszeptała z westchnieniem imię swojego chłopaka i odwróciła się w jego stronę.
- Cześć El- chłopak uśmiechnął się szeroko i od razu ją pocałował.
- Myślałam że nie możesz przyjechać- powiedziała zdziwiona kiedy oderwali się od siebie.
- Taaaa to był głupi pomysł Max. Ja chciałem normalnie wejść z kwiatami razem z wszystkimi, ale wiesz jaka ona jest uparła się. ,, Tak będzie romantyczniej''- przedrzeźniał jej głos na co brunetka wybuchnęła śmiechem.
- Mów co chcesz Wheeler to był zarąbisty pomysł!- wrzasnęła Max która oczywiście podsłuchiwała ich za drzwiami
- Spierdalaj Mayfield my tu przeżywamy romantyczny moment niczym z twoich filmów!- odkrzykąl jej Mike a El niemal widziała przewracają oczami Max.
Mike spojrzał na nią ponownie i wyciągnął coś z kieszeni swojej marynarki.
- Słyszałem że lubisz prezenty-rzekł wręczając jej kasetę
- Co to?- zapytała zdziwiona. Nigdy przedtem nie widziała takiego przedmiotu
- Kaseta ze składanką naszych utworów- Mike uśmiechnął się delikatnie DO WSZYSTICH KTÓRZY TO CZYTAJĄ- PRZECZYTAJCIE NOTKĘ OD AUTORA W PROMIES PLS BO WIDZĘ ŻE NIKT NIE CZYTA NOTEK NA KOŃCACH ROZDZIAŁU. A TERAZ WRACAJMY DO ONE SHOTÓW XD.
Mike włożył kasetę do odtwarzacza a w pokoju rozbrzmiały nuty every breath you take .
-Można?- Zapytał a ona zrozumiała że pyta się ją o taniec. Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę srodka pokoju po drodze zgaszając światło. Teraz paliła się tylko jedna nocna lampka przy jej biurku. Zaczęli się kiwać w rytm muzyki a El oparła Mike'owi głowę na ramieniu. To były idealne święta.
________________________________
Wow 1158 słów tego rozdziału. Sorry że tak spapralam tą końcówkę szczególnie po tak długim czasie nieobecności:/ mam nadzieje że mimo wszystko wam się podobał No i zachęcam do przeczytania Promies i mam nadzieje że ktoś czyta notki od autora bez mojego wcinanie się w rozdział innej książki xd

One Shots Stranger ThingsWhere stories live. Discover now