Rozdział XVIII

1K 141 17
                                    

Warszawa,
Mazowsze, Polska.

          W poniedziałek rano miałam problem , żeby dojść do siebie. Emocje z dnia poprzedniego i rozmowa z Erykiem do późna, sprawiły, że wszystko mocno mnie przytłoczyło. Jakby tego było mało, na mojej buzi pojawił się siniak po uderzeniu Dawida. Wyglądałam koszmarnie i potrzebowałam dużo czasu, żeby coś z tym zrobić. Zabrałam się za nakładanie podkładu i korektora. Z każdą sekundą czułam jak narasta we mnie frustracja i niedowierzanie. 

               Pół godziny później byłam gotowa do wyjścia z domu. Przedszkole znajdowało się niecały kilometr od domy Eryka. Cieszyłam się, że będę miała blisko do pracy. Mogłam mieć mniej szczęścia i dojeżdżać godzinę w jedną stronę.

                 Wyruszyłam z domu punktualnie o siódmej. Szłam szybkim krokiem, tak aby się nie spóźnić. Przedszkole znajdowało się w dużym domu, położone w pięknym ogrodzie. Plac zabaw był także okazały. Stanęłam przed bramką i zadzwoniłam. Kilka sekund później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Weszłam na teren przedszkola i skierowałam się do drzwi.

- Dzień dobry, Pani do dyrektora Florkiewicza?- zapytała kobieta, która otworzyła mi drzwi do budynku.

- Dzień dobry. Tak, byłam umówiona z Panem Maciejem- odpowiedziałam życzliwie.

- Zapraszam do środka. Zaprowadzę Panią- kobieta ruszyła przed siebie, a ja szłam zaraz obok. Szłyśmy korytarzem, a potem po schodach na górę. Pokój dyrektora znajdował się na przeciwko schodów- To tutaj. 

- Dziękuję bardzo- uśmiechnęłam się słabo. Kobieta odeszła, a ja zapukałam do drzwi.

- Proszę!- nacisnęłam za klamkę i weszłam do środka. 

- Dzień dobry. Jestem Zuzanna Bazanowska- powiedziałam niepewnie. Ojciec Eryka wstał od biurka. Gdy był młodszy dwadzieścia lat... 

- Witam Panią- mężczyzna podał mi dłoń- Proszę usiąść. Od razu przejdę do konkretów.

- Oczywiście. Nie chcę Panu zabierać czasu.

- Nie o czas tutaj chodzi. Lubię klarowne sytuacje- uśmiechnął się mężczyzna. Wiedziałam po kim Eryk miał taki uśmiech- Coś Panią łączy z moim synem?

- Nie, absolutnie!- szybko zaprzeczyłam. Nie wiem skąd taki pomysł?

- Znam mojego syna i wiem, że przebiera w kobietach. 

- Eryk jest przyjacielem mojego brata. Poznaliśmy się na obozie na Mazurach.

- Pani jest siostrą Alana?- zapytał.

- Tak jest. Myślę, że to dlatego Eryk zdecydował się pomóc.

- Teraz już rozumiem. Eryk mówił, że bardzo polubił Pani brata. Wracając... Czytałem Pani CV i powiem, że jestem zaskoczony ilością kursów i szkoleń, które Pani ukończyła.

- Dziękuję. Lubię się uczyć- powiedziałam. Lubiłam jeździć na kursy i szkolenia. Dawały mi mnóstwo nowej wiedzy. 

- To się ceni, jednak tak jak mówiłem synowi. Od pierwszego września miałbym tylko pół etatu dla nauczyciela i drugie pół dla pomocy nauczyciela- mówił Maciej- Jeżeli to Pani odpowiada, to możemy podpisać umowę.

- Oczywiście, że odpowiada. Z ogromną wdzięcznością przyjmę pracę. Nie stanowi to dla mnie problemu.

- Wie Pani... Mam jeszcze cztery dwujęzyczne przedszkola, rozmawiałem z wieloma osobami i rzadko kiedy widziałem taki entuzjazm. Potencjalni pracownicy często narzekają na wszystko.

W spirali kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz