10.

10 2 0
                                    

*Gin*

Szare oczy Lauren zdawały się nie wyrażać żadnych emocji. 

- Ja... - zaczął, ale przerwał, by podążyć za Emmą. 

- O co chodzi? - spytał, gdy czarnowłosa wskazała kulkę papieru zwiniętą na sofie. 

- Pojawiło się tu nagle. Jakby... 

- Magiczna wiadomość. 

Gin pochylił się nad kulką. 

- Uważaj - usłyszał głos Lauren. Wszyscy spojrzeli na nią. 

- Może zawierać kolejne zaklęcie pułapkę - wyjaśniła. 

- Martwisz się o mnie? - spytał brunet. 

- Nie chcę zbierać twojego spalonego tyłka z nowej sofy - odparła. 

- Zdecydowanie wolałem starą - rzucił, nawiązując do poprzednich wakacji. Lauren wywróciła oczami. Carmen odkaszlnęła. 

- Co to za wiadomość? - Mike oparł się o oparcie sofy. 

- Istnieje tylko jeden sposób... - zaczął Gin, ale w tym samym momencie kulka wystrzeliła w powietrze, obróciła się o 360 stopni i zatrzymała w dłoni Lauren. 

- Lau... - brunet zamierzał ją powstrzymać. Jasnowłosa natomiast rozwinęła kartkę i przeczytała:

"Obaj wiemy, że jesteś niezwykle uparty. Spotkajmy się w naszym miejscu zagadek. Możesz zabrać ze sobą dziewczynę" 

- Dziewczynę? - powtórzył Mike. 

- Dziewczynę - przytaknęła Emma. Gin zerknął najpierw na Lauren, a później na Carmen. 

- Proszę bardzo, idźcie - rzuciła Lauren. Gin westchnął i pokręcił głową. 

- Chyba powinienem wyjaśnić mojemu dawnemu kumplowi co nieco - mruknął. 

- Po tym, jak go zabijesz czy przed? - zaśmiał się Mike. Gin mimowolnie się uśmiechnął. 

- Eee... Nie będę brudził rąk - stwierdził. Zabrał ze stolika czystą kartkę, nabazgrał dwa zdania i zgniótł ją. Kulka zapłonęła i zniknęła. 

- Nigdy nie przestanie mnie to zadziwiać - wtrąciła Emma. Brunet powoli skierował się w stronę drzwi. Gdy nikt za nim nie ruszył, obrócił się przez ramię. 

- Idziesz, piękna? - zwrócił się do ciemnowłosej. Emma spojrzała na niego zaskoczona. 

- No sorry, ale Luke nie uwierzy, że Mike jest moją dziewczyną - wyjaśnił. Przyjaciele dołączyli do niego. 

- Carmen? - córka Steve' a omiotła ich spojrzeniem. 

- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz - powiedziała, podchodząc. Najtrudniejsze Gin zostawił na koniec. Zmrużył oczy. 

- Tknij mnie jeszcze raz, a... - zaczęła Lauren. Gin usłyszał za sobą trzask drzwi. Zostali sami. 

- Wiesz, że nigdy bym... To nie powinno się wydarzyć... - oznajmił. Pokonał dzielącą ich odległość. 

- Lau...

- Powinieneś być z Carmen. 

- Co? 

- Pasujecie do siebie. Oboje jesteście mili, altruistyczni i dobrze się bawicie w swoim towarzystwie. W dodatku... widziałam, jak na nią patrzyłeś w klubie. 

- Nie, przestań. 

- Carmen jest tysiąc razy lepsza ode mnie... 

- Lauren. 

- Idź już. 

- Lauren. 

Dziewczyna umilkła. 

- Zmieniłaś się - stwierdził Gin - Dawna Lauren,   m o j a   Lauren nigdy by nie oddała nikogo walkowerem. 

- A kto mówi o oddawaniu? - odparła i ruszyła do wyjścia. 

- Ale pozwolisz, żebym pobiegł do Carmen? - spytał.

- Tak - odpowiedziała - Bo wiem, że prędzej czy później wrócisz. 

***

- Jak się bawicie? - rzucił Mike, zmieniając stację. Gin spojrzał w lusterko na dziewczyny siedzące na tylnym siedzeniu. 

- Znakomicie - jęknęła Emma. Carmen natomiast od kilku minut uparcie wpatrywała się w przyrodnią siostrę. 

- Złotowłosa, miażdżysz mi żebra - dodała czarnowłosa. 

- Wybacz, Złotko - mruknęła Lauren. 

- W drodze powrotnej się zamienimy - zaproponował Mike, licząc na to, że będzie siedział pomiędzy dwiema ładnymi dziewczynami. Gin pokręcił głową i dodał gazu. Zaparkował przed starą stodołą. Gdy wysiedli, Emma wskazała drzwi zastawione kilkoma kopami siana. 

- Jakieś czary-mary w zanadrzu? - spytała. 

- Na tyłach jest obluzowana deska. Bez problemu wślizgniemy się do środka - oznajmiła Carmen. 

- Byłaś tu wcześniej? - w głosie Mike' a nie dało się ukryć zaciekawienia. 

- Ja... Hm.. Yhm - wydusiła tylko dziewczyna, zerkając na Gina. 

- Och - Emma przeniosła wzrok z jednego na drugie - Wy...? 

Gin westchnął. Emma nigdy nie ukrywała tego, co myśli. 

- A... Wy? - ciemnowłosa popatrzyła na Lauren. 

- Dodaj dwa do dwóch, Złotko - mruknęła jasnowłosa. Emma znów spojrzała na bruneta. 

- A ta dziewczyna kilka dni temu? 

- Już mówiłem, nie pamiętam wszystkich imion. 

Lauren prychnęła z irytacją. 

- Skupcie się - szepnęła Carmen. 

- Wyczuwasz jakąś energię? - zwróciła się do Gina. Chłopak zamknął oczy i odprężył się. Wyczuwał lekkie wibracje w powietrzu. Spróbował określić ich natężenie i pochodzenie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że jest za cicho. Otworzył oczy i rozejrzał się dookoła. Jego wzrok zatrzymał się na jasnowłosej dziewczynie. 

- Nie. Czegoś mi nie mówisz - powiedział z powagą. Lauren cofnęła się. 

- Wybacz, Ginger. Naprawdę nie chciałam - jej głos stawał się coraz cichszy, jakby dobiegał z oddali. 

- Lauren - mruknął niepewnie. Nie przestała się cofać. 

- Co zrobiłaś? - rzucił. Dziewczyna upadła na kolana. 


Because I promised (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz