9.

1K 61 15
                                    

Weszła do pokoju wspólnego Gryffindoru i uśmiechnęła się na myśl, że tyle lat przeżyła już w Hogwarcie. Spotkała tu tak wiele wspaniałych osób. Rozsiadła się na kanapie. Przywołała w myślach wspomnienia i aż ciepło zrobiło jej się na sercu. Chwilę później odpłynęła do krainy Morfeusza.
Gdy rano powróciła do Nory od razu została otoczona.

- Och! Ty żyjesz! - krzyknął Ron.

- Oczywiście, że żyję. - przewróciła oczami.

- Snape nie powinien cię tak przemęczać. - dołączył się Harry.

- Zgodziłam się na bycie z Zakonie. Robię to z własnej, nieprzymuszonej woli. - dziewczyna broniła Mistrza Eliksirów.

- Rozumiem, że eliksiry są ważne, ale co z twoim zdrowiem? - spytała rudowłosa gdy udały się do pokoju.

- Oj Ginny... ty też się uparłaś jak oni? - pokręciła głową.

- Mają trochę racji. - westchnęła.

- Czuję się dobrze dzięki temu, że robię coś dla innych. - chwyciła po świeże ubrania. - Poza tym to nie dokońca tak z tą wczorajszą pracą.

- Słucham?! Czy ty... - oczy wyszły jej z orbit.

- Nie! - krzyknęła. - Po prostu Snape został wezwany. Wolałam zaczekać. Pamiętasz co było wtedy na spotkaniu Zakonu? On ledwo przeżył...

- Faktycznie. - odetchnęła z ulgą. - Ale może byście do siebie pasowali... inteligenti, lubicie książki i...

- GINNY - warknęła posyłając jej miażdżący wzrok. I wyszła do łazienki, aby wziąć kąpiel.

- O... i nawet zmieniła ton głosu, uczy się od niego. To słodkie. - zachichotała.
Następne dni minęły w wyjątkowym spokoju. Głównie na przygotowaniach. Nadszedł w końcu ten szczęśliwy dzień. Ślub! Hermiona i Ginny zerwały się wcześnie, spojrzały na siebie i zapiszczały z radości.

- Zajmuję łazienkę! - wyrwała się rudowłosa i po chwili zniknęła za drzwiami.
Hermiona słyszała jaki chaos panował na dole. Rodzina Fleur okazała się bardzo sympatyczna. W ostatnich dniach bardzo pomogła Weasleyom.
Brązowooka wyjęła szkarłatną sukienkę, którą dostała kiedyś od rodziców. Tak, to był idealny dzień, aby ją założyć. Miała ona coś w rodzaju odpinanego, złotego bolerka. Na jej rękawach były piękne zdobienia. Była idealnie dopasowana do figury gryfonki.
Po dłuższy czasie obie dziewczyny były gotowe. Hermiona wyprostowała swoje bujne włosy, dzięki eliksirowi Ulizana. Ginny pomalowała ją i siebie delikatnie.
Rudowłosa postawiła na czarną, opinającą suknię. Spięła włosy z tyłu głowy, lecz zostawiła kilka opadających pasm.
Fred i George zagwizdali pod nosem.

- Jeszcze przyćmicie... - zaczął jeden.

- Panny młode! - dokończył brat.

- Nie przesadzajcie... - szturchnął ich Ron.
Harry podszedł do dziewczyn.

- Wow! - uśmiechnął się. Dziewczyny zachichotały. Spojrzęli na podwórko. Było pięknie przystrojone. Pani Weasley i Delacour mają gust. Na zewnątrz było już pełno gości. - Czy to na pewno bezpieczne? Na pewno nie zaatakują?

- Spokojnie Harry. - Hermiona położyła mu dłoń na ramieniu. - Rozmawiałam już o tym z profesorem Snape'm. Najlepsi czarodzieje zakonu zakładali zabezpieczenia na Norę. Poza tym wczoraj wieczorem Dumbledore i Snape je wzmocnili. Naprawdę nie mamy się czym przejmować.

- Jak już coś to tym, że alkoholu może zabraknąć. - zachichotała Ginny, po czym wszyscy się zaśmiali.

- Co jak co... ale o to nie musicie się martwić. - posłał im oczko Lupin. Po czym powrócił do rozmowy z drugim panem młodym.
Nagle w kominku pojawił się Dumbledore. Uśmiechnął się szeroko.

Sevmione - Słodkie kłamstwa...जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें