Rozdział XVIII

Zacznij od początku
                                    

- Ratuje mnie Pan, więc nie śmiałabym na cokolwiek narzekać- nie wyobrażałam sobie, że mogłabym kręcić nosem na to, że mam mieć trochę więcej pracy.

- Cieszę się. W takim razie dam Pani umowę do przeczytania. Napije się Pani kawy?- Maciej wyciągnął z teczki dwie umowy.

- Poproszę- zaczęłam czytać umowę, a mężczyzna przygotowywał kawę.

               Pół godziny później wyszłam z budynku, z uśmiechem na twarzy. Miałam w ręku umowę o pracę i mogłam się szykować do nowej pracy. Do startu nowego roku został mi tydzień, przez który planowałam psychicznie wypocząć i w części ogarnąć bałagan jaki panował w mojej głowie. 

             Niedługo potem wróciłam do domu. Brat i Eryk dalej spali. Chciałam im przygotować śniadanie, a później zabrać się za wypakowywanie naszych rzeczy. 

- Wiedziałem, że dobrze robię pozwalając Wam tutaj mieszkać- usłyszałam za swoimi plecami głos Eryka. Odwróciłam się. Eryk stał niczym nieskrępowany w samych bokserkach. Omiotłam go spojrzeniem. Tak jak mój brat miał idealne ciało- Mam się ubrać?

- Nie przeszkadza mi. Alan też chodzi po domu w samych bokserkach- odpowiedziałam- Poza tym widziałam już mężczyzn w takim stroju i nago także.

- Zupełnie w to nie wątpię, dziwne by było gdybyś nie widziała. 

- Siadaj Eryk- westchnęłam głośno- Nakładaj sobie.

- Idealnie trafiłaś. Pancaksy to jest coś co uwielbiam- dodał Eryk. Złapał za naleśnika, smarując go miodem- Fantastyczne.

- Nie jestem wybitna w kuchni, ale kilka dań opanowałam do perfekcji. Alan jeszcze śpi?

- Tak. Chyba późno się położył. Byłaś w przedszkolu?

- Właśnie wróciłam- dodałam.

- Dlaczego nic nie opowiadasz? Jak było?!- Eryk wyraźnie się ożywił.

- Twój tata jest bardzo sympatyczny i konkretny- zaczęłam mówić- Podpisaliśmy umowę o pracę i od pierwszego zaczynam.

- Staruszek się spisał. Cieszę się.

- Dziękuję Ci Eryk, wiesz, że ratujesz mi tyłek?

- Mówiłem Ci, że nie ma za co. Nie zrobiłem nic takiego- Eryk sięgnął po drugiego naleśnika- Jednak takie śniadanie jak dzisiaj możesz robić częściej.

- Postaram się. Słuchaj pomyślałam, że możesz odwołać tą dziewczynę, która tutaj pracuje. Mogę posprzątać raz w tygodniu- zaproponowałam. W ten sposób chciałam się odwdzięczyć za okazaną pomoc- Nie musiałbyś jej płacić.

- Malwina jest... - Florkiewicz szukał odpowiedniego słowa. Wiedziałam co chciał powiedzieć, ale nie umiał.

- Rozumiem, że sypiasz z nią?- nazwałam sprawę po imieniu.

- Mamy luźny układ.

- Jasne. Rób jak uważasz. Zostawiam Cię i idę się rozpakowywać.

                     Eryk pokiwał głową, a ja ruszyłam po schodach na piętro. Miałam zamiar rozpakować swoje ubrania i rzeczy z kartonów. Czekało mnie kilka godzin na porządkowaniu. Weszłam do pokoju brata. Alan spał w najlepsze i nie miał zamiaru wstać. Chciałam uprzątnąć biurko, przy którym poprzedniego dnia rozmawiał z Tylerem. Na blacie leżało kilka kartek i dwa formularze. Wzięłam do ręki jeden z nich.

- Wniosek o wizę... Stany Zjednoczone Ameryki...- czytałam cicho. Zmarszczyłam brwi. Alan utrzymywał, że nic nie wiedział o decyzji ekipy trenerskiej. Dwa wnioski mówiły co innego. Postanowiłam nie drążyć tematu i czekać na odpowiedni moment. Wyszłam z pokoju idąc do swojego. Zaczęłam wyciągać ubrania z walizek.

              Godzinę później mój brat był gotowy do pomocy. Chciał szybko zakończyć wypakowywanie, bo z Erykiem planowali iść na trening do klubu. Brat był uzależniony od trenowania i musiał robić to regularnie. To była jedna z jego najlepszych cech: zaangażowanie. Dlatego właśnie tak wielu potrafił. 

              Po południu wyszłam na ogród, chciałam zobaczyć jak wygląda tylna część. Wszystko było zadbane i utrzymane w porządku. Eryk mi imponował tym, że dbał o to, w prawdzie nie sam, ale zależało mu na porządku. Wsiadłam na fotelu i przymknęłam oczy. Koniec lata był bardzo słoneczny, dlatego odpoczynek na słońcu był samą przyjemnością. Kilka minut później usłyszałam dźwięk połączenia w telefonie. Sięgnęłam po telefon. Dzwonił Dawid... Poczułam jak cierpnie mi skóra na plecach. Odłożyłam telefon jak oparzona, ciężko oddychając. Po chwili przyszedł sms.

- Znajdę Cię dziwko, gdziekolwiek będziesz. Nie uciekniesz mi- treść wiadomości od Dawida, oznajmiła, że dowiedział się o naszym wyjeździe. Byłam jednak pewna, że szybko nas nie odnajdzie i w końcu odpuści. Nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i tak miało zostać. 

Kilka dni później....

Piątek,
Warszawa, Mazowsze.

                 W ciągu kilku minionych dni byłam na spotkaniach z kadrą pedagogiczną przedszkola i wdrażałam się do pracy. Mimo ukończonych kursów, nie miałam doświadczenia w pracy z tam małymi dziećmi. Uczyłam także dzieci z nauczania początkowego, ale zerówka to było troszkę inaczej. Bałam się, ale musiałam to przebrnąć i iść dalej. 

                Na piątkowy wieczór Eryk i mój brat zaplanowali domówkę. Miało się pojawić kilku chłopaków z klubu i jakieś koleżanki Florkiewicza. Przygotowywaliśmy się od popołudnia na imprezę, która w większości miała się odbywać na ogrodzie, przy grillu. 

- Zobaczę kto dzwoni- powiedziałam bratu. Byliśmy w kuchni i szykowaliśmy mięso na grilla. Moja komórka leżała na stole w jadalni. Wytarłam ręce i podeszłam do telefonu. Kiedy zobaczyłam kto do mnie dzwoni, myślałam, że moje oczy mnie myliły...

W spirali kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz