Rozdział XXXII/2

1K 142 22
                                    

Dwa miesiące później...

Połowa grudnia, 2020

Nowy Jork

             Przez cały październik aklimatyzowałam się w mieście. Spotykałam się z Sandy i Darlą, które oprowadzały mnie po Nowym Jorku. Dużo czasu spędzałam na rozmowach z Dorotą przez Skype. Chodziłam do pracy i uczyłam się wszystkiego.

              Unikałam rozmów z Ravenem na osobności, bo obawiałam się tego, co mogło się stać. Nie panowałam nad własnym ciałem, a co gorsza nad myślami. Wiedziałam jednak, że nie mogę przekroczyć granicy, bo skończę z nim w łóżku. 

- Zuza!- zawołał Alan, zaraz po wejściu do mieszkania.

- Jestem w łazience. Już idę- odpowiedziałam i wyszłam do hallu- Coś się stało?

- Dostałem walkę na gali w Sylwestra!

- Na serio?! To fantastycznie! W Nowym Jorku?

- Tak, to mała gala. Ma być pięć walk. Walczę jako trzeci- w głosie brata było słychać ekscytację- Mam dostać trzy tysiące dolarów.

- To nie dużo, jak na zawodową walkę- powiedziałam z pewnym przekonaniem.

- W Polsce dostałbym tysiaka. Tutaj dwanaście, więc nie mam prawa narzekać.

-  Masz rację. Kim ma być przeciwnik?

- Jakiś goguś z Bronxu. Widziałem jego zdjęcia. Zaczesany elegancik z Puerto Rico- wtrącił się Eryk, który usiadł w salonie. 

- Rozmawialiśmy dzisiaj na temat świąt- Alan zupełnie zmienił temat. Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na niego.

- Okej... O czym dokładnie?- dopytywałam.

- Chcielibyśmy Cię prosić, żebyś spróbowała zrobić kolację Wigilijną. Pomożemy Ci, ale wiesz, że nasze umiejętności kulinarne są dość słabe- Eryk posłał mi słaby uśmiech.

- Potrafię zrobić pierogi i mogę upiec ciasto, ale nic więcej nie ugotuję, bo nie potrafię. Marna ze mnie kucharka w kwestii potraw świątecznych- westchnęłam zrezygnowana- Ale Sandy poleciła mi polską restaurację i spróbuję tam pójść i zapytać o jedzenie wigilijne. 

- Dobrze, ale jest jeszcze jedna kwestia- ostrożny głos Alana nie wróżył nic dobrego. Jego pomysły były zaskakujące- Rozmawiałem z Dorotą. Prosiła mnie o pomoc.

- O pomoc? Ciebie? 

- Tak. Przyjedzie do Nowego Jorku w pierwszy dzień świąt i zostań na trzy tygodnie- uniosłam zaskoczona brwi. Dlaczego nie zadzwoniła do mnie?- To ma być niespodzianka. 

- Dlaczego nic mi nie mówiła?- pytałam.

- Chciała się ode mnie dowiedzieć jak ma przebrnąć wszystkie formalności i uzupełnić wnioski- mówił Alan. Pokiwałam twierdząco głową. 

- Zadzwonię do niej. Zorganizujemy super Sylwestra.

- Jeżeli chodzi o Sylwestra, to Raven zapraszał nas do restauracji swojego kumpla. W Sylwestra otwiera lokal przy jego apartamentowcu- mówił Eryk. Wizja kolejnej imprezy z Ravenem nie była dla mnie optymistyczna. Każde spotkanie z Pollardem było dla mnie trudne.

- Oczywiście muszę tam iść?!- zapytałam cierpko- Może nie ma ochoty? Zapytaliście mnie o zdanie?

- Dlaczego nie lubisz Ravena?- pytanie Eryka kompletnie mnie zaskoczyło. Było oczywiste z ich punktu widzenia- Ciągle na niego warczysz i jesteś opryskliwa. Wiesz jak dużo nam pomógł i ile mu zawdzięczamy?

W spirali kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz