ROZDZIAŁ 9

106 8 2
                                    

Katniss POV

Wyruszyliśmy w drogę następnego ranka. Okazało się, że towarzyszyć nam ma lady Pauline. Jako, że wiedzieliśmy o miłości Halta do tej kurierki, spodziewaliśmy się jego wizyty wcześniej czy później.

W podróży naszą, czyli moją, Willa i Gilana, rozrywką było wkurzanie Pauline. W efekcie przez całą podróż spaliśmy pod chmurką, a ciepłe posiłki jedliśmy tylko rano i wieczorem. Nasza trójka, przyzwyczajona do takiego trybu życia, nie miała z tym problemu. Jednak kurierka nie jest przyzwyczajona do spania na twardej ziemi. Mieliśmy niezły ubaw, gdy dowiedziała się, że nie będziemy spać w gospodach.

Po drodze nasza trójka czytała książki o demonach i stosowanych zaklęciach, natomiast Pauline musiała cały czas skupiać się na jeździe. Najlepsze było to, że nie mogła na nas nakrzyczeć, bo zawsze co najmniej jedna osoba obserwowała trasę.

Gdy po dwóch tygodniach dotarliśmy do celu, czyli zamku króla Hominium, wreszcie pozbyliśmy się dodatkowego członka misji. Nam to odpowiadało, bo Pauline nie była wymarzoną towarzyszką podróży. Gdy została ona bezpiecznie odeskortowana do zamku, wyruszyliśmy do Akademii Vocanów w znacznie lepszych humorach.

Ta część podróży była krótka i przyjemna. Praktycznie przez cały czas żartowaliśmy. Maski osób poważnych przywdzialiśmy dopiero na moście zwodzonym. Uczniowie, z nauczycielami czekali na nas. Jako że padał deszcz, wszyscy byli skuleni przy ścianach. Wszyscy mieli na sobie mundury i mentalnie skrzywiłam się na ten widok. Wyglądały na niewygodne i niepraktyczne.

Gilan wybrany bardzo demokratycznie (zmuszony) zaczął rozmowę. Gdy zaproponował przeniesienie się do budynku byłam mu bardzo wdzięczna, ponieważ mój płaszcz zaczął mi lekko przemakać i robiło mi się zimno. Gdy głównodowodzący szkoły (nie pamiętam jak nazywała się jego funkcja) zaproponował, by służba zajęła się naszymi końmi, włączyłam się do rozmowy.

Chwilę później do stajni prowadził nas jakiś chłopak. Trudno było nie zauważyć, jego spojrzeń rzucanych w naszą stronę.
- Nie zerkaj tak przez ramię bo wpadniesz na ścianę – powiedziałam z rozbawieniem obserwując jego reakcję na moje słowa. – Jak chcesz coś wiedzieć to pytaj – dodałam, by wkurzyć Willa i Gilana.
- Kim jesteście? – zapytał cicho.
- Zwiadowcami – odpowiedziałam w chwili gdy weszliśmy do stajni.

Gdy doprowadziliśmy konie do porządku, wzięliśmy juki i łuki w dłoń i poszliśmy za chłopakiem, który nas tu zaprowadził. Po chwili weszliśmy do holu, gdzie ktoś odebrał nasze rzeczy i powiadomił, że znajdziemy je w naszym pokoju.

Następnie przeszliśmy do następnego pomieszczenia, gdzie uczniowie byli podzieleni na cztery grupy. Może to doświadczenie w obserwacji ludzi, ale mnie aż kłuła w oczy wzajemna niechęć Dwie grupy po wyglądzie zaliczyłabym do jakiś ważnych osób, pozostałe do zwykłych ludzi.

Domyśliłam się, że istnieje podział na roczniki i pochodzenie. Nie wiem, jak przyjmą naszą trójkę. O ile Gilan ma szlacheckie pochodzenie, to ja i Will nie znamy nawet imion rodziców. Zapowiada się ciekawy rok.

Rozdziały będą się pojawiały rzadziej. Jest to ostatni rozdział z zapasu, więc na następny trzeba trochę poczekać.

Morwanneg

Zwiadowcy w Akademii Vocanów [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now