rozdział dwunasty; Pocałuj mnie.

3.7K 251 222
                                    

Harry's POV

Louis zasnął niemalże momentalnie kiedy położyłem się obok i mogłem mu się przyglądać. Jego twarz wyrażała spokój i właściwie wyglądał naprawdę jak taka maleńka księżniczka. Chciałem sięgnąć dłonią do jego włosów, albo policzka, najlepiej od razu zgarniając całe jego słodkie ciałko w objęcia, ale kiedy tylko skończyliśmy uprawiać seks włączyła się we mnie jakaś bariera. Nie sądziłem, by to było dobre posunięcie. Czułem się, jakbym powinien go zostawić, jednocześnie chcąc zostać przy nim na zawsze. Nigdy nie miałem takiego mętliku w głowie i walczyłem ze skrajnościami.

Dopiero to niezwykłe zbliżenie naszej dwójki pozwoliło mi naprawdę uświadomić jak delikatną i kruchą osobą jest Louis. Wydawał się być absolutnie bezbronny i zdany kompletnie na mnie w momencie, w którym spodziewałem się ujrzeć tą typową dla niego na co dzień drapieżność i jej brak lekko mnie zaskoczył. Przecież on zupełnie nie pasował do tego, kim jestem ja. Albo raczej kim byłem, ale wciąż, moja przeszłość, wcale nie tak daleka, zawsze będzie częścią mnie.

Przecież nigdy nie zostawałem z osobami, z którymi uprawiałem seks w łóżku, nie rozmawiałem z nimi podczas tego, nie adorowałem ich ciał, przede wszystkim to był tylko seks, a ja i Louis już wcześniej dzieliliśmy pocałunki i te drobne rzeczy jak bezinteresowny flirt, wsparcie... nigdy nie poświęcałem komuś tyle uwagi i siebie. Nie spotykałem tak dobrych, słodkich istot.

Dlatego pojawiła się we mnie ta niepewność, czy ja w ogóle jestem właściwy dla kogoś takiego.

W pewnym momencie, podczas, gdy pragnąłem dotknąć każdej części jego ciała czułem, że byłem gotów zrobić dla niego w tamtej krótkiej chwili dosłownie wszystko, nawet jeśli byłoby to nielegalne. I przerażał mnie także fakt, że chłopak mówił do mnie i dotykał tak, jakbym w jego oczach był ideałem, ponieważ, cholera byłem wszystkim, tylko nie ideałem.

Przeniosłem się do siadu, wykonując bardzo miękkie ruchy, żeby nie zbudzić szatyna, który i tak wyglądał jakby spał całkiem dobrze. Zdjałem z siebie pościel, owijając go wielkością. Przykryłem go prawie pod samą szyję, wzdychając dyskretnie nim nie podniosłem się, zgarniając wszystkie pomięte ubrania i ubierając je na siebie. Przy wyjściu z pokoju nie miałem w sobie na tyle odwagi by spojrzeć w kierunku śpiącego chłopca, zgarniając włosy z twarzy i skrzywiłem się na tę huczną muzykę, prędko stawiając kroki wzdłuż schodów natrafiając wzrokiem na większość zalanych nastolatków.

Chciałem odwrócić jakoś uwagę od tego specyficznego, a tym samym niesłychanie dokuczliwego uczucia, które pojawiło się zaraz po najlepszym seksie w moim życiu. Musiałem przekonać się czy to, co odczułem było tylko tymczasowe, spowodowane małym upojeniem alkoholowym zmieszanym z wieloma emocjami dzisiejszego dnia. Obawiałem się jedynie, że problem nie leżał ani we mnie, ani w używkach, ale w tym co zrodziło się między mną a Tomlinsonem.

Początkowo schodząc tu pomyślałem, że może potańczę, wypije więcej, ale zupełnie straciłem na to humor, zwłaszcza widząc, jak ludzie zaczynają po pijaku posuwać się do dziwnych rzeczy. Wziąłem tylko trochę jakiegoś alkoholu ze stołu, nalałem do kubka i zerknąłem na zegar. Dochodziła druga w nocy. Przewidywałem, że impreza będzie trwać przynajmniej do czwartej, ale teraz wolałem mieć spokój.

Przewróciłem oczami, kiedy za plecami ktoś zaczął mnie nawoływać. Podszedłem do odtwarzacza muzyki i jednym ruchem odłączyłem głośniki z prądu.

Po całym salonie rozniosły się głośne jęki oraz krzyki wyrażające sprzeciw moimi działaniami. Skrzywiłem się obscenicznie, chcąc się po prostu jak najprędzej pozbyć tych ludzi z mojego domu, mając nadzieję, że właśnie wyłączenie muzyki przyniesie ku temu jakieś efekty.

King Of The School • ls; zmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz