3.

1.1K 58 17
                                    

Hermiona obudziła się rano i spojrzała na rudowłosą przyjaciółkę, która wciąż spała.
Tak bardzo chciałabym być na twoim miejscu. - pomyślała i wstała z łóżka. W ciągu pół godziny wykonała swoje rutynowe czynności w toalecie i zeszła na dół - na śniadanie.

- Dzień dobry! - powitała ją pani Weasley.

- Dzień dobry. - odparła. Ojj, jak bardzo by chciała, żeby ten dzień był przynajmniej znośny.
Usiadła do stołu, nałożyła sobie porcję jajecznicy i zaczęła jeść. To będzie ciężki dzień. Tyle godzin w towarzystwie Snape'a. Jaką taktykę powinna przybrać? Najlepiej, żeby siedziała cicho i nic nie mówiła... - zapewne tego będzie od niej wymagał. Ale z drugiej strony, jej gryfoński temperament tego nie wytrzyma.

- Jak nastawienie? - z myśli wyrwała ją rudowłosa kobieta.

- Nie najgorzej. - skłamała i wymusiła uśmiech. Pani Weasley odłożyła swoje dotychczasowe czynności na bok i dosiadła się do stołu.

- Severus ma dość wulgarny sposób bycia.- cóż za eufemizm... - Ale poradzisz sobie, kto jak nie ty?! - podbudowywała ją. - Jesteś przecież gryfonką.

- Tak, to prawda. - spojrzała w oczy kobiety i w pewnym stopniu dopadło ją poczucie winy. Przecież okłamuje ze swoimi uczuciami jej syna...
Przełknęła ostatni kęs. - Dziękuję, jajecznica była pyszna. - policzki rudowłosej przyjęły kolor różu.

- Może zjedz jeszcze? - zaproponowała.

- Nie, jestem już pełna. - złapała się za brzuch. Starsza kobieta zaśmiała się. - A gdzie reszta? - odstawiła talerz i ponownie wróciła na swoje miejsce.

- Młodzież śpi... Artur pojechał dziś wcześniej do Ministerstwa. Fred i Geogre są w swoim sklepie, a Charlie, Bill i Fleur dostali jakieś tajemnicze zadanie. - kobieta schowała twarz w dłoniach.

- Wszystko będzie dobrze pani Weasley. - rzuciła pocieszająco. - Kto, jak kto... Ale są oni wyjątkowo uzdolnieni. - na twarzy starszej kobiety widać było częściową ulgę.
Hermiona spojrzała na zegarek. - Lepiej już pójdę.- westchnęła ciężko wchodząc do kominka.
Starsza kobieta skinęła i powróciła do swoich obowiązków.
- Ahh bym zapomniała... Podczas przerwy zaciągnij tu Severusa. Robię dziś kurczaka, którego uwielbia.- uśmiechnęła się wesoło.

- Oczywiście! Do zobaczenia.

- Powodzenia. - usłyszała Granger po czym zniknęła w zielonych płomieniach.
Hogwart... jej drugi dom. Tak bardzo się cieszyła, że znów tu jest. To w końcu jakiś plus tego wszystkiego...

- Panno Granger? - opiekunka Gryffindoru stanęła przed nią. - Wszystko w porządku? Od kilku minut patrzysz się w jeden punkt. - Hermiona zrobiła głupią minę.

- Przepraszam... zamyśliłam się. - podrapała się po nosie, aby się czymś zająć.

- Rozumiem. - czarownica usiadła za biurkiem. Widocznie pilnowała kominka. Po chwili sama potwierdziła domysły młodszej kobiety. - Usadzili mnie tu i muszę pilnować kominka... Co prawda się zmieniamy, ale nie jest to najciekawsze zadanie. - przewróciła oczami. - Gdy zacznie się rok szkolny będą mieć kogoś na stałe, na to stanowisko. - Hermiona przestępowała z nogi na nogę. Czas leciał szybko, a nie chciała się spóźnić. W pewnym momencie spojrzała na zegarek.- Nie stresuj się. Severus i tak się spóźni. Ma pogadankę z Dumbledore'm, gdyż wczoraj został wezwany. - młodsza czarownica odetchnęła z ulgą. Jej spokojny stan minął zaraz po tym gdy przyszły pytania:
Dlaczego został wezwany? Czy coś się stało? Czy Voldemort planuje jakąś kolejną akcję?

- Mimo tego, chyba lepiej jak już pójdę. Stąd do lochów jest kawał drogi. - patrzyła w swoje dłonie.

- Możesz użyć kominka. Profesor Snape... posiada nie tylko kociołki. Ale ma również swój własny kominek... czy też raczej komin. - opiekunka Gryfonów złapała się za usta. To zabrzmiało dwuznacznie. Obie kobiety zrobiły się całe czerwone.

Sevmione - Słodkie kłamstwa...Where stories live. Discover now