rozdział dziewiąty; Pobiłaś się o mnie?!

3.9K 252 1K
                                    

– Tak, Harry, wszystko w porządku – uśmiechnąłem się z rozczuleniem do bruneta. – Nie musisz pytać mnie o to co pięć minut, przeciwbólowe zaczęły działać.

– Po prostu to wyglądało dosyć strasznie, a ty teraz jak gdyby nigdy nic nadziewasz pieprzonego pączka. Pozwól mi się niepokoić – wzruszył ramionami, pakując w całkiem duże pudełko kartonowe słodycze, które zostały zapisane w zamówieniu. Przy tym cały czas zerkał na małą karteczkę, aby zapewne uniknąć pomyłki. – Swoją drogą, Zayn tak się odpalił, gdy do niego zadzwoniłeś, że przy nim ja to nic.

– Co prawda to prawda – parsknąłem śmiechem, zamykając kartonowe pudełko, które Harry owinął srebrną wstążką.– Ach, jeszcze tylko trzy godzinki i wolność...

– Jakoś nie spieszy mi się do domu – powiedział, chwilę po tym przegryzając wargę, co nie umknęło mojej uwadze. Miałem wrażenie, że obserwuję każdy ruch Harry'ego, co było niemal paranoiczne i niepokoiłem się sam sobą.

– Babcia powiedziała, że zajdzie do nas na chwilę moja macocha albo Lottie, więc módlmy się o macochę – mruknąłem. – Lottie to moja siostra, tak w ogóle.

– Więc masz więcej rodzeństwa?

– Jest ona i bliźniaki. Jestem najstarszy.

– Lottie jest dużo młodsza?

– Ma szesnaście lat, więc możesz sobie wyobrazić jak okropna jest – zaśmiałem się, z jednej strony mówiąc na poważnie, z drugiej zaś żartując, bo przecież Charlotte to wciąż moja siostra, którą kocham. – Ostatnio wymyśliła sobie, że będzie mnie nazywać Lounietta, kiedy zobaczyła jedną z moich sukienek.

– Chciałbym ją poznać – przyznał Harry, wzruszając ramionami i skupił się na przyklejaniu do kartonu paragonu.

– Nie wiesz co mówisz! Nie ma bardziej irytującej gaduły. Nie można jej nic powiedzieć, bo zaraz wszystko wypapla.

– Ale chyba i tak macie dobre relacje – przybił pieczątkę na rogu szarego kartonu. – Cały czas uśmiechasz się, gdy o niej mówisz.

– Och... – dopiero teraz zauważyłem ten fakt. – Tak, dobrze razem współgramy. Tak jak ogólnie nasza rodzina. Zwłaszcza, że znam dzieciaki takie jak ja, których rodzice nie zaakceptowali, a moi są bardziej niż w porządku, ustosunkowali się. Spójrz na mnie - nie dość, że gej, to jeszcze wygląda jak baba. Dziwak, co nie?

– Nie – pokręcił od razu głową, patrzac na mnie ze zmarszczonymi brwiami. – Wcale nie. Wszystko jest dla ludzi i tak, jak mi na przykład nie pasowałby makijaż, z tobą jest wręcz przeciwnie. Tak samo ze spódniczkami i butami na obcasie.

– Życie byłoby takie bezproblemowe, gdyby każdy albo przynajmniej większość ludzi miała takie podejście – opierałem się pośladkami o ladę, żeby cały czas być twarzą w twarz z Harrym, ale tym razem mimowolnie mój wzrok cały czas tkwił przy szprycowanym pączku.

– Jest coraz lepiej z każdym rokiem. Czasem zmiany są tak małe, że ich nie zauważamy i nie doceniamy, ale jest lepiej – stwierdził pewnie brunet. – Spójrz na to, kiedyś ludzie myśleli, że tacy jak ja nie istnieją, a teraz przynajmniej moja orientacja jest uznawana za prawdziwą.

– Oczywiście, masz rację – uśmiechnąłem się delikatnie, odkładając pączka. – Tylko że dopóki ktoś cię nie pozna nawet nie wie, że jesteś homo. Ale jeśli zechciałbyś wyrażać siebie poprzez wygląd, miałbyś przerąbane na starcie. Mój przykład jasno temu dowodzi. Ludzie tworzą o mnie przeróżne teorie i właściwie już przed poznaniem mnie są pewni, że jestem taki i taki, a to wszystko tylko przez to, jak wyglądam. Bo czuję się dobrze w czymś, co społeczeństwo uznało jedynie za damskie i mi się za to dostaje. Niepokoi ich to, może obrzydza... dla nich to po prostu nienormalne i diagnozują mi różne zaburzenia psychiczne – powiedziałem bez cienia humoru.

King Of The School • ls; zmWhere stories live. Discover now