11.

1K 64 6
                                    

Pracy było dużo... I choć było ciężko, to wszyscy mieli satysfakcję z tego co robią. Czas leciał niemiłosiernie szybko. Nim wszyscy zdążyli się zorientować na kalendrarzu widniała data 31 lipca.
Sam Harry - mimo, że były to jego urodziny- zdał sobie sprawę, że to jego dzień dopiero po tym, gdy zszedł do rodzinnej kuchni Weaaleyów.

- 100 LAT! - rozległ się krzyk ze wszystkich stron. Harry uśmiechnął się serdecznie do wszystkich. Po chwili stała już przy nim Molly Weasley i wyściskiwała go tak mocno, że chłopak ledwo łapał wdech. Kobieta wręczyła mu sweter i szalik z ogromną literką H. Na dodatek Harry zauważył pyszny tort, który na pewno sama upiekła.
Bliźniacy wręczyli mu swoje najnowsze wynalazki. - wybraniec wolał obejrzeć je później... tak dla bezpieczeństwa.
Hermiona podarowała mu książkę Najskuteczniejsze klątwy. Jak je rzucać i jak się przed nimi chronić.
Ron i Ginny podarowali mu piękne pióro i książkę Czarna magia, jak ją rozpoznać? - rudzielec puścił mu oczko. Harry zrozumiał, że tyczy się to horkruksów. Miał nikomu nie mówić o zadaniu, ale Ron i Hermiona wiedzieli o tym już wcześniej.

- Dziękuję wam. - wyszczerzył się. Wyściskał Hermionę i Rona. Przy Ginny na chwilę się zatrzymał, ale również ją objął. Hermiona zachichotała, gdy jej przyjaciółka zrobiła się cała czerwona.

- Co w tym śmiesznego? - szepnął do niej Ron.

- Nieważne. - zachichotała.
Z czasem pojawiło się coraz więcej przyjaciół wybrańca. Ginny i Ron zorganizowali mu małe przyjęcie. Bez większej muzyki i tańców. Chcieli po prostu aby spędził ten czas z przyjaciółmi.

- Postaraliście się. - uśmiechnęła się do Weasleyów Hermiona.

- Ma się tę głowę, nie? - Ron wypiął dumnie pierś. Ginny przewróciła oczami.

- Jak to się stało, że Snape dał ci wolne? - uniosła brwi.

- W zasadzie to... - i właśnie teraz Severus Snape wypadł z kominka wrzeszcząc.
-GRANGERRR. OD KIEDY SAMA ROBISZ SOBIE WOLNE?! - podszedł do niej z mordem w oczach. Chwycił za łokieć i ciągnął ku kominku.

- Ałć! To boli profesorze! - puścił ją i rzucił na nich muffilato.

- Jesteś nieodpowiedzialna dziewucho! - warknął.

- Harry ma dziś urodziny... - uśmiechnęła się najładniej jak potrafiła. Snape przewrócił oczami. - Niech mi pan odpuści. - po minucie uśmiechnął się szatańsko. - Ughhh, już pan wpadł na jakiś kretyński pomysł...

- Moje pomysły nie są kretyńskie. - wysyczał.

- Mhm. - skinęła. - Znając życie, czy też raczej pana. - po tych słowach otrzymała spojrzenie typu nie znasz mnie idiotko - To ukarze pan Harry'ego za to, że ma urodziny.

- Dobry pomysł. - wzruszył ramionami. - Ale chyba jednak wolę popatrzeć jak ty się męczysz.

- Cóż za zmiana. - skrzyżowała ręce na piersi.

- Podziękuj dyrektorowi. - odparł. - Przyjdź do moich komnat o 20. Radzę ci się nie spóźnić ani sekundy.

- Dobrze profesorze. - odpowiedziała niechętnie.

- Lepiej ubierz się ciepło. - jego słowa ociekały jadem. Jedno było pewne... Hermionie nie będzie się to podobać. Po chwili czarnowłosy mężczyzna zniknął w zielonych płomieniach, a reszta zaczęła świętować pełnoletność chłopaka.
Mile spędzony czas zleciał nadwyraz szybko. Wpływ miało na to również to, że Hermiona bardzo nie chciała aby na zegarku wybiła godzina 20. Niestety nie mogła pstryknąć palcami i rozkoszować się cudownym wieczorem z przyjaciółmi.
Postanowiła, że tym razem uda się do lochów pieszo. Wyszła z Nory wcześniej przepraszając Harry'ego. Chłopak nie był zły, raczej jej współczuł. Wszyscy trzymali za nią kciuki.
Szła korytarzem i zastanawiała się co dziś ją spotka. I choć jej bujna wyobraźnia zawsze sprzyjała i pomagała jej w trudnych momentach, to teraz wolałaby aby była nierozwinięta aż tak bardzo. Z każdym krokiem napięcie w niej rosło. Krew szumiała w uszach. Czego on może od niej chcieć. Eliksirów nie będą robić. Kazał jej ubrać się ciepło więc zapewne gdzieś wyjdą. - przełknęła ślinę.
Stojąc już przed drzwiami gdy miała do nich zapukać - zawahała się. Wciągnęła jeszcze powietrze.

Sevmione - Słodkie kłamstwa...Where stories live. Discover now