Pov. Rzesza
Gdy ogarnąłem się w końcu z mojego snu który przerwał Berlin ;c poszedłem mu dać jedzonko i wróciłem na góre do łazienki. Wziąłem czyste ciuchy i poszedłem się myć. Po porannej rutynie zszedłem gotowy na dół do kuchni i przygotowałem sobie jakieś śniadanie. Po zjedzonym posiłku poszedłem z psem na spacer. Pogoda była przyjemna bo było ciepło więc postanowiłem zostać z nim dłużej. Skierowałem się w stronę parku i usiadłem na ławce puszczając psa ze smyczy. Przypomniało mi się że miałem napisać do Zs na którą godzine ma przyjść. Wyciągnąłem telefon i napisałem do niego coś w stylu że to ja rzesza heh i czy pasowała by mu godzina 18. Po kilku minutach odpisał krótkie ok. Siedziałem na telefonie jeszcze jakieś 20 minut po czym mój pies chciał się pobawić. Przyszedł do mnie z patykiem w mordce a ja go wziąłem i zacząłem mu rzucać. Spędziliśmy tak z 10 minut i stwierdziłem , że będziemy się już zbierać. Zapiąłem smycz psu i skierowaliśmy się w stronę domu. Gdy byliśmy już na miejscu zdecydowałem , że pójdę popływać więc tak też zrobiłem. Rozebrałem się do bokserek i poszedłem na taras gdzie znajdował się basen. Wskoczyłem do basenu a mój pies przyszedł za mną tutaj. Podpłynąłem do niego na brzeg a ten zaczął mnie lizać po twarzy.
-Ej! Berlin haha - odsunąłem się od niego i przemyłem sobie twarz od jego śliny.
Po jakimś czasie wyszedłem z basenu i założyłem szlafrok który już wcześniej ze sobą zabrałem. Przyniosłem piwo i jakieś ciastka z kuchni a z pokoju zabrałem laptopa. Usiadłem wygodnie na leżaku w cieniu a mój pies położył się obok mnie. W tym czasie jak laptop się włączał głaskałem mojego kochanego psa. Nienawidze go tylko za to , że mi przerwał ten cudowny sen z Zsrr.
//time skip//
Była już godzina 17:23 więc uznałem , że się ogarne. Wstałem i poszedłem do pokoju się ubrać po czym zszedłem już do salonu. Włączyłem tv i usiadłem czekając na Zsrr. W między czasie przypomniały mi się słowa Niemca , że chciałby mieć rodzeństwo. W końcu zadzwonił dzwonek do drzwi i wstałem by otworzyć.
Pov.Zsrr
Byłem już pod drzwiami tego szwaba . Z tego co widziałem przez okno to siedział w salonie i oglądał chyba telewizje. Zadzwoniłem niechętnie dzwonkiem do drzwi i już po chwili mi otworzył.
-Hej - przywitał się ze mną i odsunął się na bok żebym mógł wejść.
-Hej - odpowiedziałem mu wchodząc i rozbierając się w korytarzu. Poszliśmy do salonu gdzie usiadłem na kanapie. Muszę przyznać , że ma ładny dom. Może nie w rosyjskim stylu ale taki mi się podoba.
- Chcesz coś do picia ?
-Herbatę mogę - odpowiedziałem mu a on się krótko uśmiechnął i poszedł do kuchni zrobić mi picie . Chwile po tym przybiegł do mnie Berlin na co się uśmiechnąłem i zacząłem go głaskać. Wskoczył mi na nogi machając ogonkiem.
- Słodziak - powiedziałem pod nosem nadal bawiąc się z psem. Po chwili jednak poczułem , że nie mam uszanki a pies ucieka z nią. Chciałem go dogonić ale wbiegł już na górę. Kurwa przecież widać mi uszy. Odwróciłem się w strone kuchni i zobaczyłem Rzesze w drzwiach z moją herbatą. Gdy przyjrzałem się bliżej zobaczyłem , że mu leci krew z nosa .
-Leci Ci krew - zwróciłem się do niego zastanawiając się co mu jest. Rzesza tylko cicho przytaknął i odwrócił się wchodząc do kuchni by wytrzeć krew. Wróciłem na kanapę i spojrzałem się za okno. Wyglądało na to , że będzie padać. Po chwili wrócił nazi z herbatą i postawił na stoliku przede mną.
- Przepraszam za tamto - usiadł obok mnie
-Nie no spoko nic się nie stało - zacząłem pić swój napój
-To co tam u Ciebie?
- Nic ciekawego nie mam w sumie co robić w bunk- kurwa ty idioto. Powiedziałem mu właśnie gdzie mieszkam japierdole no
-Chodzi Ci o bunkier?
-Tia.. - jezu ale jestem głupi
- Czemu mieszkasz w bunkrze a nie jakimś domu? - on serio spytał się o to?
- Bo pewna osoba zniszczyła mi podczas wojny dom - odpowiedziałem mu szorstkim głosem. Co on tego nie pamięta?
-A.. -spuścił wzrok na ziemie i zamilkł. Trochę szkoda mi się go zrobiło bo wiem , że się zmienił dlatego po chwili jak się ogarnąłem odpowiedziałem mu spokojnie.
-Ale nie jestem zły bo wiem , że się zmieniłeś i pewnie żałujesz tego.. Tylko no czasu nie cofniesz
-Wiem.. A nie możesz kupić gdzieś tutaj domu?
- Patrzyłem ale żaden mi się nie podobał a nie chce w innym mieście bo chce być blisko swoich dzieci.
-Przecież są dorośli już
-Wiem
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas w salonie. W sumie aż tak źle w tych uszach nie wygląda i całkiem przyjemnie mi się z nim gadało. Nie zarywał do mnie ani nic więc dobrze. Wstaliśmy bo chciał mnie oprowadzić po mieszkaniu. Musze przyznać dom ma super. Ma duże pokoje , wszystko jest poukładane na swoim miejscu a nie tak jak u mnie porozwalane rzeczy na ziemi , pokoje są w jasnych kolorach a dom ma dwa piętra. W jednym pokoju znajdowała się siłownia. No właśnie apropo siłowni to dawno nie ćwiczyłem. Miał tu jeszcze taras z basenem i swoją pracownie. No tak pamiętam , że lubił malować obrazy. Po godzinie spędzonej u niego , która szybko minęła zaczęło lać. Kurwa. Nie mam samochodu a wracać tyle w deszczu przecież nie będę.
-Zostajesz na noc
- Co?
-Nie będziesz przecież wracał w taką pogodę a nie wygląda na to by popadało chwile. Zostaniesz na noc a jutro wrócisz do siebie. -powiedział poważnym głosem.
- Umm no dobra - zgodziłem się na to bo nie widze lepszego wyjścia.
Pogadaliśmy jeszcze troche i poszliśmy do jego pokoju oglądać jakiś film. Po skończonym filmie pokazał mi mój pokój i pożegnał się. Ogarnąłem się do spania i posiedziałem jeszcze trochę oglądając tv. Polubiłem go ale nie wiem czy przy następnym spotkaniu będzie taki sam czy zarywałby i mnie męczył. Myślałem nad tym chwile i stwierdziłem , że pójdę już spać bo nie mam nic lepszego do roboty. Wyłączyłem tv i ułożyłem się wygodnie do spania.
------------------------------------------------
Przepraszam , że rozdział jest dopiero dzisiaj a nie wczoraj tak jak napisałam ;c
Słowa:1005
𝙼𝚒ł𝚎𝚐𝚘 𝚍𝚗𝚒𝚊 ~