twenty six

2.1K 232 35
                                    

— Jedziemy na policje — rzekła stanowczo czarnowłosa kobieta, która krzątała się po kuchni, chcąc jak najszybciej dokończyć sprzątanie, aby móc zawieźć swojego syna i jego przyjaciela na komisariat.

— Mamo, nie możemy.

— Niby dlaczego? — przerwała na chwilę wykonywane czynności, aby spojrzeć na chłopca — Prawdopodobnie jako pierwsi poznaliście powód zabicia Yeosanga. Nie jest to pewne, aczkolwiek nie jest to też wykluczone i ta informacja może coś wnieść do śledztwa, chłopcy. Musimy z tym jechać na policję, zbierajcie się.

— Ale mamo... — jęknął młodszy, na co jego rodzicielka ponownie na niego spojrzała — Nie wiemy, czy Seonghwę zgarnęła już policja. Może nadal czaić się gdzieś po mieście i stanowić zagrożenie dla Sana — odparł — Jeżeli to, co ustaliliśmy, jest prawdą, to równie dobrze ten psychol może chcieć pozbyć się też jego.

— Nie panikujcie już tak. Panika nic wam nie da, a tylko niepotrzebnie marnujecie swoje i tak już zszargane nerwy — tym razem słowa kobiety brzmiały stanowczo, więc ani jeden, ani drugi woleli nie wdawać się już w dyskusję, w której i tak by polegli.

📚

Droga na komisariat dłużyła im się niemiłosiernie, a za każdym razem, gdy stawali na czerwonym świetle zarówno Wooyoung, jak i San rozglądali się dookoła, patrząc na każdy chodnik, ogródek, czy boczną uliczkę w razie, gdyby gdzieś nagle pojawić miał się Seonghwa z nożem czy inną bronią, aby zaraz zaatakować starszego.

Gdy w końcu udało im się dotrzeć pod budynek Policji, chłopcy wystrzelili z samochodu jak z procy, jak najprędzej biegnąc do środka.
Kilka minut zajęło im, nim dowiedzieli się, na które piętro powinni się udać, a później musieli odnaleźć właściwe drzwi do biura komendanta.

Zapukali delikatnie w drzwi, zza których usłyszeli cichutkie „Proszę", po czym weszli niepewnie do środka, witając się.

— W czym mogę służyć? — odparł mężczyzna grzebiący w komputerze.

— Umm... — Wooyoung zawahał się, jednakże San ruszył naprzód, będąc bardziej pewnym siebie.

- My w sprawie zabójstwa Kang Yeosanga — odparł, podchodząc bliżej biurka. Facet spojrzał na nich, unosząc jedną brew. Odsunął się minimalnie od komputera i przejechał kawałek dalej krzesłem, aby móc teraz być twarzą w twarz z ich trójką.

- Usiądzcie — rzekł niskim głosem — Więc, o co chodzi?

Chłopcy spojrzeli wpierw na siebie, a następnie starszy z nich wziął głęboki oddech i odezwał się.

— Nazywam się Choi San, a to jest Jung Wooyoung. Yeosang był naszym znajomym i dowiedzieliśmy się dzisiaj pewnej rzeczy. W sensie... znamy jeden z prawdopodobnych powodów zabójstwa.

— Słucham, nie krępuj się. Możesz nam ułatwić rozwiązanie sprawy.

— Istnieje prawdopodobieństwo, że zabójstwo było popełnione z premedytacją — westchnął — Seonghwa, w sensie ten zabójca był kiedyś chłopakiem Wooyounga — policjant oparł się na krześle, spoglądając z jednego na drugiego — Przez dłuższy czas szantażował go emocjonalnie i możliwe, że chciał wrócić do niego, ale na drodze stał mu Yeosang, bo z tego, co dowiedzieliśmy się od dawnego znajomego ofiary, mógł on się podkochiwać właśnie w Wooyoungu — zapanowała cisza, którą przerywał tylko tykający zegar i pracujący mechanizm komputera.

— No dobrze, spiszę twoje zeznania i — drzwi niespodziewanie otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł inny mężczyzna.

— Panie komendancie, mogę prosić? — odezwał się — Mamy tego dzieciaka podejrzanego o zabójstwo.

Komendant wstał ze swojego fotela i poprawił krawat, ruszając do wyjścia.

— O wilku mowa — powiedział jakby sam do siebie, a trójka osób pozostałych w pokoju jak na zawołanie ruszyła zaraz za nim.

SUICIDE NOTE | woosan ✔Where stories live. Discover now