IV

168 7 8
                                    

Po wieczornej rutynie usiadłem na łóżku i wpatrywałem się w niebo. Nagle usłyszałem otwierające się drzwi. Już wtedy wiedziałem, że znów szykuje się koszmar. Do moich oczu naleciały łzy. Zauważyłem ojca w pomieszczeniu, który zbliżał się w moim kierunku. Odruchowo się skuliłem. Bałem się go. Tak strasznie się bałem. Nie było mnie stać nawet, żeby normalnie spojrzeć mu w oczy. Wiedziałem, że to, co się niedługo stanie, jest nieuniknione. Znowu zostaję z tym sam. Ogarnęła mnie panika i zawładnęła myślami, słowami oraz czynami.

- Nie, proszę- mówiłem bliski płaczu.

- Jednak mnie prosisz. Ach, przecież wiesz, że Ci nie odmówię- rzekł ojciec z tym okropnym spojrzeniem i usiadł na łóżku.

Później było już tylko gorzej. Z resztą... Czego można było się spodziewać, skoro jest to moje życie? Mężczyzna przygwoździł mnie do ściany i zaczął całować. Najpierw usta... Później szyję. Chciałem zawołać mamę, by przyszła i mnie uratowała, ale ten włożył mi do ust jakąś szmatę i obwiązał wokół głowy. Począłem się szarpać, ale i to mnie nie uratowało. Na domiar złego otrzymałem wymierzonego i bardzo mocnego "liścia" na cały policzek. Był on tak bolesny, że poczułem pulsowanie nawet w części potylicznej głowy. Skóra zaczynała piec coraz bardziej, a facet się rozbierał. Po chwili zrobił to i ze mną. Oderwał mnie od ściany i położył na łóżku. Jedną ręką trzymał oba moje nadgarstki, które tak bardzo chciałem podciąć. Usiadł na mnie i lizał mój tors, na którym potem zostawił malinkę. Nie minęło wiele czasu zanim poczułem jego obleśne palce w odbycie. Wsadził je i robił kółka, a ja? Płakałem bezgłośnie, nie mogąc z nim wygrać ani w jakikolwiek sposób mu się sprzeciwić. Później znów mnie lizał. Robił mi loda bardzo długo. Wtedy moje ciało sprzeciwiło się moim uczuciom i myślom. Z ciężkim sercem doszedłem, co dało mu ogromną satysfakcję. Uśmiechnął się tylko, a ja zamknąłem oczy. Ilość łez kapiących po moich policzkach można by porównać do ilości ziaren piasku na pustyni. Wtedy też poczułem rozrywający ból na policzku, w który wcześniej zostałem uderzony. Wiedziałem co to znaczy- czerwony ślad. Momentalnie ojciec przewrócił mnie na brzuch, dalej trzymając moje nadgarstki w szczelnym uścisku. Chwilę później we mnie wszedł, przez co pisnąłem z bólu. Chciałem, by to się już skończyło. Ten bydlak zaspokajał się dobre dwie godziny, przy czym kilka razy doszedł. Kiedy w końcu opuścił moje ciało, rzekł:

- Dobry chłopiec- nie odpowiedziałem mu.- Podobało Ci się?- spytał.

Wtedy po raz pierwszy od dłuższego czasu zebrałem się na odwagę, aby wygarnąć mu wszystko. Aby powiedzieć, jak bardzo tego nienawidzę. Poczułem jakąś wewnętrzną siłę, która przybywała wraz ze złością. Przetarłem łzy i spojrzałem na niego.

- Nie!- wykrzyknąłem.- Nie podobało mi się! Z resztą nigdy mi się nie podobało! Nienawidzę cię! Zmieniłeś moje życie w piekło! Już wolę się zabić!

- Z chęcią ci pomogę- odparł wściekły, co bardzo mnie przeraziło.

Po chwili zaczął okładać mnie pięściami, kopać, pluć na mnie. Czy się broniłem? Zasłaniałem twarz rękoma i bardzo się skuliłem. Mimo to otrzymywałem ciosy dosłownie wszędzie. Nie wiem, ile to trwało, gdyż w pewnym momencie po prostu straciłem przytomność.

Obudziłem się nastepnego dnia cały obolały. Niestety coś było nie tak, bo obraz mi się intensywnie zamazywał. Poczułem ból w okolicy pępka, potylicy, klatki piersiowej. Nie zapominając również o moim biednym policzku. Powoli się podniosłem i oparłem na łokciach, by chwilę odpocząć. Niby to tylko jedna czynność, lecz czułem, jakby pochłonęła całą moją energię. Nie miałem zamiaru się poddawać. Wstałem. Ledwo trzymając się na nogach, spojrzałem na zegarek. Za pół godziny szkoła. Spakowałem się, założyłem jakąś starą bluzę z dużym kapturem i zszedłem na dół, gdzie była mama. Usiadłem w kuchni i poczułem odwagę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 05, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Only you || Marcus & MartinusWhere stories live. Discover now