Rozdział 33: LOUIS

489 33 2
                                    

**

Kendall okazała się naprawdę sympatyczną osobą i nawet wpadła parę razy w ciągu ostatniego miesiąca. Pomagała mi, kiedy Anne i Gemma musiały wracać do Holmes. Harry coraz więcej siedział w studiu, a ja musiałem sobie radzić. Posiłki zawsze miałem przygotowane, jedynie podgrzewałem je w mikrofali. Tak minął tydzień, dwa tygodnie aż Harry chciał, abyśmy przenieśli się do nowego domu. Okay — nic nie mówiłem. Widziałem, jak pakował rzeczy do kartonów, a potem znosił je na parking, do samochodu. Byłem ciekawy, jak ja miałem wyjść z tego mieszkania i być niezauważalny. To było szalone, ale podobało mi się to. Wreszcie wyszedłbym na zewnątrz. Nawet badania kontrole miałem w domu. Harry zakupił pani doktor przenośne urządzenie do USG, które było w jednym z wolnych pokoi.

— Harry — powiedziałem i ułożyłem się wygodnie.

— Znowu bolą cię plecy? Podać ci coś? Chcesz poduszkę? A może chciałbyś coś do jedzenia?

Przewróciłem oczami na serię pytań i przygryzłem wargę. Już od wczoraj pożerało mnie wielkie podniecenie. Zazwyczaj nie było wtedy Harry'ego, a jak był to bał się, że coś się stanie dzieciom. Byłem coraz bardziej zły na to. Irytowało mnie to. Powoli podniosłem się i usiadłem na jego kolanach. Spojrzałem na jego twarz, szukając oznak bólu, gdybym był za ciężki.

— Nie. Boli mnie tylko to, że już nie chcesz się ze mną kochać — powiedziałem. — Nie wiedziałem, że się mną brzydzisz. To przez to, że jestem gr...

— Nie mów tak! Nie wolno tak mówić o sobie, Louis! Jesteś piękny i zapamiętaj to sobie. Nie chcę zrobić krzywdy dzieciom. Nie wiem, czy seks jest bezpieczny podczas...

— Dzwoniłem do pani doktor dzisiaj. Powiedziała, że można. Poprawia coś tam i dzieciom jest dobrze. Nic się nim nie stanie! — powiedziałem szybko i dostałem zadyszki. Posłałem mu krzywy uśmiech. — A teraz kochaj się ze mną, bo nie wytrzymam!

— Ale...

— Jeżeli mnie kochasz, to się ze mną kochaj! Teraz! Dopóki nie ma Freddie'go! Proszę! Od wczoraj jestem podniecony.

Jęknąłem, kiedy Harry dotknął mojego krocza. Momentalnie zrobiłem się twardy, a na policzkach pojawiły się wypieki. Ruszyłem biodrami do przodu.

— Musimy iść do sypialni, kochanie.

Kiwnąłem szybko głową i poczułem, jak Harry staje. Musiałem się chwycić jego ramion, aby nie spaść. Mój brzuszek był już naprawdę bardzo duży i byłem zdziwiony jak z dnia, na dzień się zmienia. Poczułem materac pod plecami, a potem usta Styles'a. Oddałem się całkowicie chwili. Potrzebowałem tego rozluźnienia. I takiej uwagi ze strony Harry'ego. Od początku ciąży kochaliśmy się może dwa razy. Ja padałem zmęczony, zanim przychodził do sypialni. Było mi tak dobrze, że nie zauważyłem, kiedy Harry skończył mnie rozciągać. Jęknąłem, kiedy zaczął się powoli we mnie wsuwać. Przyciągnąłem go do siebie. Pocałował mnie, a potem zszedł na żuchwę i szyję. Sapnąłem zaskoczony, kiedy zaczął się poruszać. Natychmiast przestał i spojrzał na mnie przestraszony.

— Rób to dalej albo poznasz gniew faceta w ciąży!

Kiwnął głową, ale widziałem też uśmiech na jego twarzy. Ruszył biodrami, a ja znowu jęknąłem. Po kilku ruchach ręką i uderzeniach w prostatę mogłem praktycznie dojść. Miałem rozchylone usta, czerwone policzki, a Harry nie był lepszy.

— H-harry, ja za-zaraz — powiedziałem drżącym głosem.

Harry przyspieszy maksymalnie swoje ruchy. Wiedziałem, że wcześniej się wstrzymywał. Zaczął poruszać ręką na moim członku. Zadrżałem i długo nie trwało, zanim doszedłem. Z moich ust wyszedł głośny i długi jęk. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i głośno sapnąłem na uczucie pustki. Harry położył się obok mnie i dotknął dłonią mojego brzucha. Nadal byłem trochę oszołomiony tak mocnymi doznaniami. Przymknąłem oczy i odetchnąłem.

— Nic się nie boli? Na pewno nic nie zrobiłem?

Zaśmiałem się cicho i spojrzałem na niego. Odgarnął moje włosy z czoła i szeroko się uśmiechnął.

— Czuję się niesamowicie dobrze — powiedziałem. W dalszym ciągu gładził mój brzuch. Zabrał rękę, a ja spojrzałem na niego zły. — Wracaj z tą ręką! Było mi dobrze!

Zaśmiał się, ale ponownie położył rękę w to samo miejsce.

— Wyglądasz niesamowicie. Pięknie ci z brzuszkiem.

— Nie wygl...

— Lou, skarbie. Tłumaczyłem ci to wiele razy. Wyglądasz pięknie. P-I-Ę-K-N-I-E. Ciąża dodaje ci uroku.

Poczułem rumieńce na policzkach. Szybko je potarłem, a brunet pocałował mnie w gorące policzko. Uśmiechnąłem się do niego.

— O której ma Niall przyprowadzić Free? — Zapytałem.

— Mówił, że przed jego bajką będą z powrotem.

Spojrzałem na zegarek. Było przed siódmą. Westchnąłem i spróbowałem się podnieść. Szło mi to tak nieudolnie, że wylądowałem z powrotem na poduszkach. Jęknąłem pod nosem i założyłem ręce na krzyż.

— Zaraz powinni...

Przerwał mu trzask drzwi. Harry zakrył nas szybko, zanim do sypialni wszedł Niall. Był zapatrzony w telefon.

— Szukałem was. Freddie chce zostać dzisiaj na noc — powiedział i dopiero na nas spojrzał. Rozszerzył oczy i widziałem różowy kolor na jego twarzy. — Okay, wyglądacie jak po ostrym seksie. Nie wnikam. Zabieram rzeczy małego i jedziemy do Zayn'a. Powiedział, że macie czas na przeprowadzkę. Część waszych rzecz już jest na miejscu. Teraz jeszcze trzeba przetransportować tam Louis'a, a na końcu resztę rzeczy.

Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Westchnąłem i przyciągnąłem kołdrę bardziej do siebie.

— Widzimy się jutro!

Wyszedł i skierował się do pokoju chłopca. Przewróciłem oczami i spojrzałem na Styles'a.

— Zabierają mi dziecko! Ja chcę go w domu! Dlaczego oni mi to robią? — Zapytałem, będąc na pograniczu płaczu. — Dopiero co...

— Jutro się zobaczycie i będziecie mieć mnóstwo czasu. Jak Niall wyjdzie, ubierzemy się, zrobię ci coś do jedzenia i zapakuję jeszcze trochę rzeczy. Trzeba to szybko zrobić i mieć z głowy.

Kiwnąłem głową i wstałem z jego pomocą. Podał mi ubrania i pomógł się ubrać. Wstałem z łóżka i powolnym krokiem ruszyłem do drzwi. Oparłem się o ramę i poczułem delikatny ruch. Uśmiechnąłem się i niemal pisnąłem, kiedy powtórzył się drugi raz.

— O Boże! — powiedziałem i znowu się rozpłakałem.

— Co? Boli cię dość? Louis? — Zapytał spanikowany i podszedł do mnie. — Niall!

— Czego!? Co się... Louis?!

— Trzeba zadzwonić na pogotowie! Boże, zaraz zemdleję chyba.

— Zamknąć się ciemnoty! — Krzyknąłem i spojrzałem na nich zły. — Ruszyły się, a wy mówicie o karetce!

Wyprostowałem się w miarę możliwości i założyłem ręce na krzyż. Zmrużyłem oczy, patrząc na tę dwójkę.

— Jestem głodny. Zróbcie mi coś do jedzenia! Dzieci wyraźnie powiedziały, że są głodne.

Perfect → larry ✔Where stories live. Discover now