pierwsze spotkanie

4K 135 273
                                    

Tony 

Bankiet charytatywny jak zwykle był pełen ludzi, nie byli to jednak tylko i wyłącznie ludzie, chcący przeznaczyć swoje pieniądze na jakiś szczytny cel. Bynajmniej, większość z nich przyszła jedynie w celu pokazania się, wyeksponowania swojej dobroci. A przecież dobroć na siłę, to żadna dobroć. 

Tony obracał się wśród tych fałszywych twarz, zagadując kolejne osoby, rzucając drobne anegdoty albo śmiejąc się z niekoniecznie zabawnych żartów. Zachowywał się, jakby był stworzony do takiego życia, ale przecież nie zawsze tak było... Jednakże to nie było ważne, ważny był bankiet pełen przepychu szampana i drogiej biżuterii migotającej w świetle lekko przyciemnionych lamp jak miliony gwiazd na niebie, a Anthony jako jego gospodarz, musiał się zachowywać jak na takowego przystało. Lecz w końcu nawet on poczuł się zmęczony patrzeniem na uśmiechy ludzi, którzy nie szanowaliby go, gdyby nie majątek jakim dysponował, zmęczony hałasem, przyrównywaniem go do Howarda i zmęczony życiem. Przepraszając grzecznie swoich gości, ruszył w stronę baru. Już z daleka zobaczył matową sukienkę w kolorze ciemnego burgundu ze zdobionym gorsetem... A raczej ciebie, kobietę która ją nosiła i mimo że nie czuł się w tamtym momencie skłonny do zalotów i tak zmusił się do zajęcia miejsca obok twojej osoby. Zlustrował twoją posturę szybkim spojrzeniem znawcy kobiecych ciał i kształtów. Nie wyglądałaś na modelkę, których pełno było na bankiecie, a które chętnie rzucały się na niego. Nie oznacza to jednak, że jakkolwiek odbiegałaś od nich urodą, wręcz przeciwnie. Tony mimowolnie uznał cię za bardzo przyciągającą uwagę kobietę o kuszącej wręcz urodzie, która wydawała mu się idealna w swojej niedoskonałości. Chciał jakoś zagaić, już nawet miał proponować szampana, kiedy zobaczył jak opróżniasz szklankę z burbonem, nawet się nie krzywiąc. Spojrzał na ciebie z uznaniem i lekkim niepokojem, zwłaszcza, gdy do alkoholowego wyczynu dodał nieco zmęczony wyraz twarzy oraz przygarbioną postawę.

        - Ciężki dzień? - zapytał w końcu, a kiedy jego brązowe oczy spotkały się z twoimi [kolor], przeżył kosmos... Chyba był już upity. - A może po prostu nie lubi pani takich spotkań?

       - Chyba oba - odparłaś, patrząc na mężczyznę. - Proszę nie brać tego do siebie, panie Stark, ale to mój ojciec kazał mi tu przyjść, podobno powinnam zacząć się pokazywać...

        - Tak myślałem, że wydawała mi się pani nowa - zaśmiał się krótko Tony, po czym zamówił dwie kolejki whisky. - Dlatego też może powinniśmy od tego zacząć... Tony. Po prostu Tony. 

Przez moment patrzyłaś na Starka nieufnie, zastanawiając się co masz robić. Wiedziałaś kim jest, jego reputacja go wyprzedzała, lecz chyba niegrzecznie byłoby spławiać gospodarza, czyż nie?

        - [Imię] [nazwisko] - odparłaś, posyłając mu zdystansowany uśmiech. - Ale po imieniu wystarczy.

        - [nazwisko]? Od tego jubilera? - zapytał, a ty potwierdziłaś. - Staruszek zawsze mówił, że ma córkę, ale opowiadał to tak, że spodziewałem się małej dziewczynki... Jestem w szoku.
Jego słowa nieco Cię rozbawiły.

        - Tato zawsze mnie tak przedstawia - wyznałaś. - Za to ty jesteś milszy niż myślałabym z jego opowiadań.

        - Zdradzę ci sekret... Ja też jestem człowiekiem.
Powiedział to nachylony do ciebie, wręcz szeptając do twojego ucha, przez co po raz kolejny się przez niego zaśmiałaś dyskretnie.

        - Może wypijmy za to... Za człowieczeństwo i zmęczenie - zaproponował, gdy barman postawił przed wami wasze szklanki.

        - Skoro nalegasz, to ty tu w końcu jesteś gospodarzem - posłałaś mu uśmiech, podnosząc swój trunek do góry. 

ᵐᵃʳᵛᵉˡ ˢᶜᵉⁿᵃʳⁱᵘˢᶻᵉ *rewrite*Where stories live. Discover now