16.

8 1 0
                                    

*Charlie*

- Nic jej nie będzie - powtórzył po raz setny Luke. Jechali właśnie samochodem w stronę Portland. Po tym, jak opowiedział jej, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni, dziewczyna oparła głowę o boczną szybę. 

- Chcę ją zobaczyć - stwierdziła. Luke wyciągnął telefon z kieszeni i jednocześnie prowadząc auto, wstukał kilka klawiszy. 

- Gin mówi, że to nic poważnego i spotkamy się w domu...  - oznajmił. Odłożył telefon i skupił się na drodze. Charlie zamknęła oczy, czując nieodpartą chęć snu. 

Jakiś czas później auto się zatrzymało. Gdy otworzyła oczy, zobaczyła, że Luke wyciąga dłoń w jej stronę. 

- Dlaczego się zatrzymaliśmy? - spytała, przeciągając się. 

- Gdy zasnęłaś, trochę martwiłem się o twoją głowę. Więc pomyślałem, że zajmę się tym od razu - odpowiedział chłopak. Przyłożył dłoń do jej skroni, a ona poczuła, jak przenika od niej ciepło. Czuła przyjemne mrowienie w brzuchu.

- Zastanawiam się, dlaczego twój chłopak nie zajął się tym od razu - mruknął Luke. 

- Nie nazywaj go tak - warknęła dziewczyna. Luke uniósł brwi. 

- Gin wspominał, że chodzicie ze sobą. 

- Chodziliśmy zanim usiłował mnie zabić. 

- Może w ten sposób próbował okazać ci miłość? - zakpił Luke. 

- Tak, jak ty kiedyś próbowałeś okazać swoją? - odcięła się Charlie. 

- Touché - rzucił chłopak. Odpalił silnik i wrócili na drogę. 

Z jakichś nieznanych Charlie dotąd przyczyn, odczuła potrzebę rozmowy z Lukiem. Nawet, jeśli bardzo go nienawidziła. 

- Wszystko u ciebie w porządku? - spytała po kwadransie. 

- Nie najgorzej. Odkąd wpadłem na Lauren, jest nieco ciekawiej - odparł krótko. 

- Na Lauren? - powtórzyła Charlie, licząc na wyjaśnienie. 

- Na Lauren - potwierdził Luke. 

- A co słychać tak ogólnie? Poukładałeś sobie te wszystkie swoje sprawy? - rzuciła, starając się by zabrzmiało to obojętnie. Luke uśmiechnął się nieznacznie. 

- Jeśli chodzi ci o moje życie miłosne... - posłał jej swój standardowy uśmiech - nic się nie zmieniło od czasu naszej ostatniej rozmowy... No, może, nie licząc... ale to nie... 

Charlie zamknęła usta, które zdążyły jej się otworzyć z wrażenia.

- Nie licząc czego? - przerwała mu chłodno. 

Luke roześmiał się. 

- Jesteś zazdrosna... czyli mogę sądzić, że nadal mnie chcesz? - powiedział, odwracając od niej wzrok. Policzę do dziesięciu i zachowam spokój - pomyślała Charlie. 

- No i jest jeszcze Joseph - Luke uniósł prawą dłoń i dotknął nią ramienia dziewczyny. W miejscu, gdzie ich skóra się zetknęła, Charlie poczuła bijącą od niego energię. 

- Aczkolwiek wydaje mi się, że mam nieco sporo przewagę... - kontynuował Luke, teraz rysując palcem kółka wzdłuż ramienia dziewczyny, następnie w dół aż do nadgarstka. Jednocześnie wciąż prowadził auto, nie odrywając wzroku od jezdni. 

Charlie zamknęła oczy i nie chcąc, by chłopak wiedział, jaki wpływ ma na nią jego zachowanie, poprosiła:

- Zatrzymaj się. 

Because I promised (zawieszone)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora