George Weasley x OC

2.5K 37 13
                                    

Dedykacja dla karo-agape

Trwa kolejne spotkanie Gwardii Dumbledore'a, dziś mamy próbować wyczarować patronusa. Byłam tu jedyną Ślizgonką i wiedziałam że ludzie nadal nie są do mnie przekonani. Nie było by mnie tu gdyby nie to że bliźniacy mnie nie namówili, nie to że miałam im to za złe, tylko czułam się tu niekomfortowo. Czułam na sobie wiele spojrzeń, zazwyczaj tych niemiłych, jedynymi osobami, które wiedziały że nie jestem jak reszta Ślizgonów to bliźniacy, Harry i Hermiona, Ron nadal nie chciał się do mnie przekonać mimo tylu wakacji spędzonych razem.

Wszyscy przyglądali się już swoim patronusom, a mi nadal wychodziła tylko cienka, srebrna mgiełka. Widziałam jak inni się ze mnie śmiali, starałam się o nich nie myśleć i nie patrzeć na ich drwiny z mojej osoby.

– To musi być naprawdę silne wspomnienie, Neptun. – Harry próbował dalej naprowadzić mnie na to jak wyczarować patronusa, jednak ja zaczynałam się powoli załamywać.
Kucnęłam przy filarze zrezygnowana, nagle przy mnie pojawił się George.

– Ej, Neptun! Nie załamuj się, pamiętasz? Kiedyś sama mi powtarzałaś, że „Trening czyni mistrza”. – powiedział do mnie kładąc rękę pod moją brodą. – Spróbujesz jeszcze raz? – zapytał, wstając i podając mi rękę. Kiwnęłam głową, już lekko się uśmiechając.

– Spróbuję. – rzekłam i podałam mu rękę.

Wstałam i zamknęłam oczy, próbując przypomnieć sobie jakieś bardzo silne i wesołe wspomnienie. Przez głowę przelatywały mi wspomnienia o wspólnych wakacjach, przeróżnych żartach na Filchu i nie tylko, aż wkońcu przypomniała mi się sytuacja sprzed roku, gdzie George po raz pierwszy mnie pocałował. Na samo wspomnienie zrobiłam się lekko czerwona. Znowu poczułam na sobie wzrok innych i wyśmiewanie się ze mnie. Skupiłam się na tamtym pocałunku i wypowiedziałam formułkę robiąc odpowiedni ruch różdżką. Udało się, przede mną stanął likaon. Drapieżny ssak z rodziny psowatych. Spodziewałam się że to on będzie moim patronusem, gdyż czułam, że to moje wewnętrzne zwierzę.

Usłyszałam gratulacje, których szczerze mówiąc się nie spodziewałam. Na mojej twarzy zagościł głęboki uśmiech.

– I widzisz pchełko? Udało Ci się. – rzekł rozbawiony George, przytulając mnie. Zaśmiałam się wtulając się w niego. – I tutaj miałem rację, widzisz? „Trening czyni mistrza”.

– Miałeś rację. – mruknęłam w jego puchaty sweter.

Jednak nasze szczęście długo nie potrwało gdyż spotkanie Gwardii zostało brutalnie przerwane przez Brygadę Inkwizycyjną z Umbridge na czele. Zapewne każdy teraz myślał, że to ja wydałam nas przed Umbridge, jednak to nie byłam ja, to nie ja byłam tym ich "zdrajcą".

Kiedy Brygada wpadła, usłyszałam twierdzenia „Callos zdrajczyni”, „mówiłem że tak będzie” albo „to ona nas wydała”. George uścisnął tylko moją rękę, jak wywnioskowałam żebym nie przejmowała się wyzwiskami w moją stronę.

Spotkania zakończyły się szlabanem dla wszystkich, którzy brali udział w nauce w Pokoju Życzeń. Umbridge użyła na nas krwawych piór, co powodowało u nas wielki ból i powstanie blizny z tekstem, który pisaliśmy piórem na pergaminie.

A więc mam shota, jeszcze raz bardzo przepraszam, że musiałaś czekać, ale moja wena postanowiła sobie wyjść i wrócić częściowo.

One-shoty | Harry Potter |Where stories live. Discover now