Rozkwit [BokuAka]

167 14 2
                                    

Akaashi Keji zazwyczaj nie czuł zbyt wiele.

Spektrum nawiedzających go emocji nie grzeszyło wielkością, a ich samych nie dało się określić mianem intensywnych. Nie przeszkadzało mu to w codziennym funkcjonowaniu, lecz również nie było zbyt przyjemne. Jego życie przypominało mdłą, szarą masę, wręcz bolesną w swej nijakości. Nie widział jednak, a raczej nie chciał widzieć, innej opcji, którą mógł wybrać zamiast niego. Starał się więc po prostu być i wyciągać z każdego dnia jak najwięcej. Gdy popadał w coraz większą skrajność, ratowały go jedynie nasycone żywotnością wspomnienia jego najlepszy przyjaciel.

Akaashi Keji czuł się szczęśliwy przy Bokuto.

Nie potrafił tego racjonalnie wyjaśnić. Stanowili wręcz podręcznikowy przykład przeciwieństwa. Każdy okrzyk czy czyn szarowłosego powinien wzbudzać w Kejim fale irytacji. NIe licząc pojedynczych wyjątków, przez większość czasu jednak czerpał energię od przyjaciela, zarażając się jego szerokim uśmiechem. Koutarou zawsze potrafił znaleźć dla niego czas, a trakcie tych wyrwanych losowi chwil poświęcał Akaashiemu całą swoją osobę. Bez wątpliwości, bez wymówek, bez obaw. W trakcie najgorszych dni Bokuto niósł Kejiego, czasem dosłownie, by mogli razem przeć naprzód. Ich odmienne dusze się uzupełniały, tworząc schemat nieznany dotąd wszechświatowi. Wspólnie upijali się życiem i swoim towarzystwem, łapczywie korzystając z przywilejów młodości.

Akaashi Keji czuł się pewnie przy Bokuto.

Niedopowiedzenia między nimi nie istniały, tak samo zresztą jak niezręczność. W swoim towarzystwie nie musieli udawać. Odsłaniali się całkowicie, często nieświadomie. Pod dotykiem Bokuto tarcze Kejiego się kruszyły, a jemu, o dziwo, to nie przeszkadzało. Zyskiwał werwę i stawał się pewny siebie, a w jego oczach zapalały się nowe iskry. Przy Bokuto Akaashi rozkwitał niczym pączek dorodnej róży, z dumą prezentujący pąsowe płatki. Jeśli to możliwe, wtedy w oczach Koutarou chłopak piękniał jeszcze bardziej, bo owa pewność podkreślała zawarte w nim walory.

Akaashi Keji czuł, że nie powinien kochać Bokuto.

Wydawało mu się to dziwnie niewłaściwe. Nie ze względu na jego płeć, a na ofiarowany jakiś czas temu status przyjaciela. Przecież to był tylko Bokuto – głośny, roztrzepany, kapryśny. Nie powinien w nim widzieć kogoś tak cudownego, tak perfekcyjnego. Jednak jego oczy nie słuchały rozpaczliwych przekazów mózgu, z rozmarzeniem wodząc za sylwetką chłopaka.

Akaashi Keji czuł się wdzięczny Bokuto.

Za ofiarowany czas i okazane uczucia. Za każdy oddech i wypowiadane z entuzjazmem słowo. Akaashi był cholerni wdzięczny za samo istnienie chłopaka, za fakt, że geny jego rodziców zmieszały się w ten, a nie w inny sposób. Koutarou burzył jego elegancki świat i wprowadzał do niego chaos. Był to jednak chaos tak piękny i niezwykły, że Akaashi przyjmował go z radością, niczym spragniony na widok oazy. A z tego szaleństwa, które zapłonęło między nimi, rodziły się rzeczy jeszcze piękniejsze.

Akaashi Keji czuł i to było dla niego najważniejsze.

Oznaczało to dla niego więcej niż jakiekolwiek wyznanie. Bokuto pobudzał jego system nerwowy, wzmagał produkcję dopaminy i serotoniny. Był niczym lekarstwo, najlepszy antydepresant. Obaj oddychali wzajemną miłością, a obopólna potrzeba swojego towarzystwa zawiązała ich na stałe. Dzięki niemu płatki Akaashiego zawsze nasycone były kolorem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 24, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zakamarki [multifandom one shots]Where stories live. Discover now